Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rektor AP: Obaliliśmy mit, że u nas kształcą tylko nauczycieli

Rozmawiała: Monika Zacharzewska
Rozmowa z Romanem Drozdem, rektorem Akademii Pomorskiej w Słupsku.

- Akademię Pomorską jak wszystkie uczelnie w Polsce dotknął kryzys. Studentów jest coraz mniej...
- Jest problem, bo mamy niż demograficzny. Kiedy studentów było więcej, przekładało się to chociażby na liczbę etatów. Teraz, gdy licz­ba studentów spada, zmniej­sza się liczba godzin na poszczególnych kierunkach, a to skutkuje redukcją zatrudnienia. Więc uczelnie muszą rozstawać się często z osoba­mi dobrze przygotowanymi dydaktycznie. Jednocześnie jednak niż demograficzny skłania nas do uruchamiania kolejnych kierunków, gdyż uczelnie muszą być coraz bardziej atrakcyjne, aby konkurować ze sobą, pozyskiwać kandydatów. Proponować im studia, po ukończeniu których będą atrakcyjni dla rynku pracy.

- No właśnie, dzisiaj to chyba kandydata na studenta interesuje najbardziej?
- Tak, a dla nas jest to niezwykle trudnym wyzwaniem. Cykl kształcenia jest minimum trzyletni, zmusza nas do przewidywania, kogo pracodawcy będą za te trzy lata potrzebowali. Tymcza­sem ze zdefiniowaniem tego zapotrzebowania mają problem samorządy, polityka i biznes. Samo określenie, że nie potrzebujemy humanistów, a inżynierów jest kolokwializmem, bo musimy wie­dzieć, na jakich konkret­nie inżynierów będzie zapotrzebowanie. Stąd nasza współ­praca z przedsiębiorcami, rozmowy z pośrednikami pracy oraz śledzenie losów naszych absolwentów.

- O, to coś nowego...
- Owszem. Każdego naszego absolwenta po trzech i pięciu latach musimy zapytać, co robi, gdzie pracuje. Jednak on nie ma obowiązku nas o tym informować. Dlatego musimy wypracować system zachęt, aby zechciał nam odpowiedzieć na zadawane pytania. Nie jest to naszym wymysłem, ale jest to wymóg ustawy o szkolnictwie wyższym. Może dzięki temu uzyskamy odpowiedź na pytanie, jak rozwija się nasz region i kogo pracodawcy będą potrzebować.

- AP tworzy takie atrakcyjne dla pracodawców kierunki, jak pielęgniarstwo czy ratownictwo medyczne. Jednak jest też stosunkowo nowe bezpieczeństwo narodowe. Kierunek, który, nie miejmy złudzeń, wykształci ludzi, którzy ze znalezieniem pracy w zawodzie mogą mieć kłopot.
- Uruchamianie nowych kierunków związane jest nie tylko z zapotrzebowaniem rynkowym, ale też z możliwościami uczelni, zwłaszcza kadrowymi. Żeby uruchomić kierunek, trzeba mieć specjalistów, a tych często brakuje. Dlatego tworzenie nowych kierunków odbywa się na zasadzie pączkowania, czyli z wykorzystaniem posiadanej kadry i zatrudnianiem nowej. Tak było z kierunkami medycznymi - zaczynaliśmy od pielę­gniarstwa, a teraz mamy i ratownictwo medyczne, i zdrowie publiczne. Po tych kierunkach absolwenci nie mają większego problemu z zatrudnieniem i w kraju, i za granicą. W ten sam sposób powstały też kierunki inżynierskie - fizyka techniczna ze specjalnością ekotechnologie związane z energią odnawialną w Instytucie Fizyki czy edukacja techniczno-informatyczna w Instytucie Matematyki. Natomiast bezpieczeństwo narodowe to tzw. kierunek modny, na którym kształci obecnie około 70 uczelni w Polsce. Czyli jest to kształcenie masowe. I z tego powodu rzeczywiście w pewnym momencie absolwenci będą mieli kłopoty ze znalezieniem pracy w ramach zarządzania kryzysowego, dla którego został powołany. My to zauważyliśmy już jakiś czas temu i dlatego szukamy nowych rozwiązań, których na tym kierunku nie stosują inne uczelnie. M.in. podpisaliśmy porozumienie z Komendą Główną Policji na realizację przedmiotów, któ­rych zaliczenie będzie oznaczało ułatwienia przy staraniu się o pracę w policji. Dodatkowo uruchamiamy specjalności, w jakich nie kształcą inni - bezpieczeństwo żeglugi i portów oraz bezpieczeństwo teleinformatyczne. Do tego mamy przygotowanych sześć specjalistycznych pracowni, na które wydaliśmy 3,5 mln zł. Robimy to, aby wyróżniać się na tle innych uczelni, a także aby nie zarzucono nam, że kształcimy bezrobotnych. Bardzo nam zależy, aby nasi absolwenci znajdywali pracę, a najlepiej w wyuczonych zawodach.

- W powszechnej świadomości ciągle pokutuje jednak przekonanie, że AP to uczelnia kształcąca nauczycieli...
- Tak, bo nasze korzenie to Wyższa Szkoła Nauczyciel­ska, a następnie Wyższa Szk­ła Pedagogiczna. I tak się o nas też wciąż potocznie mówi. Jednak niż demograficzny powoduje, że szkoły są zamykane i dla nauczycieli pracy nie ma. To zniechęca do uczenia się na specjalizacjach nauczycielskich, więc musimy proponować coś nowego, czyli kierunki i specjalności nienauczycielskie. Przykładem niech będą wspom­niane już kierunki, czy też ochrona środowiska, praca socjalna lub resocjalizacja na pedagogice. Wojewódzki Urząd Pracy namawia mas na organizację szkoleń przygotowujących osoby do uruchamiania i prowadzenia domów spokojnej starości. Cóż, na pew­no nie będziemy politechniką, bo nie takie są nasze korzenie, a i politechnik w regionie nie brakuje. Na pewno będziemy uruchamiać kolejne kierunki niehumanistyczne.

- Raczej trudno słupskiej uczelni konkurować z dużymi ośrodkami akademickimi, z tradycjami, bujnym życiem studenckim...
- Jednak Słupsk też ma swoje plusy. Też mamy tradycję, niedługo będziemy obchodzić 45-lecie istnienia. Naszą uczelnię od czasów Wyższej Szkoły Nauczycielskiej ukończyło ponad 50 tys. osób. Jesteśmy alternatywą dla kandydatów, którzy nie wybiorą dużych ośrodków akademickich ze względów ekonomicznych. Nasi studenci przy uzasadnianiu, czym się kierowali przy wyborze uczelni, wskazują na ciekawe kierunki i bliskość uczelni. A po drugie, przecież tak naprawdę wiąże się z niskimi kosztami utrzymania, może też z poczuciem bezpieczeństwa. Spotykamy się z sytuacjami, gdy przenoszą się do nas osoby, które wybrały studia w dużych ośrodkach, ale ze względów finansowych nie stać je na studio­wanie w dużych aglomeracjach. Co ciekawe, coraz częściej wybierają nas kandydaci z okolic Wejherowa, Kartuz, Kościerzyny, mieszkający przecież bardzo blisko Trójmiasta. Jednak muszę wyraźnie podkreślić, że ponad 70 procent naszych studentów wybiera AP jako pierwszą uczelnię. Obaliliśmy więc mit, że do Słupska idą ci, którzy nie dostali się nigdzie indziej.

- Jakie są perspektywy rozwojowe uczeni?
- Muszę zaznaczyć, że aby się rozwijać, trzeba pokonać sporo trudności. Dla przykładu, wzrost liczby studentów o dwa procent w porównaniu do roku ubiegłego wymaga uzyskania zgody Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jest to taka przysłowiowa kula u nogi, która ogranicza nas w pozyskiwaniu studentów, bo nie dostaniemy na nich dotacji. Kolejna trudność polega na tym, że jesteśmy zaskakiwani decyzjami ministerstwa w sposobie naliczania dotacji. To powoduje kłopoty z planowaniem finansów uczelni, podobnie jak dość nagłe zmiany w zasadach refundacji wkładów własnych w inwestycjach współfinansowanych ze środków unijnych. Czekamy też na strategię rozwoju szkolnictwa wyższego, która jeszcze nie została przez ministerstwo wypracowana.

- Mimo to są plany uczelni na przyszłość...
- Oczywiście, jesteśmy w trakcie zmian do nowej strategii uczelni, aby określić cele do roku 2020. Przewidujemy restrukturyzację uczelni. Z jednej strony będziemy zamykać kierunki nierentowne i niecieszące się popularnością, a z drugiej strony będziemy otwierać nowe. W tym roku uruchamiamy nabór na turystykę i rekreację, co jest bardzo związane z naszym regionem. Mamy możliwość modyfikacji programu kształcenia, więc chcemy, aby odpowiadał on potrzebom rynkowym. Myślimy o gospodarce przestrzennej, ale także pracownicy instytutu muzyki z polonistami myślą o otworzeniu kierunku menedżer kultury.

- A rozbudowa uczelni?
- Plany połączenia z Wyż­szą Hanzeatycką Szkołą Zarządzania na razie są w zawieszeniu. Konkretów w tej sprawie nie ma. Natomiast my wystąpiliśmy o prawie 30 mln zł na przygotowanie 12 interdyscyplinarnych pracowni i sali konferencyjnej dla wydziału matematyczno-przyrodniczego. Mają one powstać w budynku byłej wojskowej stołówki przy ul. Kozietulskiego. Ten projekt został wpisany na ministerialną listę rezerwową i pod koniec roku dowiemy się, czy pieniądze dostaniemy. To byłoby zaplecze do prowadzenia nauki na nowych, priorytetowych kierunkach. Natomiast po remoncie sali gimnastycznej marzymy o wielofunkcyjnym boisku w campusie przy ul. Arciszewskiego, bo takiego nam brakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza