- Chciałbym, żeby Polonia nie przerwała nam tego pięknego snu w Pucharze Polski. Piłka nożna to dyscyplina, w której wszystko może się zdarzyć. Poloniści mają dwadzieścia razy większy budżet od nas. Ale pieniądze na boisku nie grają. Liczę na niespodziankę - mówił przed meczem Marek Ryngwelski, kibic z Bytowa.
Słowa bytowskiego sympatyka sprawdziły się. Drutex-Bytovia II pokazał charakter. Od pierwszych minut goście dyktowali tempo gry i częściej byli przy piłce, ale efektem ich przewagi były rzuty rożne (w pierwszej połowie bytomianie mieli ich sześć). Bytowianie byli nastawieni na kontry. Już w 8. minucie Krzysztof Bryndal znalazł się w dogodnej sytuacji podbramkowej, ale został uprzedzony przez bramkarza Andrzeja Olszewskiego. Pięć minut później szczęście miał ponownie golkiper Polonii, bo wyborną okazję zmarnował znów Bryndal. Eksplozja radości bytowian nastąpiła w 15. minucie. Rzut wolny wykonywał Maciej Maciejewski, który posłał piłkę na głowę Piotra Łapigrowskiego, a ten skierował ją w słupek. Ambitny Łapa nie odpuścił, ponownie dopadł futbolówki i posłał ją do siatki.
Polonia posiadała przewagę optyczną. Niestety, w pierwszej połowie jej zawodnicy nie mogli znaleźć recepty na sforsowanie miejscowej defensywy, w której prym wiedli Dariusz Kasperowicz i Maciejewski. Bytomianie starali się, próbowali konstruować skuteczne akcje, ale bez powodzenia. Ich kapitan Jacek Trzeciak zmieniał strony, ale nie był w stanie zmylić czujności bytowskiej defensywy. Gospodarze sporadycznie wyprowadzali kontrataki, które były bardzo przemyślane.
Po przerwie jedni i drudzy przeprowadzali dynamiczne akcje. W 59. minucie po raz drugi wybuchła eksplozja radości na bytowskim stadionie. Maciejewski precyzyjnie dośrodkował do Sławomira Pufelskiego, a ten uprzedził bytomskich defensorów i skierował piłkę do bramki ku rozpaczy polonistów.
Od tego momentu do solidnej pracy zabrali się goście. Wraz z upływającym czasem uzyskali oni przewagę. Zdobyli też kontaktowego gola z woleja, a na listę strzelców wpisał się Piotr Kulpaka. Fakt ten nastąpił w 70. minucie. Później jeszcze bytomianie starali się doprowadzić do remisu, ale na przeszkodzie stanął znakomicie interweniujący bramkarz Mateusz Oszmaniec, który popisał się kapitalnymi interwencjami w 80., 87., 90. min i w doliczonym czasie gry. W końcowej fazie spotkania bytowianie skoncentrowani byli na działaniach defensywnych i dzielnie się bronili.
Nerwówka była straszna. Jednak bytowski zespół wytrzymał napór bytomskich graczy i po końcowym gwizdku arbitra Piotra Wasilewskiego to właśnie bytowianie (kibice, trenerzy, działacze i piłkarze) cieszyli się z historycznego sukcesu.
- Moja drużyna była dobrze umotywowana. Przewaga umiejętności była po stronie bytomian, ale my byliśmy skuteczniejsi - ocenił promieniujący ze szczęścia Waldemar Walkusz, szkoleniowiec Druteksu-Bytovii II. - Jestem prawie jak w niebie.
- Jestem bardzo wkurzony - stwierdził Jurij Szatałow, trener Polonii. - Mam wielkie pretensje do obrońców za utracone gole. Przewaga była po naszej stronie, ale zabrakło skuteczności. I o to mam do zawodników największe pretensje.
Drutex-Bytovia II - Polonia 2:1 (1:0).
Bramki: 1:0 Piotr Łapigrowski (15), 2:0 Sławomir Pufelski (głową - 59), 2:1 Piotr Kulpaka (70).
Drutex- Bytovia II: Oszmaniec, Cierson, Kasperowicz, Maciejewski, Jóźwiak, Pufelski, A. Kobiella, Wirkus (66 Kraska), P. Łapigrowski, Stanios (58 Sadzik), Bryndal (77 Ciemniewski).
Polonia: Olszewski, Basta, Kulpaka - ż.k., Strugarek, Radzewicz, Trzeciak, Mróz, Prodanović, Tomasik - ż.k., Kowalski (46 Luksys - ż.k.), Ślifirczyk (66 Dreszer).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?