Ten dzień był dla Mariusza Rucińskiego wyjątkowo pechowy.
- Poszedłem na przystanek linii numer 4 w Redzikowie. Miałem dojechać na dworzec PKP, dalej pociągiem do Gdańska, stamtąd na lotnisko i samolotem do Londynu - opowiada pan Mariusz.
- Tam miałem podpisać kontrakt na dwa miesiące. Bardzo opłacalny, bo w przeliczeniu na złotówki miałem zarobić 10 tys. złotych.
Niestety, do szczęśliwego finału nie doszło, bo... czwórka się spóźniła.
- Czekałem i czekałem, ale wciąż miałem nadzieję, że autobus w końcu przyjedzie albo przynajmniej MZK podstawi zastępczy - mówi Ruciński. Tak się nie stało. - Gdy dojechałem na dworzec, pociąg już odjechał. Straciłem szansę na dotarcie na czas na lotnisko - opowiada pechowy pasażer.
- Kto mi teraz zrekompensuje straty? Jak poszedłem do Zarządu Infrastruktury Miejskiej na skargę, zastępca dyrektora zapytał mnie, czemu nie wziąłem taksówki.
Okazuje się, że w tym dniu rzeczywiście czwórka utknęła na pętli przy Parku Wodnym w Redzikowie.
- Autobus został zablokowany przez samochód osobowy klienta akwaparku - mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku. - Na miejsce przyjechały policja i straż gminna. Po naszej interwencji u kierownictwa Parku Wodnego, kierowca był wywoływany przez radiowęzeł. - Ostatecznie to pasażerowie przesunęli auto i autobus mógł wyjechać na trasę.
Mariusz Ruciński napisał skargę do Zarządu Infrastruktury Miejskiej z roszczeniem zadośćuczynienia.
- Moim zdaniem nie ma podstaw do dochodzenia roszczenia - mówi Marcin Grzybiński. - Kurs odbył się z opóźnieniem, które wynikało z przyczyn obiektywnych. Poza tym pasażer nadal miał możliwość przejazdu do Gdańska pociągiem na wskazany przez niego lot, co sprawdziłem - mówi Grzybiński.
Powołuje się także na ustawę Prawo przewozowe. - Mówi ono, że przewoźnik jest zwolniony z obowiązku przewozu, jeżeli zachodzą uniemożliwiające przewóz okoliczności, których przewoźnik nie mógł uniknąć ani zapobiec ich skutkom. A tutaj takie zaszły. Autobus został zatarasowany przez samochód. Są co prawda przepisy, które mówią, że pasażerowi przysługuje zwrot należności, jeśli autobus się spóźnił i pasażer dotarł na miejsce innym środkiem transportu, ale nie dotyczy to zbiorowej komunikacji komunalnej.
- Skargę przekazałem do przewoźnika, czyli do Miejskiego Zakładu Komunikacji. On podejmie decyzję.
Nie ma jednak dowodów na to, że pasażer rzeczywiście miał zarezerwowany lot do Londynu - mówi Grzybiński.
Jakie są więc szanse na rekompensatę ze strony MZK? - Prawdę mówiąc, marne. Gdyby pasażer wziął taksówkę na dworzec PKP, a później przedłożył w MZK rachunek za ten kurs, to wtedy przypuszczam, że te koszta przejazdu zostałyby mu zwrócone - mówi Marek Downar-Zapolski, miejski rzecznik konsumentów w Słupsku.
- Teraz pozostaje czekać na rozpatrzenie skargi, a później można spróbować walczyć w sądzie. Trudno przewidzieć, jak taka sprawa może się zakończyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?