Od kilku dni z niepokojem obserwujemy, to co dzieje się na giełdzie i rynkach walutowych. Po Grecji, w bardzo złej sytuacji znalazły się Węgry. Politycy zaczęli mówić nawet o bankructwie. Forint poleciał w dół. Niestety, dostaje się także złotemu, ponieważ finansiści widzą nas we wspólnym koszyku walutowym.
Złoty słabnie
Bardzo niskie notowanie euro wobec dolara (wartość euro spadło już poniżej 1,2 dolara) i franka szwajcarskiego (poniżej 1,4 franka za euro), potencjalne bankructwo Węgier, które podążają drogą Grecji, natychmiast znalazły przełożenie na notowaniach giełdowych. Podobnie zachowuję się nasza giełda. A już wymienia się Hiszpanię, która ma także ogromny deficyt finansów publicznych. Krach w tym kraju, jest kwestią czasu.
Pamiętajmy, że euro w stosunku do dolara traci od ponad 6 miesięcy, podobnie w odniesieniu do innych walut. Jest to w dużej mierze efekt kryzysu finansów publicznych wspomnianych gospodarek strefy euro.
Rynki azjatycke też dołują
Nie bez wpływu jest sytuacja rynków azjatyckich i USA. Amerykańskie indeksy tylko w miniony piątek, straciły kilka procent. Także na azjatyckich giełdach notowania pikują w dół. To bardzo złe sygnały. Bo skutki kryzysu, z którego rzekomo zaczęliśmy powoli wychodzić, równoważyły właśnie gospodarki azjatyckie, zwłaszcza Chin.
Zdaniem eksperta
Prof. Dariusz Zarzecki, kierownik Zakładu Inwestycji i Wyceny Przedsiębiorstw Uniwersytetu Szczecińskiego
- Sytuacja na rynkach finansowych jest bardzo niedobra. Hiszpania ma poważne problemy z finansami, podobnie Włochy czy Portugalia. W Grecji nie rozwiązano przecież problemu, jedynie załagodzono sytuację. Banki oferują wsparcie tylko z krótkoterminowymi spłatami, co ewidentnie świadczy o braku zaufania. Myślę, że problem w dużej mierze jest efektem tego, że instytucjom, firmom, które odpowiadały za krach finansowy nie pozwolono upaść nie pociągając do odpowiedzialności i wypompowując ogromne publiczne pieniądze, nie wiem czy nawet nie biliony euro.
Polska, niestety, należy do grupy gospodarek wschodzących, dużego ryzyka. Jesteśmy podatni na krachy spekulacyjne. Ponosimy konsekwencje sytuacji na Węgrzech, mimo iż nasza gospodarka postrzegana jest pozytywnie. To też sprawa kuriozalna, że tak dobrze się nas ocenia, bo Polska ma także problemy z finansami publicznymi. Ale to świadczy tylko o tym, jak źle jest w innych gospodarkach.
Nasza mała odporność na zawirowania kursowe bierze się z tego, że mamy ogromne zadłużenie w walutach obcych, i to zarówno firmy jak i osoby prywatne. To zawsze jest niebezpieczne dla systemu finansowego. Jestem przeciwnikiem pożyczania w walutach.
Trudno przewidzieć, co się będzie działo. Ale do wspomnianych krajów warto dodać Wielką Brytanię z problemami finansów, mimo że nie jest w strefie euro. Ale także Chiny, w których mamy do czynienia z bańką spekulacyjną na rynku mieszkaniowym. A warto pamiętać, że kryzys Japonii, który trwa już wiele lat, zaczął się od rynku nieruchomości, w którym zaprażono ogromne pieniądze.
Jak walczyć z kolejnymi zawirowaniami, kryzysami?
Myślę, że czas wrócić do fundamentów ekonomii, liczenia, rentowności inwestycji a nie spekulacyjnych zysków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?