Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewróciła się w autobusie MZK w Słupsku, mocno potłukła i choć minęło już pół roku, ciągle czeka na odszkodowanie

Zbigniew Marecki
Fot. Zbigniew Marecki
20 sierpnia 2019 roku słupszczanka Janina Dobrzycka jechała ok. godz. 10.25 autobusem MZK linii nr 25. Gdy był na wysokości PZU, kierowca nagle zahamował.

- Wtedy upadłam. Runęłam na podłogę w kierunku kierowcy. Na chwilę straciłam przytomność. Pasażerowie mnie podnieśli i na przystanku przy ul. Jana Pawła II wysadzili z autobusu. Czułam się okropnie. Przypadkowi przechodnie wezwali pogotowie ratunkowe. Na SOR stwierdzono silne stłuczenia. Dostałam trzy kroplówki - opowiada pani Janina.

Gdy wróciła do domu, w łóżku leżała jeszcze 2,5 miesiąca. Opiekowała się nią córka. W tym czasie leczył ją ortopeda Karol Kołatka, który stwierdził pęknięcie kilku kości, w tym prawej kości udowej i kości ogonowej.

- Gdy w październiku już sama mogłam się poruszać po mieście, zaniosłam , jak mi poradzono, moje dokumenty do firmy zajmującej się ubezpieczeniami przy ul. Mickiewicza w Słupsku, która w moim imieniu zabiega o odszkodowanie. Nie chodzi mi o wielkie pieniądze, ale przede wszystkim o zwrot kosztów, które poniosłam w związku z leczeniem - mówi pani Janina, która przyszła do redakcji "Głosu", podpierając się laską. Nie ukrywała swojego rozżalenia, bo jej zdaniem ubezpieczyciel MZK robi wiele, aby odroczyć w czasie wypłatę odszkodowania, choć ona przedstawiła świadka zdarzenia i tego dnia dzwoniła do dyspozytora w MZK. Nie zadbała jedynie o to, aby zachowano monitoring z autobusu, bo wypadek zgłosiła oficjalnie do ubezpieczyciela, gdy się częściowo wykurowała, choć nadal odczuwa skutki zdarzenia z sierpnia 2019 roku.

Anna Szabłowińska, rzecznik prasowy MZK w Słupsku poinformowała "Głos", że pani Dobrzycka nigdy bezpośrednio nie zgłosiła się po wypadku do MZK. Korespondencję w tej sprawie prowadzą przedstawiciele firmy, której udzieliła swojego pełnomocnictwa.

- Generalnie jednak mogę powiedzieć, że w sprawie wypadków w autobusach pokrzywdzonym przekazujemy zawsze nr OC pojazdu, a oni całą swoją sprawę załatwiają z naszym ubezpieczycielem, którym jest Ergo Hestia - mówi Anna Szabłowińska.

Gdy zadzwoniliśmy do słupskiego oddziału Ergo Hestii, dowiedzieliśmy się, że w Słupsku nich nie dowiemy się o sprawie pani Dobrzyckiej, bo tego typu sprawy są załatwiane przez centralę Ergo Hestii. Na koniec otrzymaliśmy numer na infolinię Ergo Hestii (801107107), choć uprzedzono nas, że tam informacje są udzielane bezpośrednio zainteresowanym.

Tematem zainteresowaliśmy Zbigniewa Perzynę, miejskiego rzecznika konsumentów w Słupsku, który obiecał, że zapozna się z dokumentacją pani Dobrzyckiej, jeśli do niego przyjdzie, i być może będzie interweniował u ubezpieczyciela MZK.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza