Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator żąda od lekarza 5000 złotych grzywny

(ang)
sxc.hu
Wczoraj w bytowskim sądzie zakończył się proces Adama P., ginekologa z miejscowego szpitala, którego oskarżono o zaniedbania podczas porodu. Prokurator zażądał 5000 zł grzywny. Obrońcy i oskar­żony wnieśli o uniewinnie­nie.

Chojnicka prokuratura oskarżyła Adama P. o nieu­myślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeń­stwo utraty życia. Kodeksowo, poza grzywną, czyn ten jest zagrożony karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Proces był finałem tragedii, jaka stała się udziałem młodego małżeń­stwa, które zdecydowało się na poród rodzinny w bytowskim szpitalu. Ciąża przebiegała bez komplikacji.

Kilka dni przed planowanym rozwiązaniem mieszkanka powiatu bytowskiego pojechała do szpitala. Do porodu doszło pierwszego września 2010 roku. Był długi. Dziewczynka zaraz po przyjściu na świat była blada i miała problemy z oddychaniem. Mimo reanimacji nie udało się jej uratować.

Po sekcji zwłok i badaniach patomorfologicznych okazało się, że doszło do niedotlenienia dziec­ka z powodu przedwczesnego oklejenia się łożyska i nieprawidłowej budowy pępowiny.

Małżonkowie oskarżyli szpital o zaniedbania. Ich zarzuty dotyczyły zachowania i niewłaściwych decyzji personelu podczas porodu, przede wszystkim braku cesarskiego cięcia. Po kilku miesiącach zawiadomili prokuraturę.

Bytowski szpital w oficjal­nym stanowisku stwierdził, że postępowanie personelu w czasie akcji porodowej było prawidłowe, uzasadnione i dostosowane do stanu ogólnego położnicy i płodu.

- Sprzęt użyty podczas porodu był w pełni sprawny i nie stanowił żadnego zagrożenia tak dla rodzącej, jak i noworodka. Od chwili przyjęcia przez cały okres trwania porodu pacjentka miała zapewnioną ciągłość opieki zarówno położniczej, jak i lekarskiej. Położna praktycznie cały czas przebywała w pobliżu rodzącej i dokonywała oceny postępu akcji porodowej. Lekarz był obecny na każde wezwanie, dokonywał badania i zlecał kolejne czynności - to stanowisko szpitala.

Zdaniem chojnickiej prokuratury lekarz w czasie porodu nie rozpoznał zagrożeń płodu, które objawiały się zwolnieniem tętna i były wskazaniami do cesarskiego cięcia, którego nie wykonano.

Zarzucono mu też brak stałego monitorowania zapisu KTG (chodzi o tętno płodu). Adam P. cały czas pracuje na oddziale położniczym bytowskiego szpitala i w poradni K.

W najbliższy czwartek nastąpi publikacja wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza