Prof. Grzegorz Kołodko oprócz wizyty na Uniwersytecie Szczecińskim znalazł też czas na spotkanie z przedsiębiorcami w klubie, w Czerwonym Ratuszu. Ludzie biznesu też mogli wysłuchać wykładu ekonomisty.
Profesor zwrócił uwagę na różne rozumienia pojęcia globalizacja. W jego przekonaniu, sprowadza się ono integracji i współzależności zarówno w skali makro (przedsiębiorców), jak i gospodarek narodowych (skala makro).
- Globalizacja stwarza szanse, umożliwia przecież ekspansję własnego biznesu, minimalizowanie kosztów itd. - mówił profesor. - Jest pozytywna, jeśli przynosi dodatni bilans. Ale przecież niesie ze sobą także ryzyka.
Profesor przywołał kryzys, z którym mamy do czynienia w różnych wymiarach.
- Zaczął się w sferze finansowej, sięgnął sfery produkcji i zatrudnienia - wyliczał nawiązując do swojej najnowszej książki: "Dokąd zmierza świat. Ekonomia polityczna przyszłości". - Nastąpił także kryzys społeczny, prowadzący do protestów. Mamy z tym do czynienia w Polsce, chociażby dzisiejszy protest na Śląsku. Obserwuję także kryzys polityczny, niewydolność systemów władzy w krajach od USA po Unię Europejską. Piątą sferę stanowi kryzys ideowo-polityczny. Mamy czas zamętu. Intelektualiści, uczeni, coraz częściej politycy ale i zwykli ludzie pytają o sens gospodarowania. Jakim wartościom mamy się podporządkowywać, na czym ma polegać świat jutra?
- Globalizacja nie jest przyczyną kryzysu, natomiast bez niej kryzys nie byłby możliwy - stwierdził ekonomista.
Przyczyn kryzysu profesor dopatruje się w ekonomii neoliberalnego spojrzenia na gospodarkę. Obarcza winą także polityków bezwarunkowo wierzących w niewidzialną rękę wolnego rynku.
Wyjściem jest ucieczka do przodu, pragmatyzm, łączenie polityki gospodarczej z treściami społecznymi. Wskazuje na potrzebę interwencjonizmu państwa.
Zwrócił uwagę na kryzys w naszym kraju, mimo braku recesji. Produkcja bowiem nadal rośnie, aczkolwiek wolniej.
- Przedsiębiorcy są zniechęceni, nie wykorzystują mocy przetwórczych - mówił profesor. - Mamy strukturalne bezrobocie wynoszące 15 proc. Problemem państwa jest duży deficyt budżetowy.
Do strefy euro jeszcze nie jesteśmy gotowi, nie spełniamy warunków określonych w Maastricht. Ale też obecna sytuacja w unii walutowej musi ulec poprawie.
Profesor zwraca uwagę na wagę kursu w momencie, kiedy mielibyśmy wejść do strefy euro.
- Złoty nie może być zbyt słaby, bo eksporterom przestanie opłacać się produkcja - stwierdził. - Nie może też być zbyt silny, bo wówczas zbyt podrożeje import. Obecny kurs 4,1-4,25 zł za 1 euro jest zbliżony do właściwego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?