Sprawdzą, czy na transakcji sprzed kilku lat miasto nie straciło ponad 1,2 miliona złotych.
Czteroosobowy zespół radnych wertuje właśnie stertę dokumentów dotyczących kupna nieruchomości sześć lat temu. Chodzi o działkę przy ulicy Gdańskiej, którą miasto kupiło za 1,2 miliona złotych, korzystając z prawa pierwokupu. Wtrąciło się wówczas do transakcji, którą małżeństwo rolników ze Słupska chciało zawrzeć z biznesmenem Kazimierzem Meką. Jak się później okazało, miasto zrobiło to, choć prawa pierwokupu nie miało, co urzędnicy dziś tłumaczą wprowadzeniem ich w błąd przez notariusza.
Urząd próbował odzyskać zapłacone pieniądze. Również na drodze sądowej - ale bezskutecznie. Teraz, po dwóch przegranych procesach urzędnicy upierają się, że to miasto jest właścicielem działki. Co ciekawe, tak samo twierdzi Kazimierz Meka, a małżeństwo rolników złożyło pozew o ustalenie, kto prawne jest właścicielem.
Radni sprawdzą, czy z powodu błędu urzędników (nikt z nich nie zauważył, że miasto nie ma prawa do skorzystania z pierwokupu) miasto może nie tylko stracić pieniądze, ale i nieruchomość.
- Mają na to czas do końca grudnia, a efekty ich pracy poznamy na posiedzeniu komisji rewizyjnej - mówi radny Tadeusz Bobrowski (PiS), jej przewodniczący i dodaje, że radni zajęli się sprawą po naszej publikacji. - Uważam, że popełniono błąd, narażając Słupsk na utratę 1,2 mln zł. Do tego ponieśliśmy koszty dwóch procesów (ok. 100 tys. zł). Skończyło się na tym, że nie jesteśmy właścicielami działki i nie mamy pieniędzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?