Pani Katarzyna chciała skorzystać z promocji na lakiery do paznokci. Z półki w sklepie wzięła cztery sztuki, oprócz tego niosła w dłoniach jeszcze kilka innych rzeczy. W drodze do kasy jeden lakier spadł na podłogę, rozbił się, pobrudził podłogę, ale również spodnie naszej czytelniczki.
- Chciałam zapłacić za towar, ale sprzedawczynie powiedziały, że nie mam takiego obowiązku - mówi kobieta. - Początkowo myślałam, że to bardzo miłe z ich strony. Ale później zastanowiłam się, że nie tylko sklep poniósł straty, ale również ja, bo moje spodnie nadają się do wyrzucenia.
Marek Downar-Zapolski, miejski rzecznik konsumentów, twierdzi, że prawo do roszczeń może mieć tylko sklep, nie jego klientka.
- Ta pani nie wzięła koszyka, które są w tym sklepie, tylko niosła wszystkie zakupy w dłoniach. Lakier wypadł więc z powodu jej nierozwagi. Co innego, gdyby strąciła ona przez przypadek towar stojący na półce. Wówczas nie ponosiłaby odpowiedzialności za straty - mówi Marek Downar-Zapolski. - W opisanej przez tę panią sytuacji to sklep mógłby ją obciążyć kosztami zniszczenia towaru, jednak tego nie zrobił. Sklep nie może też odpowiadać za straty w odzieży klientki powstałe w wyniku zdarzenia, którego ona była nieumyślnym sprawcą.
ZOBACZ TAKŻE: Firma obiecuje darmowe badania, w rzeczywistości wciska drogie pakiety. "Robienie wody z mózgu starszym ludziom"
Czytaj także na GP24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?