- Co Radosław Michalski ma do powiedzenia przedstawicielom klubów z podokręgu słupskiego?
- Chciałbym podnieść rangę Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Nie mamy sędziów ani działaczy w komisjach Polskiego Związku Piłki Nożnej, nasz pomorski zwią-zek nie istnieje na mapie Polski. Chciałbym zintensyfikować jego działania.
- A co chce pan zrobić dla słupskiego regionu?
- Na pewno bym chciał położyć nacisk na młodzież. Można tu bardzo dużo zmienić. Gdy patrzę na tych młodych, to wiem, że w ligach 12 i 13-latków lepiej robić turnieje niż ligę, bo ci najlepsi zagrają w sezonie jeden czy dwa mecze z dobrymi rywalami, a potem nie mają równorzędnych przeciwników. Na pewno chciał-bym w części robić profilowane szkolenia, konferencje na temat treningów, ale i marketingu, organizacji, prawa, odżywiania, chcę stworzyć nową jakość związkowych wydawnictw, materiałów.
- Kluby mają bardziej przyziemnie problemy, chociażby opłaty dla arbitrów.
- Można by było zrobić, by związek opłacał sędziów, wystawiał pit-y, bo wiele tych mniejszych klubów ma swoje problemy, jedni są fachowcami, inni nie, a to stwarza problemy. Można to szybko załatwić.
Myślałem o stałej możliwości rozliczeń ze związkiem, aby istniała procedura monitorowania liczby żółtych i czerwonych kartek zamiast automatycznego karania. Jeżeli są te cztery czy osiem kartek, to nie może być tak, że związek czyha na karę, ale raczej informuje. Ja bym szedł w stronę nie urzędników, ale w stronę wspólnoty, aby pomagać sobie w różnych sprawach, w budowie stadionów, wydawaniu licencji, aby stadion pasował o ligę czy dwie w górę a nie potem wymagał modernizacji.
- Dobrzy piłkarze nie zawsze są dobrymi działaczami, jakie pan ma doświadczenie jako zarządzający?
- Byłem dwa lata dyrektorem w Lechii Gdańsk, to moje działania. Jestem prezesem firmy i zarządzam własną firmą, dlatego wiem, że można wiele rzeczy pozmieniać, chociażby rejestrację drogą elektroniczną, czego nie ma. Ludzie ze Słupska nie muszą jeździć z każdą rzeczą do Gdańska. Są maile i można to zrobić drogą elektroniczną. Mam pomysły na wiele prozaicznych rzeczy, chociażby na wydłużenie dnia pracy związku w ostatni dzień rejestracji. Dla mnie jest to dziwne, że do tej pory nikt tego nie zmienił. Godz. 16, panie sobie wychodzą, a wiadomo jak to jest, kluby do ostatniej chwili pozyskują zawodników.
- Pana firma jest związana z piłką?
- Jeśli chodzi o sportowe rzeczy też, ale działam raczej w nieruchomościach, a to jest szeroka branża. Ja nie muszę żyć z piłki. Jeśli chodzi o finanse, to sobie bardzo dobrze daję radę. Jeszcze miesiąc, dwa temu nie myślałem o tej funkcji. Ale Mateusz Borek, Roman Kołtoń, Roman Kosecki, oni mówią: zajmij się tym, spróbuj od dołu, bo od góry ciężko jest coś zmienić. Widać teraz, co się dzieje na Wybrzeżu. Teraz się mówi o zmniejszaniu składek, a przez trzy lata nie można było. To jest megapopulistyczne. Ja nikomu nie obiecam, że zmniejszę składki, ale obiecam, że ich nie podniosę, bo sytuacja związku, jeśli ją się przeanalizuje, nie jest za wesoła. Mi chodzi o to, by nie urzędować, ale administrować. Ja chcę, by był człowiek od kontaktów z klubami, szczególnie z niższych klas. Ja nie będę ukrywał, że nie mam doświadczenia w kontaktach z nimi. Gdziekolwiek byłem, raczej w wyższych ligach, dlatego potrzeba człowieka, który by wszędzie jeździł i rozmawiał w niższych ligach, dowiedział się, co kogo boli, w czym trzeba pomóc, robił obsługę prawną. Chciałbym usprawnić pracę związku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?