Jasnej odpowiedzi, jaka będzie propozycja co do przyszłość "siódemki", uczestnicy spotkania jednak nie usłyszeli.
Sikorski na popołudniowe, otwarte spotkanie w SP nr 7 z dyrekcją placówki, gronem pedagogicznym i rodzicami przyszedł w towarzystwie Bogdana Leszczuka, dyr. Wydziału Oświaty w słupskim ratuszu.
Obydwaj ponad dwie godziny przedstawiali swoje argumenty, dlaczego po 12 latach funkcjonowania obecnego układu sieci szkół w mieście, prezydent powołał zespół, który zajmuje się jej analizą i zmierza do wypracowania propozycji zmian.
Z ich wypowiedzi wynikało, że zdecydowała o tym demografia (malejąca liczba uczniów) i ekonomia (konieczność dokładania do państwowej subwencji na uczniów coraz większych pieniędzy z kasy miejskiej).
Wiceprezydent Sikorski nie ukrywał także, że jest kilka pomysłów na dalsze losy SP nr 7: całkowita jej likwidacja i rozproszenie uczniów po różnych szkołach, powolne wygaszanie szkoły oraz jej połączenie z SP nr 2, które polegałoby na przeniesieniu "siódemki" do SP nr 2, z jednoczesną zmianą w obwodów szkoinych w celu ich stablilizacji.
- Jestem zwolennikiem połączenia z przenoszeniem całych klas z nauczycielami, bo to byłoby najlepsze dla uczniów - mówił Sikorski. Powiedział też, że jest propozycja przeniesienia na miejsce SP nr 7 Środkowopomorskiego Centrum Kształcenia Ustawicznego z ul. Chopina, którego dotychczasowa siedziba zostałaby sprzedana, a zarobione pieniądze byłyby przeznaczone na inwestycje oświatowe.
Choć Sikorski i Leszczuk cały czas podkreślali, że mówią tylko o propozycji, to jednak ciągle przekonywali, że połączenie obu podstawówek byłoby dobre dla wszystkich, bo uczniowie mogliby zostać w dotychczasowych zespołach klasowych, nauczyciele na dłuższy czas mieliby zagwarantowaną stabilizację zawodową, powstałby stabilny obwód szkolny, a władze oświatowe mogłyby pozyskać dodatkowe fundusze inwestycyjne.
Twierdzili też, że SP nr 2 z łatwością pomieści 650 uczniów, bo kiedyś uczyło się w niej prawie tysiąc uczniów, a lekcje będą się w niej kończyć przed godz. 16.
- Po co niszczyć szkołę, która dobrze funkcjonuje. Dajcie nam spokojnie pracować,to uczniowie będę d nas przychodzili. To przez niepokojące sygnały z ratusza, część rodziców z obwodu posyła dzieci do innych szkół w mieście - przekonywali rodzice, którzy mówi także o dobrej atmosferze w SP nr 7, o pomocy dla uczniów niepełnosprawnych oraz dobrych perspektywach, bo w pobliżu tej placówki wkrótce powstanie ponad trzysta mieszkań i domków jednorodzinnych, w których zamieszkają rodziny z dziećmi.
- Nie ma jednak pewności, że one trafią do SP nr 7, bo już w tym roku z 60 dzieci mieszkających w obwodzie tej placówki do pierwszych klas przyszło niespełna 40 - ripostował dyr. Leszczuk.
Za to nauczyciele i rodzice mówili, że jeśli dojdzie do połączenia "siódemki" i "dwójki", to dotychczasowe klasy się rozpadną, bo rodzice zabiorą dzieci do innych szkół. Sprawdzili także, że w SP nr 2 jest zbyt mało toalet na potrzeby zwiększonej liczby uczniów. Ponadto mówili, że tam nie ma parkingu, a w SP nr 7 można spokojnie zaparkować koło szkoły, gdy się przywozi i zabiera dziecko, które uczy się w małej i bezpiecznej placówce.
- Nie można myśleć tylko z perspektywy ekonomicznej. Ważne są także inne wartości - apelowali rodzice, opowiadając, dlaczego świadomie wybrali SP nr 7.
Więcej na temat argumentów rodziców i przedstawicieli ratusza w sobotnim, papierowym wydaniu "Głosu Pomorza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?