Takie wnioski wynikały z forum dyskusyjnego, które towarzyszyło VII Słupskim Dniom Gospodarki.
Przedsiębiorcy poruszali problem utrudnień i barier związanych z pozyskiwaniem i rozliczaniem wykorzystania unijnych dotacji. Jan Czechowicz, właściciel firmy Plasmet z Widzina, która produkuje części samochodowe, składał aż siedem wniosków o dofinansowanie inwestycji. Większość została rozpatrzona pozytywnie. Nie ukrywał zadowolenia, że w trakcie ich realizacji można korzystać z zaliczek finansowych. Dzięki temu można unikać procedur związanych z zaciąganiem kredytów bankowych na inwestycje.
Czytaj także: Jak zdobyć dotację na firmę?
- Jednak zarówno na etapie składania wniosków, jak i ich rozliczania można się zetknąć z wieloma przeszkodami. Czasem nawet jedno słowo, które zostało źle użyte może spowodować odesłanie wniosku - krytykował Czechowicz. - Bardzo skomplikowane są także wnioski dotyczące programów dotyczących szkoleń dla pracowników. Ich wypełnienie zabiera więcej czasu niż właściwe szkolenie.
Szef Plasmetu nie ukrywał też niezadowolenia z tego, że w przypadku wniosków związanych z projektami innowacyjnymi bardzo wysoko punktuje się posiadanie patentu. - Taki model punktacji na wejściu eliminuje firmy, które nie dysponują własnymi patentami - mówił. Przekonywał również, że w przypadku kredytów technologicznych żąda się zbyt dużego wkładu własnego. Zdaniem Czechowicza powinien on wynosić 10, a nie 30 procent całości, bo wtedy byłby bardziej dostępny.
- Mamy jeszcze małe doświadczenia w kontaktach z administracją brukselską. Stąd nasi urzędnicy, bojąc się odpowiedzialności za odstępstwo od unijnych zasad, dmuchają na zimne - odpowiadał Marek Borowski, poseł na Sejm, który był jednym z gości forum. - To powoduje, że procedury są w pełni przestrzegane, co bywa dokuczliwe i może czasem prowadzić nawet do absurdów.
Czytaj także: Koszalin> Bierzcie pieniądze z Unii
Poseł jednocześni radził, aby w sytuacjach spornych i wątpliwych działać poprzez izby gospodarcze i przedstawiać rodzące się problemy w sejmowych komisjach. - To jest dobra droga do załatwiania spraw całego środowiska - podpowiadał.
Natomiast Tomasz Sikora, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku, podnosił problem podziału funduszy unijnych w ramach regionalnych programów operacyjnych. - Z moich doświadczeń w różnych regionach kraju wynika, że samorządowcy wolą wydawać te pieniądze na cele publiczne, a nie projekty przedsiębiorców - oceniał.
Przekonywał także, że trzeba jednoznacznie określić zasady partnerstwa publiczno-prywatnego, bo zgodnie z obecnymi regułami ustawowymi takie partnerstwo udało się dotychczas zrealizować tylko jednemu samorządowi.
- Wzorem Belgii należy powołać agencję wdrożeniową, aby partnerstwo publiczno-prywatne nie skończyło się spotkaniem z prokuratorem - postulował Sikora.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?