Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni drążą sprawę mieszkań socjalnych

Zbigniew Marecki [email protected]
Ratuszowi prawnicy sprawdzają,  czy i kogo można ukarać za to, że doszło do zmiany statusu mieszkań socjalnych i naruszenia umowy w BGK.
Ratuszowi prawnicy sprawdzają, czy i kogo można ukarać za to, że doszło do zmiany statusu mieszkań socjalnych i naruszenia umowy w BGK.
Sprawa wybuchła, gdy wyszło na jaw, że w ratuszu doszło do zmiany umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, na mocy której w Słupsku miały być wybudowane bloki socjalne przy ul. Sołdka i Herbsta.

Tymczasem w czasie ich zasiedlania część znajdujących się w nich mieszkań potraktowano jako mieszkania komunalne. W czasie kontroli umowy takie zakwestionowano. Choć prezydent Maciej Kobyliński wynajął poznańską kancelarię prawną za 50 tysięcy złotych, aby tę sprawę załatwić, to jednak nie udało się tego zrobić. W rezultacie słupski samorząd musi zwrócić bankowi prawie milion złotych. Oczywiście z biednej obecnie kasy miejskiej.

To wszystko spowodowało, że miejscy radni zaczęli się domagać wyjaśnień od prezydenta Słupska. W środę podczas sesji rady miejskiej w imieniu prezydenta sprawę wyjaśniała miejskim radnym wiceprezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka.
Jak ustaliła, przeglądając dokumenty związane z tą sprawą, do zmiany statusu mieszkań z socjalnych na komunalne doszło 28 lipca 2006 roku, gdy prezydent Maciej Kobyliński podpisał regulamin pracy komisji, która miała się zająć kwalifikacją zainteresowanych zamieszkaniem w tych blokach.

Wtedy po raz pierwszy w dokumentach zapisano, że wnioskodawcy będą mogli zamienić stare mieszkanie komunalne na nowe tego samego typu, choć w blokach przy Sołdka i Herbsta powinny być tylko mieszkania socjalne. Z kolei 14 września 2006 roku prezydent podpisał projekt listy kwalifikującej zainteresowanych zamieszkaniem w mieszkaniach jednopokojowych. W tym wypadku na dokumencie znaleziono także podpis wiceprezydenta Andrzeja Kaczmarczyka, który opowiedział się za podpisaniem tej listy.

Prezydent Kobyliński podpisał także drugi protokół przyznający mieszkania komunalne w wyniku zamiany. Ten protokół opracowała komisja pod kierunkiem byłego już radnego Wojciecha Gajewskiego.

Wprost jednak nie odpowiedziała na pytanie, kto i jak zostanie ukarany za podjęcie błędnej decyzji. Wspomniała tylko, że zastanawiają się nad tym ratuszowi prawnicy.
To jednak nie wystarczyło radnym. Beata Chrzanowska, przewodnicząca rady miejskiej, powiedziała nawet, że za to sprawą musi się kryć mała tajemnica, którą trzeba wyjaśnić.

- To jest sprawa prestiżowa, aby ją wyjaśnić, trzeba woli politycznej - mówił natomiast Tadeusz Bobrowski, radny PiS. Apelował do prezydenta Roberta Biedronia, aby potraktował ją poważnie. Według niego ona nie jest materiałem na proces karny, ale na sprawę cywilną już tak.

Z kolei Jan Lange, radny PO, poruszył inny wątek. Jego zdaniem trzeba się zastanowić nad odpowiedzialnością wiceprezydenta resortowego, który wtedy odpowiadał za sprawy mieszkaniowe w ratuszu.

Sugerował, że w związku z tym odpowiedzialność spoczywa także na radnym Andrzeju Obecnym, który teraz należy do klubu prezydenta Roberta Biedronia.
- Dzisiaj ten pan ma pełne usta frazesów o moralności. To jego w rzeczywistości obciążą, że mamy straty - mówił radny Lange, który niedawno był krytykowany przez Obecnego za hipokryzję w sprawie budowy wieży telefonii komórkowej przy ulicy Gdyńskiej.

O komentarz do wypowiedzi radnego Langego poprosiliśmy radnego Obecnego.
- Nie chcę się w tej sprawie wypowiadać - powiedział podczas rozmowy telefonicznej i ją zakończył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza