Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pudzian w USA: - Pokażę im gdzie jest Polska

Fot. Jan Pachlowski
Tim Sylvia był za duży, by Mariusz Pudzianowski dał radę go pokonać w sobotę w Worcester pod Bostonem.
Tim Sylvia był za duży, by Mariusz Pudzianowski dał radę go pokonać w sobotę w Worcester pod Bostonem. Fot. Jan Pachlowski
Rozmowa z Mariuszem Pudzianowskim w Worcester pod Bostonem, gdzie przegrał walkę w MMA (mieszane sztuki walki) z Timem Sylvią, byłym dwukrotnym mistrzem świata wagi super ciężkiej.

- Nikt kto jest fachowcem w mieszanych sportach walki nie dawał Panu większych szans, a Pan się zdecydował walczyć. Przecenił Pan swoje siły?

- Na dzień dzisiejszy muszę dużo trenować i sparować. Wiem, że jestem jeszcze amatorem w tym wszystkim, ale wierze, że w przyszłości będą się ze mną liczyć najlepsi. Z każdej strony słyszę, że Amerykanie jeszcze długo będą ze mną wygrywać. Pozostaje mi życzyć im powodzenia. Ja się natomiast ich pytam, czy wiedzą gdzie jest Polska? Praktycznie zawszę odpowiadają, że nie, więc ja im nie raz jeszcze pokaże gdzie jest nasz kraj.

- Pierwszy raz walczył pan w klatce. Odpowiada to Panu?

- Zdecydowanie bardziej wolę walczyć w klatce, ponieważ moją przewagą jest siła. Przy spychaniu przeciwnika na liny on ma szansę zdecydowanie łatwiej uciec lub wypaść za nie, niż podczas walk w stylu amerykańskim.

- Chciał Pan sprowadzić Sylvię do parteru, ale nie udało się...

- Sylvia świetnie balansował ciałem dlatego ciężko było go przewrócić.

- Po walce prasa amerykańska pisała, że Pudzianowski walczy może ambitnie, ale techniki i umiejętności nie ma jeszcze żadnej, ma za to kibiców...

- Był tutaj (pod Bostonem - dop. red.) wspaniały doping, dziękuje za to polskiej publiczności, na pewno ich nie zawiodę, obiecuję to z całego serca. Nie raz pokaże jeszcze lwi pazur. Potrafiłem być najlepszy w strongmenie więc mam szansę i tutaj. Ja się nigdy nie poddaje. Wiadomo, że brakuje mi doświadczenia. Natomiast szybko się uczę i potrafię wyciągać wnioski, nie pozostanę na tym etapie tylko pójdę trochę wyżej.

- Co dalej?

- Teraz planuje dwa tygodnie wolnego, potem krótkie wakacje, a następnie powrócę do ciężkich treningów. Usłyszycie jeszcze o mnie nie raz. Obiecuję.

Rozmawiał Jan Pachlowski, amerykański korespondent "Głosu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza