W 1999 i 2000 roku wójt Tomasz W. bez upoważnienia zarządu gminy zdecydował o podziale geodezyjnym działek w okolicy Dębiny. Działki przekształcono następnie z rolniczych na komercyjne. W prokuratorskim śledztwie ustalono, że mimo wzrostu wartości działek, wójt nie wyegzekwował tzw. opłat adiacenckich (płacą je właściciele gruntu za wzrost jego wartości) w stosunku do trzech osób - sołtysa Dębiny, brata wicewójta, szwagra dyrektora Zakładu Użyteczności Publicznej w Objeździe i jednej firmy - nieistniejącego już Towarzystwa Leasingowego Quantum ze Słupska. - W tych przypadkach pieniędzy nie ściągnięto, choć były już wyliczone. Tymczasem wobec innych osób wójt pobierał takie opłaty - mówi Krzysztof Młynarczyk, prokurator prowadzący postępowanie. Zdaniem śledczego, wójt działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i przekroczył swoje uprawnienia, a także poświadczył nieprawdę w dokumentacji. Grożą mu za to trzy lata więzienia.
Ujawnił, lecz ma zarzuty
Słupska prokuratura oskarżyła także Jerzego D. z firmy Beta
- Styl. Właśnie ta firma wygrała przetarg na wykonanie podziałów geodezyjnych i wykonała je zgodnie ze specyfikacją przetargową. Zdaniem Młynarczyka Jerzy D. działał w zmowie z wójtem.
Tymczasem D. to jeden z głównych świadków w innej sprawie przeciwko wójtowi, szczególnie w wątku wyłudzania pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na inwestycje gminne, które nigdy nie powstały. Dostarczył wiele informacji do Centralnego Biura Śledczego o mechanizmach korupcyjnych w gminie. Kilka lat temu ujawnił mediom rozmowę z ówczesnym szefem słupskiej Prokuratury Okręgowej Mirosławem Kido, gdzie miał on nazwać dwóch radnych, którzy chcieli ujawnić aferę "mściwymi chrześcijaninami".
W końcu Jerzy D. to człowiek, który... sam ujawnił sprawę niepobierania opłat adiacenckich przez W. - Przyszedł do mnie kilka lata temu i o wszystkim opowiedział. Ja złożyłem doniesienie do prokuratury, ale wówczas sprawę umorzono
- mówi Bernard Lipczyński, gminny radny i prezes Stowarzyszenia "Stop Korupcji", który tropi aferę ustecką od kilku lat.
Eliminacja świadka?
Co ciekawe sprawę umarzał wówczas właśnie prokurator Młynarczyk. - Nie miałem wówczas wszystkich dokumentów - tłumaczy nam dzisiaj. - Teraz pojawiły się nowe okoliczności, które umożliwiły doprowadzenie jej do końca.
Inne zdanie na ten temat ma Lipczyński: - Młynarczyk pozwalał na dołączanie do śledztwa dokumentów, które były dorabiane przez urzędników. Nie wykazał się wtedy wolą wyjaśnienia sprawy.
Prokurator tymczasem nie ma sobie nic do zarzucenia. - Pan Lipczyński jest bardzo aktywny w tej sprawie, ale zaręczam, że z naszej strony wszystko jest w porządku - odpiera zarzuty Młynarczyk.
Zdaniem Lipczyńskiego postawienie zarzutów Jerzemu D. to kuriozum i być może świadome działanie. - Tą decyzją prokuratury wyelimowała ważnego świadka. Może nie zależy jej na wyjaśnieniu sprawy? - pyta Lipczyński.
Rzeczywiście Jerzy D. przestał być już świadkiem - Złożone przez niego zeznania nie są już dowodem w sprawie - mówi nam Młynarczyk. - Ale ja mam dowody na to, że działał w zmowie z wójtem.
Z Tomaszem W. nie udało nam się skontaktować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?