Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptaki, puzon i gorąca Carmen. Wiosna w filharmonii rozpoczęła się brawami na stojąco

Anna Czerny-Marecka
Anna Czerny-Marecka
Koncert "Wiosenne poruszenie" w słupskiej filharmonii
Koncert "Wiosenne poruszenie" w słupskiej filharmonii Kamila Lewicka/Sinfonia Baltica i Anna Czerny-Marecka
"Wiosenne poruszenie" - tak brzmiał tytuł koncertu, na który w przededniu kalendarzowej wiosny zaprosiła melomanów słupska filharmonia Sinfonia Baltica. Nasza orkiestra pod batutą Szymona Morusa i solista Jarosław Meisner pokazali, że wiosenna muzyka może być naprawdę gorąca.

Piątkowy koncert zaczął się łagodnie - od nieco nostalgicznej "Melodii" ukraińskiego kompozytora Myroslava Skoryka. Taki gest wsparcia i solidarności z Ukrainą wykonały w ostatnim czasie lub wykonają wszystkie orkiestry symfoniczne należące do Zrzeszenia Filharmonii Polskich. Utwór ten jest motywem przewodnim dramatu wojennego „Vysokyy pereval” z 1982 roku. Sam Myroslav Skoryk był wielokrotnie uznawanym i nagradzanym muzykiem, pełniącym m.in. funkcje dyrektora artystycznego Opery Kijowskiej oraz wiceprzewodniczącego Związku Kompozytorów Ukrainy.

Potem salę filharmonii opanowało ptactwo, gdyż usłyszeliśmy urokliwą suitę „Ptaki” Ottorino Respighiego, czerpiącego w tym utworze z dzieł innych kompozytorów. Po preludium nad melomanami najpierw przeleciała gołębica, a potem między siedzeniami przechadzała się kura.Tę fletowe dźwięki zachęcały do wzlotu, ale fagoty ściągały ją na ziemię i przypominały, że ten ptak to nielot. Nie mogło zabraknąć słowika, a ostatnie takty do końca odliczała kukułka.

Kolejnym utworem było „Euphory concerto” Adama Wesołowskiego na puzon i orkiestrę. Bardzo dowcipna, niedługa i energetyczna kompozycja, która momentami wymaga od solisty (wspaniały Jarosław Meisner) traktowania instrumentu w sposób nietradycyjny.

Na finał zabrzmiały zaś dwie suity z opery "Carmen" Bizeta. Nie do wiary, że - jak mówił prowadzący koncert - dzieło to na początku nie spotkało się z przychylnym przyjęciem zarówno publiczności, jak i krytyków. Słupska orkiestra pod dyrekcją roztańczonego wręcz Szymona Morusa wykonały suity tak brawurowo, że oklaski brzmiały nie tylko tam, gdzie należy, czyli po zakończeniu utworu, ale i między częściami. Była też owacja na stojąco i bis.

Wszyscy wykonawcy tego wieczoru na wielkie brawa melomanów w pełni zasłużyli. Fantastycznie brzmiały i instrumenty smyczkowe, i - mające naprawdę dużo do pokazania - instrumenty dęte (piękne ukłony dla flecistek) oraz perkusja. Było równo, czysto, rytmicznie i z porywającą dynamiką. A Jarosław Meisner pokazał, że puzon za rzadko trafia z tyłu orkiestry na przód sceny jako instrument solowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza