Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Publiczność jest zachwycona - "Mistrz i Małgorzata" w teatrze Tęcza

Anna Czerny - Marecka
Do powieści Bułhakowa stosunek mam bałwochwalczy. I dotychczas żadna ekranizacja czy inscenizacja mi się nie podobała. Tak było do czwartku, 19 września. Tego dnia o godzinie 19.13 zaczęłam zmieniać zdanie. A dwie godziny później biłam brawo, stojąc, całej ekipie słupskiego Teatru Lalki "Tęcza" - tej widocznej na scenie i tej, która na nią nie wyszła, a miała udział w tym spektaklu.

"Mistrz i Małgorzata" ma kilka tłumaczeń, ale tylko w jednym zakochałam się miłością bezwarunkową. Jego autorami są Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski. To na ich przekładzie oparli się realizatorzy przedstawienia w "Tęczy". Wielki plus na początek. Drugi także olbrzymi, że przy wszelkich koniecznych wycinkach i skrótach popełnionych na tekście, w pewnym momencie padło zdanie, które jest dla mnie najpiękniejszym, jakie kiedykolwiek powstało w literaturze, a zaczyna się tak: "W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika... ".

Zapowiadany nim Poncjusz Piłat na scenie pojawił się jako wielka kukła sporządzona z materiału przypominającego bandaż. Poraniona, postrzępiona, olbrzymia, górująca nad wszystkim, ale słaniająca się, rozedrgana. Naprzeciwko - mała, niepozorna postać Jeszui Ha-Nocri. Głos Jezusowi, którego los już przecież został przesądzony, dały w tym dialogu z Piłatem dwie aktorki. A raczej śpiew, bo to melorecytacja wiodąca myśli widza w kierunku liturgii nabożeństw.

Zanim jednak pojawiają się Piłat i Joszua, jako postaci z książki napisanej przez Mistrza, a także on sam i jego ukochana Małgorzata, zasiadamy na ławeczce na Patriarszych Prudach, by posłuchać rozmowy poety Iwana Bezdomnego i Berlioza – prezesa Massolitu. Do których rychło dołącza cudzoziemiec, Niemiec, a może Anglik, szpieg czy jakieś inne licho, a może diabeł? Dysputa się toczy, a w tym czasie Anuszka kupuje i oczywiście rozlewa olej – przy dźwiękach znanej reklamy pewnego oleju i z szopką krakowską na drugim planie.

I tak na przemian mamy Moskwę, po której szaleje szatańska trupa Wolanda, dramat Piłata i Joszui, łapiącą za serce historię miłości Mistrza i Małgorzaty. Są kultowe sceny: aneksja mieszkania Berlioza na diabelską kwaterę z nagłą eksmisją jego współlokatora, szpital wariatów, spotkanie kochanków, pisanie powieści przez Mistrza i tego konsekwencje, spektakl w teatrze Varietes, wreszcie bal u Szatana i finał, w którym Małgorzata odbiera swoją nagrodę i zaznaje ukojenia ze swoim Mistrzem. Wątki przeplatają się i splatają. Kto czytał Bułhakowa, chwyta sens w lot, kto nie czytał, także szybko go złapie.

To zasługa aktorów ludzi i aktorów lalek przez nich po mistrzowsku prowadzonych. Energia, talent, zaangażowanie – śmieszą, budzą w nas smutek, wywołują łzy wzruszenia. To także efekt świetnego scenariusza – a przecież to trudne musiało być zadanie tak udanie wybrać sceny z tej genialnej powieści. Także muzyka i światło użyte zostały z wielką inteligencją. I w końcu, lecz nie na końcu – scenografia. Pudła, pomalowane płachty materiału i kartony zagrały wszystko. Pomysł, żeby Szatan Woland narzucał na siebie panoramę Moskwy, fantastyczny. W efekcie dostaliśmy spektakl, którego nie powstydziłyby się najlepsze teatry w Polsce. Nie tylko lalkowe, ale i dramatyczne.

I to przy najniższej dotacji w kraju. Głodowej. Co przekłada się na głodowe pensje dla aktorów i innych pracowników „Tęczy”. Co oddaję pod rozwagę miejskim władzom, a zwłaszcza radnym. Zamiast zaciskać kulturalnego pasa, wypromujcie to, co mamy najlepszego, czyli słupską kulturę, poza miastem. Mogą słupszczanie jeździć na koncerty i spektakle do Trójmiasta i Koszalina, mogą i mieszkańcy tych miast przyjeżdżać do nas. Muszą jednak dowiedzieć się, jakie cuda u nas się dzieją. Sama „Tęcza”, filharmonia czy Nowy Teatr takiej promocji nie udźwigną. Jeżeli w ratuszu są fachowcy od promocji, to może wreszcie zaczną Słupsk promować poza jego rogatkami.

„Mistrz i Małgorzata” – Michaił Bułhakow
reżyseria – Chakchi Frosnokkers
scenografia – Uljana Elizarowa
choreografia – Aleksandr Laluszkin
opracowanie muzyczne – Paulina Najdencewa
OBSADA: Izabela Nadobna-Polanek, Anna Rau, Joanna Stoike-Stempkowska, Ilona Zaremba, Iwo Bochat, Maciej Gierłowski, Daniel Lasecki, Mikołaj Prynkiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza