Czterech lat więzienia i tyle samo zakazu kontaktów z pokrzywdzonym dzieckiem zażądała dla 38-letniego Jacka D. prokurator Bogumiła Okoniewska.
- Nie możemy mieć wątpliwości, że oskarżony popełnił ten czyn. Dowodem tego jest opinia sądowo-lekarska, przyznanie się do winy w czasie śledztwa. Także sam Jakub powiedział, że zrobił mu to tatuś - argumentowała prokurator.
Jednak przed sądem Jacek D. przyznał się tylko do klapsów. Taką linię obrony poprowadził adwokat Paweł Skowroński. Obrońca twierdził, że Jackowi D. nie można zarzucać znęcania się ze szczególnym okrucieństwem od 6 grudnia do 6 stycznia. Natomiast z jego klienta "zrobiono zwyrodnialca, który przez miesiąc pastwił się nad bezbronnym dzieckiem". Zdaniem obrońcy, nie ma dowodów na to, co działo się w mieszkaniu przy ul. Fałata 6 stycznia.
- Oskarżony usłyszał huk i mógł tylko domniemywać, że dziecko z czegoś spadło. Wezwał pogotowie. W szpitalu przerażony trzymał dziecko na rękach - mówił adwokat, domagając się łagodnej kary za klapsy, do których przyznał się Jacek D.
Jacek D. opiekował się dzieckiem 22-letniej konkubiny. Kobieta pracowała w Niemczech. Według prokuratury, opiekun bił Kubusia po twarzy i po głowie, a 6 stycznia wielokrotnie uderzał dziecko ręką i różnymi twardymi przedmiotami po twarzy, głowie i całym ciele aż do nieprzytomności. Chłopczyk miał krwiaki w mózgu. Przeszedł kilka operacji.
Sąd ogłosi wyrok w środę 1 sierpnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?