Jacht, należący wcześniej do amerykańskiej szkoły marynarki wojennej, kupił w USA Józef Majowski, pomieszkujący w Ustce mieszkaniec Niemiec. Aby przeprowadzić łódkę ze Stanów do Polski, zorganizował wyprawę, nad którą dowództwo objął mieszkający w Słupsku kapitan jachtowy Mieczysław Mielnik. Kapitan i Marek Góralczyk, także ze Słupska, przepłynęli rejs od początku do końca. Pozostała część załogi wymieniała się. Podróż przez jezioro Michigan, Atlantyk, Morze Północne i Bałtyk trwała od 28 maja do 13 sierpnia i obfitowała w przygody.
Jedną z najbardziej dramatycznych było niespodziewane spotkanie z górą lodową. Najbardziej absurdalna miała natomiast miejsce już po pokonaniu Atlantyku, u wybrzeży Francji. - Wzięła nas na celownik francuska Straż Wybrzeża - opowiada kapitan. - Ubzdurali sobie, że mamy na jachcie narkotyki - mówi Mielnik. - Przetrzepali nam cały jacht, nurkowali pod kil i nawet chcieli rozcinać kadłub. W końcu jednak zwątpili i dali spokój.
Właścicielowi jachtu, z którym rozmawialiśmy kilkadziesiąt minut po zakończeniu rejsu, radość z i satysfakcję z udanego przedsięwzięcia psuła już jednak świadomość, że z dniem 1 sierpnia dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku wprowadził opłaty za postój jachtu w Porcie. - Teraz za każdy dzień leci nam taryfa 11 euro - mówi Majowski. - Ewentualnie gdy przerejestruję jacht do Ustki, opłata spadnie do 64 euro miesięcznie. Ale zanim zrzucimy amerykańską banderę, minie trochę czasu, bo formalności trochę trwają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?