Jak informuje słupska policja, w czerwcu ubiegłego roku, 54-letni mężczyzna zgłosił kradzież lawety samochodowej wartej ok. 5 tys. zł. Wcześniej przyczepę pożyczył od swojego znajomego. W ubiegłym roku funkcjonariuszom nie udało się odnaleźć przyczepy więc sprawę oficjalnie umorzono.
- Sprawa ta nie dawała jednak śledczym nadal spokoju, bo stwierdzili, że zgłaszający kradzież podchodził do tego zbyt spokojnie i odnosili wrażenie, że nie przejmuje się zbytnio - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Kilka dni temu, przy rozwiązywaniu innej sprawy, funkcjonariusze dostali informację, że poszukiwana laweta może być schowana w stodole zgłaszającego kradzież.
Wczoraj funkcjonariusze pojechali pod wskazany adres. Okazało się, że informacja była prawdziwa. W stodole, przysypana zbożem i obłożona deskami stała rzekomo skradziona przyczepka. - W czasie przesłuchania właściciel stodoły przyznał się do przywłaszczenia sobie przyczepy pożyczonej od znajomego. Stwierdził, że nie chciał się z nią rozstać, bo bardzo potrzebował przyczepy - mówi Czerwiński. - Laweta trafiła do prawowitego własciciela.
Za przywłaszczenie przyczepy grozi mężczyźnie nawet pięć lat więzienia. Za składanie fałszywych zeznań policji może dostać karę kolejnych 3 lat za kratami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?