Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator rejonowy w Bytowie umorzył postępowanie w sprawie pożaru w firmie Wireland. Właściciel złożył zażalenie

Sylwia Lis
Właściciel złożył zażalenie.
Właściciel złożył zażalenie. Sylwia Lis
Prokurator rejonowy w Bytowie umorzył postępowanie w sprawie pożaru w firmie Wireland. Właściciel firmy złożył zażalenie. Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się siódmego lutego.

Prokurator rejonowy w Bytowie umorzył postępowanie w sprawie pożaru w firmie Wireland. Właściciel firmy złożył zażalenie. Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się siódmego lutego.

Przypomnijmy, że do pożaru doszło w nocy z 23 na 24 listopada 2018 roku. Wówczas pracownicy bytowskiego Wirelandu świętowali 50-lecie powstania firmy. Około drugiej w nocy stróż zaalarmował prezesa, że na terenie zakładu, w malarni, pojawił się dym.
Henryk Recław na miejscu był w ciągu kilkudziesięciu sekund, bo i on bawił się razem ze swoim pracownikami.

Pożar malarni w bytowskim Wirelandzie. Właściciel oferuje na...

- Stróż podszedł do mnie, gdy tańczyłem z żoną - relacjonuje właściciel Wirelandu. - Mówił o dymie w malarni i jakimś ogniu. Poprosiłem tańczących obok mnie operatorów lasera, aby zostawili żony i poszli ze mną. Za mną szli już inni: żona i kilka innych osób. Po około 20 metrach zorientowałem się, że nie mam telefonu i krzyczałem do żony, żeby poleciała z powrotem po telefon. Doszliśmy do malarni i otworzywszy drzwi główne, zobaczyliśmy dym i mały ogień w odległości 20 metrów od drzwi szczytowych od strony wewnętrznej.

Chwilę później na miejscu byli już strażacy. Już wtedy było wiadomo, że to duże zdarzenie.

Czytaj także: Wielki pożar malarni w bytowskim Wirelandzie (zdjęcia)

- Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie - mówi prezes Wirelandu. - Krzyczałem, płakałem. Języki ognia były olbrzymie. To wszystko, co tu się wydarzyło, przypominało film sensacyjny. W pewnym momencie usłyszałem krzyk mojego pracownika, żebym zawołał stojącego obok policjanta, aby wzięli psy tropiące, bo zauważył, że szyba do malarni jest wybita. A to oznaczało, że ktoś podłożył ogień. Poszedłem z policjantem i drugim członkiem zarządu, aby to obejrzeć. Strażak nie chciał nas wpuścić. Nie posłuchałem. Cztery metry od potężnego ognia szliśmy wzdłuż muru… To było okropne, łzy leciały same.

Żywioł okazał się silniejszy. Zawaliła się konstrukcja dachu, ogień strawił cały sprzęt, który znajdował się wewnątrz hali.
W akcji gaszenia udział wzięło 11 zastępów straży pożarnej, czyli ok. 40 strażaków. Straty oszacowane zostały na ponad 9 milionów złotych.

ZOBACZ TAKŻE: Pożar malarni w bytowskim Wirelandzie. Właściciel oferuje nagrodę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza