Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator żąda 15 lat dla oskarżonego za znęcanie się i zabójstwo konkubiny (wideo)

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Rozprawa przed słupskim sądem okręgowym. Zeznaje świadek, a oskarżony gestykuluje.
Rozprawa przed słupskim sądem okręgowym. Zeznaje świadek, a oskarżony gestykuluje. Łukasz Capar
Przed słupskim sądem okręgowym zakończył się we wtorek proces Artura K., oskarżonego o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwo konkubiny.

Anna Rączy, 28-letnia słupszczanka, żyła w związku z 43-letnim Arturem K. od wakacji 2011 roku. Zginęła, a właściwie została zmasakrowana, w nocy z 29 na 30 kwietnia ubiegłego roku, po jednej z wielu awantur domowych w mieszkaniu przy ul. Kołłątaja w Słupsku. Według ustaleń prokuratury, młoda kobieta była maltretowana co najmniej kilka miesięcy wcześniej.

We wtorek, w ostatnim dniu procesu Artura K., na sali sądowej nie zabrakło emocji. Oskarżony z tupetem, drwiną, ironią wyrażał się o świadku, nazywając go jehowym. Obrażał sąsiadów, którzy wcześniej zeznawali na jego niekorzyść. Informował sąd, że w Polsce niewinni ludzie - tak jak on
- trafiają do więzień. A on jest przecież człowiekiem wrażliwym, bo może nikt nie uwierzy, ale...
- Nawet śmieją się ze mnie, że obejrzałem pięć tysięcy odcinków "Mody na sukces" - przekonywał sąd.
Inne emocje towarzyszyły bratu ofiary, który jest oskarżycielem posiłkowym w tym procesie. - Oskarżony nie dał życia mojej siostrze i nie miał prawa jej go odbierać - mówił Piotr Rączy ze łzami w oczach.

Według prokuratury, Artur K. od listopada 2011 roku do kwietnia 2012 roku znęcał się nad swoją konkubiną ze szczególnym okrucieństwem. Wielokrotnie groził jej śmiercią, zmuszał ją do żebractwa, wyzywał wulgarnymi obelgami, często bił pięścią po głowie. Zwłaszcza po wypiciu alkoholu był agresywny.

Ale kobieta milczała, była małomówna. Chodziła posiniaczona, opuchnięta, czasami zakrwawiona.
- Tylko najbliższym się żaliła, wtedy, gdy nie dało się już uniknąć odpowiedzi na pytania - mówiła prokurator Bogumiła Okoniewska.

Artur K. został oskarżony o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. To znaczy, że zadając tak silne ciosy kobiecie, mógł przewidzieć, że skutkiem będzie jej śmierć. Opis obrażeń kobiety zajmuje aż trzy kartki aktu oskarżenia. Według biegłych, ciosy były przerażająco silne. Mężczyzna tłukł ofiarę pięściami w głowę, bił jakimś przedmiotem o tępych krawędziach, kopał po całym ciele. Uderzał też głową kobiety o swoje kolana oraz o podłogę.

Jeden ze świadków określił hałasy z tamtej nocy: "jakby ktoś rąbał drzewo". Anna Rączy nie przeżyła furii oprawcy. Miała liczne obrażenia ciała: zmasakrowaną twarz, wybite zęby, stłuczony mózg, połamane żebra, rozerwaną wątrobę. Od ciosów dostała wylewu w głowie i krwotoku wewnętrznego.
Prokurator Bogumiła Okoniewska za zabójstwo oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem zażądała 15 lat więzienia.

Jednak oskarżony nie przyznaje się ani do znęcania, ani do zabójstwa kobiety. Nigdy konkubiny nie uderzył, nie wyzywał, a ich pożycie układało się dobrze. Szanował ją i kochał. A wtedy nie było go w mieszkaniu, bo spędził noc u żony. Ta - mimo rozpadu małżeństwa - miała prawo odmówić składania zeznań i z niego skorzystała. Albo: obrażenia to skutek ataku padaczki.

- Ja wezwałem pogotowie i zleciłem wezwanie policji. Czy tak robi osoba, która dopuściła się przestępstwa. Było tysiąc innych sposobów na załatwienie tej sprawy. Czy ja sam na siebie kazałbym wzywać policję? - przekonywał sąd do niewinności i proponował zbadanie go wariografem. - Pani prokurator mówi, że nie wyraziłem na sali skruchy. Wysoki sądzie, trudno, żeby osoba niewinna wyrażała skruchę.

Obrońca oskarżonego Andrzej Sut, zgodnie z życzeniem Artura K., wniósł o uniewinnienie, ale alternatywnie - o zmianę kwalifikacji prawnej. Oskarżonego obciążają zeznania innych świadków. Artur K. był karany za kradzieże i paserstwo, także za jazdę na rowerze po pijanemu. Nie wiadomo, czy teraz, jeśli sąd uzna winę, zostanie skazany za zabójstwo. Sąd uprzedził o kilku możliwościach zmiany kwalifikacji prawnej czynów. Może to być zabójstwo, spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, naruszenie czynności narządów ciała czy nawet nieumyślne spowodowanie śmierci. W kwestii znęcania w grę wchodzi to bez szczególnego okrucieństwa. Wszystko jednak rozważy sąd, a wyrok zostanie ogłoszony za tydzień.

Jednak oskarżony nie ma ochoty go wysłuchiwać i poprosił sąd o niedoprowadzanie na ogłoszenie.
- Wnoszę, żeby mi Romek..., przepraszam wychowawca, napisał go na kartce. Taka jest moja wola, taka jest moja decyzja - uzasadnił Artur K.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza