Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psychologia: gniewne dziecko

SN
Nie należy tępić dziecięcej agresji, lecz ją kanalizować, oferując zabawy, konkursy i pojedynki - sugerują naukowcy.

Mały łobuziak, nieznośny brzdąc, uciążliwy malec - to częste określenia padające z ust osób, które miały kontakt z agresywnym dwulatkiem. Także rodzice są często przerażeni zachowaniem syna. Myślą sobie: "Co z niego wyrośnie?", "Jak sobie z nim poradzimy, jeśli nadal będzie on taki okropny?" Agresja pojawia się często u chłopców w wieku 2-3 lat. Według psychologów z uniwersytetu w Montrealu, którzy ostatnio zajmowali się tym zagadnieniem, wzrost skłonności do przemocy jest w tym okresie życia normalnym zjawiskiem wynikającym z rozwoju emocjonalnego i fizycznego dziecka. - Dwulatek umie już nieźle panować nad swoimi ruchami i zmysłami. Od pierwszych miesięcy życia uczył się rozpoznawania rozmaitych emocji. Ma już za sobą okres lęku przed obcymi. Teraz jest bardziej samodzielny, a także agresywny. W jego mózgu budzi się instynkt walki odziedziczonego po przodkach - tłumaczy Richard Tremblay, który kierował badaniami.

Po przeprowadzeniu setek wywiadów i obserwacji, które łącznie objęły kilka tysięcy dzieci, naukowcy kanadyjscy doszli do następującego wniosku: rodzice wojowniczo nastawionego chłopca powinni zaakceptować fakt, że agresja, z którą zmaga się ich dziecko, nie jest przejawem jakiegoś zaburzenia emocjonalnego. Po prostu wcześniej ich syn reagował na zagrożenie wyłącznie lękiem, teraz zaś gotów jest stanąć do walki. Sprawdza więc swoje siły i możliwości. - Nasi przodkowie, aby przeżyć wśród drapieżników i innych zagrożeń, musieli opanować sztukę przetrwania. Nauczyli się szybko ocenić sytuację i decydować, czy stawią czoła niebezpieczeństwu, czy też lepszym rozwiązaniem będzie ucieczka. Tego schematu postępowania muszą nauczyć się też nasze dzieci - mówi Tremblay.

Jeśli wędrujący po sawannie człowiek podejmował złe decyzje - ruszał do walki wtedy, gdy powinien uciekać, lub zwiewał, choć sytuacja była dla niego korzystna - szybko ginął. Przegrywał z tymi, którzy potrafili zapanować zarówno nad swoim strachem, który zachęca do ucieczki, jak i nad agresją, która usposabia do walki. Ten prastary mechanizm "uciekaj lub walcz" otrzymaliśmy w spadku po przodkach. Czy zatem rodzice powinni ze spokojem patrzeć, jak ich dziecko demoluje wszystko, co spotka na swej drodze, jak uderza, kopie, szczypie, ciągnie, pcha, gryzie, jak rzuca w innych przedmiotami? Oczywiście, że nie - odpowiada Tremblay. Jego rada brzmi następująco: tłumienie agresji w chłopcu przy pomocy zakazów i nakazów niewiele pomoże, zamiast tego trzeba je nauczyć, jak walczyć, panując nad swoimi emocjami. - Najlepszym sposobem jest organizowanie zabaw, podczas których dzieci mogą na niby walczyć ze sobą. Uczestnikami takich pojedynków powinni być rodzice, rodzeństwo oraz zaprzyjaźnieni rówieśnicy chłopca. Zabawy pozwalają wyzwolić nadmiar agresji, uczą spokoju i opanowania. Dziecko poznaje reguły walki i przy okazji dowiaduje się, że są granice, których przekroczyć mu nie wolno - mówi Tremblay.

Chłopcy, których w porę nie nauczono, jak kontrolować własne zachowania agresywne, nie tłumiąc zarazem samej agresji, są często odrzuceni przez grupę rówieśniczą jako jednostki działające na jej szkodę. Po pierwsze, takie dzieci nie uświadamiają sobie dostatecznie dobrze, że swoimi czynami mogą sprawiać innym ból. Po drugie, nie rozumieją, że pewne czyny są zabronione. - Wyobraźmy sobie przez chwilę, że taki bojowy malec, który podstępnie atakuje swoich rówieśników i terroryzuje ich swoją siłą fizyczną, zmienia się nagle w dorosłego osobnika, mającego metr osiemdziesiąt wzrostu i ważącego sto kilo. Kto chciałby dłużej przebywać w towarzystwie tak niebezpiecznego osobnika? Nikt. Zostanie on odrzucony przez każdą grupę, co pogłębi tylko jego poczucie izolacji i doprowadzi do jeszcze większej frustracji - mówi Tremblay.

W artykule podsumowującym badania kanadyjscy psycholodzy zwracają uwagę na inne negatywne konsekwencje nadmiernego tłumienia agresji dziecka w pierwszych latach jego życia. Może ono być niezdolne do podejmowania walki we własnej obronie. Dominującym rysem jego osobowości stanie się lęk przeniesiony z pierwszych miesięcy życia i nie zrównoważony pewną dawką agresji. Dla takiego człowieka każda nowa sytuacja życiowa będzie zawsze źródłem obaw, a unikanie walki i rywalizacji stanie się normą postępowania w wieku dojrzałym. - Wiele osób uważa agresję za złe uczucie wszczepione do naszej psychiki przez telewizję i gry komputerowe. Jednak drzemiący w nas instynkt walki jest znacznie starszy niż telewizor. Gdyby było inaczej, nie podbilibyśmy świata. Agresja może być naszym sprzymierzeńcem, jeśli nauczymy się ją rozumieć i kontrolować. Tej umiejętności trzeba się uczyć od najmłodszych lat - podsumowuje Tremblay.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza