Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Publiczna debata w sprawie losów placu Kardynała Wyszyńskiego w Bytowie

Andrzej Gurba
Debata na zamku w sprawie przyszłości placu Wyszyńskiego w Bytowie.
Debata na zamku w sprawie przyszłości placu Wyszyńskiego w Bytowie. Fot. Andrzej Gurba
W czasie publicznej debaty o przyszłości bytowskiego rynku, zwolennicy i przeciwnicy zmian, nie przekonali się wzajemnie. Tych pierwszych było więcej. Plac Kardynała Stefana Wyszyńskiego zostanie przebudowany, jeśli gmina dostanie unijne pieniądze.

Taka debata była potrzebna - to zgodne zdanie wszystkich. Na tym jednak porozumienie w sprawie rynku kończy się. Plac Wyszyńskiego to dzisiaj skwer z drzewami i ławeczkami.

Ambicją władz miasta jest uczynienie z placu rynku tętniącego życiem, gdzie nie zabraknie zieleni, o którą głównie toczy się spór, ale i ogródków gastronomicznych.

- Rynek ma być uniwersalnym miejscem służącym wszystkim mieszkańcom, a nie skwerem tylko dla okolicznych mieszkańców - przekonywał Krzysztof Bogusławski, autor projektu, który powstał już w 2000 roku, a teraz, z powodu upływu czasu, jest aktualizowany.

Rafał Nastalski, projektant zieleni, stwierdził, że świerki, których wycięcia nie chcą mieszkańcy, i tak zginą.

- Są słabe, środowisko im nie sprzyja. Proponujemy inną zieleń, niższą i w innym miejscu, bardziej uporządkowaną. Drzewa na tym placu to nie są zielone płuca Bytowa. Trzeba to sobie uświadomić - mówił Nastalski.

Bogusławski dodał do tego, że wokół centrum Bytowa jest kilka dużych zielonych kompleksów. - Przy zamku, rzecze Borui, na Miłej. Trzeba je tylko lepiej zagospodarować. Nie brakuje nam w mieście zieleni i potencjalnych miejsc rekreacji i wypoczynku - mówił architekt. Projektanci zwracali uwagę, że obecna zieleń na placu nie jest uporządkowana. Ich zdaniem istniejące ciągi piesze, to nie alejki, a zwykłe skróty dla przechodniów.

- Będzie za mało zieleni. Nikt nie usiądzie na ławkach, bo latem na odkrytym terenie będzie zbyt mocno prażyło słońce - przekonywał Roman Felskowski.

Danuta Michnowicz zwracała uwagę na pobliskość kościoła św. Katarzyny. - Czy plac ma mieć charakter placu sakralnego, czy profanum? Co tam ma być? Nie życzymy sobie, aby na placu były kioski z piwem - mówiła Michnowicz. Od razu odpowiedział jej burmistrz Ryszard Sylka.

- Nie będą, bo na taką lokalizację, z uwagi na kościół, nie pozwalają przepisy - wyjaśniał burmistrz. - Nie chcemy na placu żadnych handlowców. Budy popsują jego estetykę. Jestem za zmianami, ale nie tak dużymi. No i trzeba zostawić drzewa
- oponował Andrzej Szczepanik.
- Ludzie, miejmy w końcu rynek z prawdziwego zdarzenia, który będzie wizytówką i miejscem integracji. Nie bójmy się zmian - nawoływał Witold Pepliński.

Wspierała go Małgorzata Nowak. - Rynek ma służyć wszystkim mieszkańcom, a nie tylko tym z okolicznych bloków. Lokalizacja kościoła nie jest żadną przeszkodą. Wręcz przeciwnie. Wreszcie powstanie plac, gdzie można będzie zorganizować na zewnątrz kościelne uroczystości i religijne imprezy - zauważyła mieszkanka.

- Właśnie taki plac to pewna wyjściowa propozycja. Co na nim będzie się działo, to już należy do decydentów. W czwartki i piątki mogą być letnie kawiarnie, a w soboty kiermasze, itp. - mówił Bogusławski. - Najgorszą rzeczą jest brak decyzji. I tak już straciliśmy wiele lat - podsumował Andrzej Chmielecki.

Burmistrz Sylka na koniec debaty powiedział, że nie będą nic robili na siłę, ale też że nie zgodzą się na zawłaszczenie przestrzeni publicznej przez różne grupy ludzi.
Plac będzie więc zmieniony, według projektu, jeśli w 2009 roku gmina dostanie unijne pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza