Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pszczoły znowu giną po rolniczych opryskach. Tym razem w Zajączkowie w gminie Kobylnica

Zbigniew Marecki
Krzysztof Piotrkowski
W ubiegłym tygodniu moje pszczoły na działce w Zajączkowie były jeszcze zdrowe. We wtorek już mogłem je zbierać, gdy leżały przed ulem. Moim zdaniem ktoś je otruł. Nie widziałem sprawcy, ale sąsiedzi twierdzą, że przed kilku dniami w pobliżu wykonywano oprysk pszenicy - opowiada słupszczanin Jan Gosiewski, który trzyma swoje ule w Zajączkowie.

Gosiewski twierdzi, że ciała pszczół leżą przed jego trzema ulami. - Straty odnotował także Aleksander Gołaszewski, mój kolega, który również ma ule w Zajączkowie - dodaje Gosiewski. Jak twierdzi, taka sytuacja przytrafiła mu się po raz pierwszy. - Gdyby opryski wykonywano w godzinach, kiedy pszczoły nie latają, to do tego by nie doszło - uważa. Jednak ponieważ nie ma bezpośrednich dowodów, kto prowadził opryski, nie zgłosił sprawy na policję.

Zbigniew Wiąckiewicz, prezes Regionalnego Koła Pszczelarzy w Słupsku, które skupia ok. 140 pszczelarzy w regionie, wyjaśnia, na czym polega mechanizm niszczenia pszczół w wyniku oprysków. - W maju pszczoły intensywnie wylatują z ula po pożytki, bo wtedy kwitną rzepaki i inne miododajne rośliny. Jeśli na linii lotu pszczoły ktoś prowadzi opryski, to substancje chemiczne zmieniają zapach latających pszczół. które - gdy wracają do ula - to od razu stają się wrogami pszczół znajdujących się w ulu. W praktyce w wyniku żądlenia uważane za wrogów pszczoły giną i padają w pobliżu ula. Gdyby rolnicy brali pod uwagę, jakie skutki powodują ich działania i nie robili oprysków w porze, gdy pszczoły latają po pożytki, to wtedy nie byłoby tak dużych strat - tłumaczy Wiąckiewicz.

Jak informuje Portal Pszczelarski "Z miłości do pszczół", pszczelarz, który chce dochodzić swoich praw w sądzie, powinien najpierw zgłosić szkodę do urzędu gminy właściwego dla terenu, na którym znajduje się pasieka. Urząd następnie powołuje komisję, której zadaniem jest ustalenie sprawcy zatrucia (co nie jest wyjątkowo trudne) oraz określenie, jak rozległe są straty. W skład takiej komisji nie wchodzą sami urzędnicy – musi być w niej rzeczoznawca chorób pszczół albo lekarz weterynarii, a także ktoś z lokalnego koła pszczelarzy. Komisja po wstępnej obserwacji i badaniach sporządza protokół na podstawie wzoru z Polskiego Związku Pszczelarskiego.

Krzysztof Łunkiewicz z Nadleśnictwa Warcino podczas instalacji barci kłodnej Krzysztofa Startka z Reblina w Gminie Kobylnica.

Pszczoły wracają do lasu. Nowa kłoda bartna w Nadleśnictwie Warcino

Komisja oceniająca szkody nie tylko wypełnia dokumenty, ale też pobiera materiał do badań toksykologicznych. Przede wszystkim próbę zatrutych pszczół w ilości co najmniej jednej czwartej kilograma, próbę rośliny, która została poddana działaniu środka chemicznego oraz próbę ziemi. Wszystkie trzy próby są komisyjnie pakowane w obecności wszystkich członków komisji. Następnie spisywany jest protokół zatruć, który dołącza się do próbek. Wyniki badań toksykologicznych będą dla pszczelarza podstawą do dochodzenia swoich roszczeń w sądzie. Będzie miał bowiem czarno na białym napisane, jaka substancja zabiła jego pszczoły i z którego gospodarstwa rolnego pochodziła. Choć akurat ta druga kwestia jest pszczelarzom znana – każdy właściciel pasieki doskonale wie, jak wygląda praca na okolicznych polach i który rolnik korzysta ze środków ochrony roślin w sposób niezgodny z prawem – czyli na przykład dokonuje oprysków w ciągu dnia.

Bardzo ważne jest, by czas między zauważeniem zatrucia pszczół a pobraniem takich próbek był jak najkrótszy. Dlatego jeśli widzimy martwe pszczoły wokół ula, to o d razu trzeba zawiadamiać właściwe organy, bo czas zwykle działa na korzyść rolników.

Zobacz także: Zaskrońce na stacji kolejowej Ustka Uroczysko

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza