Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport. Kryzys nie potrwa dłużej niż dwa lata...

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34 Fot. Marcin Bielecki
Kryzys wzmacnia więzi rodzinne - wynika z wypowiedzi respondentów.
Kryzys wzmacnia więzi rodzinne - wynika z wypowiedzi respondentów.
Zaledwie 5 proc. badanych stwierdziła, że kryzys dotknął ich bezpośrednio, 15 proc. respondentów nie zauważa kryzysu w swoim otoczeniu, jego symptomy zauważają na poziomie regionalnym.

- Jak daleko jesteśmy od epicentrum kryzysu? - pytał retorycznie - Z badań jakie prowadziliśmy pod hasłem "Kryzys w Polsce" wynika, iż Polacy w większości zauważają kryzys na poziomie regionalnym, stosunkowo niewiele osób odnosi go do swojej własnej sytuacji - mówił Dobromir Ciaś, szef zespołu badań Millward Brown SMG KRC podczas XV edycji Dziennikarskiej Akademii Ubezpieczeniowej ING. - Wśród badanych 15 proc. w ogóle nie zauważa kryzysu w swoim otoczeniu, a tylko 5 proc. respondentów stwierdza, że odczuwa już bezpośrednio jego skutki. Mówią, iż nie mają podwyżek, nie otrzymują premii, płacą wyższą ratę kredytu, mają mniej pracy, mają problem ze znalezieniem pracy.

Oddalamy kryzys

Natomiast 14 proc. badanych w swoim otoczeniu zawodowym zauważa skutki kryzysu. Stwierdzili, iż mają znajomych, którzy stracili pracę, kolega został zwolniony, sąsiad skarży się na to, iż nie radzi sobie ze spłatą kredytu.

Na poziomie lokalnym już 44 proc. respondentów widzi skutki kryzysu.

- Dotyka ludzi, których znają, rodziny, znajomych, przyjaciół - kontynuuje Ciaś. - Zauważają mniej lokalnych inwestycji, mniej imprez, koncertów, więcej osób bezrobotnych, upadające firmy. Na poziomie kraju kryzys zauważa 85 proc. respondentów, a poza granicami - 100 proc.

Mamy coś takiego w mentalności, że staramy się oddalać od siebie, to co złe, zagrożenia, nie przyjmujemy że nas może coś złego spotkać.

- Należy zauważyć, iż na poziomie deklaracji respondenci odsuwają od siebie kryzys, nie chcą go zauważyć - wnioskuje Ciaś. - Działają reakcje obronne, psychologiczny opór, by nie wrócić do punktu wyjścia w sytuacji, kiedy osiągnęliśmy już sporo wolności, wyższy status materialny. Na zewnątrz nie chcemy pokazywać kryzysu, nie chcemy przyznać się do oszczędzania, inaczej się ubierać, rezygnować z dobrej marki samochodu.

 Punkt odniesienia

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na rozbieżność między poczuciem kryzysu a jego obrazem medialnym. Musimy też pamiętać o punkcie i odniesienia osób, które pamiętają lata 80. Im kryzys kojarzy się z szalejącą inflacją, bezrobociem i pustymi półkami.

Z badań można tez wysnuć wniosek, iż mamy do czynienia z kryzysem firm, nie zaś osób. Biznesmeni trzy razy częściej deklarują, że kryzys dotknął ich firm, niż osoby indywidualne.

- Prawie 40 proc. badanych deklaruje, że odczuło skutki kryzysu w pracy. Widzą mniejszą liczbę zamówień, zwolnienia, obniżki pensji, zawieszenie zatrudnienia.

- Warto zwrócić uwagę, iż w Polsce poziom zatrudnienia wynosi 50 proc., gdy np. w Anglii - 75 proc. - zauważa Dobromir Ciaś. - Poczucie zagrożenia utratą pracy jest proporcjonalne do skali zatrudnienia. W naszym kraju niepokojące jest to, iż 45 proc. absolwentów nie ma pracy, ludzi młodych, produkcyjnych.

 Dlaczego przy wzroście PKB nie odczuwamy wzrostu zamożności?

Ponieważ, jest on głównie efektem wpompowania w nasz kraj ogromnych pieniędzy z funduszy unijnych. Natomiast koszty kredytów są wysokie, firmy nie chcą się kredytować, bo nie wiedzą co będzie się działo na rynku.

Są też plusy kryzysu.

- Część respondentów przyznaje, iż kryzys spowodował większe oczekiwania, a utrata pracy np. spowodowała ich większą aktywność, zmianę - podkreśla nasz ekspert. - Stał się katalizatorem aktywności, zdecydował o kształceniu, uruchomieniu firmy, na co bez wstrząsu utraty pracy nigdy by się nie odważyli.

Z wypowiedzi badanych wynika też, aspekt edukacji ekonomicznej, wywołanej kryzysem. Wielu respondentów straciło na produktach finansowych, w które inwestowali kierując się tylko cudownymi reklamami, bez dokładnego zrozumienia instrumentów finansowych. Po tym, jak straciliśmy, z pewnością będziemy inwestować rozważniej, sprawdzać, w co inwestujemy.

Renesans więzi

Dane z różnych źródeł wskazują, iż okres prosperity przypadający na minionych kilka lat nie sprzyjał budowaniu więzi rodzinnych. Im lepiej nam się powodziło, tym mniej spędzaliśmy czasu z najbliższymi. W okresie kryzysu obserwujemy odwrócenie tego trendu, pozwalamy sobie na więcej rodzinnych, drobnych przyjemności. Spożywamy też więcej alkoholu, ale tego z wyższej półki: gin, likiery, rum whisky, bourbon. Na poziomie konsumpcyjnym niekoniecznie kryzys wiąże się z oszczędzaniem.

Przewartościowanie pojęcia luksusu

- Kryzys spowodował w nas przewartościowanie niematerialnego pojęcia luksusu - podkreśla Dobromir Ciaś. - W tej chwili już sama praca stała się luksusem. Cenimy bardzo poczucie stabilności finansowej, brak kredytów, bycie z rodziną, wolny czas.

Inaczej też postrzegamy luksus materialny. Mieszkanie zawsze było luksusem, ale teraz nie jest nim już 3-pokojowe mieszkanie w bloku, lecz 200-metrowy dom na przedmieściach czy za miastem. Także dobry samochód, wakacje za granicą, zimą narty. Luksusem nazywamy również finansowy luz, którego synonimem mogą być dobre ubrania, jadanie w ekskluzywnych restauracjach itd.

Za dwa lata koniec

Większość respondentów indywidualnych i przedsiębiorców uważa, iż kryzys nie potrwa dłużej niż dwa lata.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza