Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Relacja z Komeda Jazz Festival w Dolinie Charlotty

Marcin Kamiński [email protected]
Eddie Henderson i Leszek Kułakowski ponownie spotkali się i stworzyli ciekawy album, który zaprezentowali w Dolinie Charlotty.
Eddie Henderson i Leszek Kułakowski ponownie spotkali się i stworzyli ciekawy album, który zaprezentowali w Dolinie Charlotty. Marcin Kamiński
Premierowe wykonanie nowego projektu Leszka Kułakowskiego "Cantabile in G-minor" usłyszała publiczność zebrana w Dolinie Charlotty.

Od ubiegłego roku Komeda Jazz Festival ma dwie odsłony. Letnią, skierowaną przede wszystkim do turystów i jesienną, która już na stałe wpisała się w muzyczny pejzaż Słupska i Pomorza.
W piątek zebrana w Dolinie Charlotty publiczność usłyszała m.in. gdański zespół Sekstans.

Szóstka młodych chłopaków, w tym bosy perkusista, gra ze sobą od marca tego roku. Kilka miesięcy współpracy i wybuchowa mieszanka pełna improwizacji i zabawy jest gotowa, a przecież w muzyce o to chodzi. Świeże kompozycje, pełne solowych partii trąbki, saksofonu i klawiszów przypadły publiczności do serca, która nie szczędziła braw muzykom za ponadgodzinny występ. Jednak najlepsze miało dopiero nadejść.

Czy to przypadek, czy też nie, ale Leszek Kułakowski, twórca festiwalu Komedy, lekarza, który zrezygnował z praktyki na rzecz muzyki, ponownie zaprzągł do współpracy Eddiego Hendersona. Także byłego medyka, a obecnie najlepszego jazzowego trębacza. Współpraca ta zaowocowała niespotykanie lekkim i radosnym, choć w tytule molowym, projektem. "Cantabile in G-minor", aby najprościej powiedzieć, to bardzo melodyczny dialog między trąbką a fortepianem.

Nie mogło też oczywiście zabraknąć dialogu między kontrabasem, napędzanym przez Piotra Kułakowskiego, a perkusją, za którą siedział znakomity Jacek Pelc, znany choćby ze współpracy z takimi muzykami jak, Jarosław Śmietana czy Henryk Miśkiewicz. Tę lekkość dało się wyczuć w delikatnej grze fortepianowej Kułakowskiego i trąbce Hender­sona, która niejako została stworzona do tego albumu.

Podczas występu słuchaczy spotkała także miła niespodzianka, bo wśród kompozycji znalazła się świetnie zagrana przez wszystkich muzyków, jazzowa wersja "Pod papugami" Czesława Niemena. Podsumowując, był to świetny występ, a nowy materiał Leszka Kułakowskiego niewątpliwie odniesie sukces. Jest jednak w tym jedno małe ale.

W całym tym koncercie zabrakło mi miejsca dla improwizacji Eddie'go Hendersona. Wszak muzyk to znakomity i szkolony przez legendy muzyki jazzowej jak Duke Ellington, Billie Holliday czy Louis'Armstrong i warto byłoby popuścić mu podczas koncertu lejce. A jazz bez improwizacji, szczególnie tak wybitnego muzyka, sporo traci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza