Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja w polskich związkach: wolimy żyć na kocią łapę

Redakcja
W 2002 r. bez ślubu żyło 396 054 ludzi. Nowszych danych nie ma.
W 2002 r. bez ślubu żyło 396 054 ludzi. Nowszych danych nie ma.
Związek na równych prawach czy prowizorka? Opinie o związkach partnerskich są różne. Faktem jest, że na bycie razem bez przysiąg, ołtarza i obrączek decyduje się coraz więcej ludzi.

Wygodnictwo bez odpowiedzialności czy też rozsądne i realistyczne podejście do życia? Zajrzeliśmy do sypialni par żyjących na kocią łapę.

Mariusz (30 lat) i Agnieszka (30 lat)

Są razem od 12 lat. Poznali się na I roku studiów. Szybko ze sobą zamieszkali. Najpierw na stancji, później wynajęli mieszkanie.

- To, że nie jesteśmy małżeństwem, nigdy nie stawało na przeszkodzie temu, aby wynająć razem mieszkanie. No, może kiedy jeszcze jako studenci szukaliśmy stancji, to trafiliśmy na ofertę dla małżeństw i pani nas nie chciała. Dziś nikogo nie dziwi, że mamy inne nazwiska - mówi Agnieszka.

Przyznają jednak, że był nacisk ze strony rodziny.

- Zostaliśmy wychowani w tradycyjnych rodzinach i każde z nas przeszło w domu rozmowę, że dobrze byłoby, gdybyśmy wzięli ślub - opowiada Agnieszka. - Bo tak wypada, bo ludzie na wsi gadają. Raz byliśmy już blisko. Miałam nawet upatrzony pierścionek zaręczynowy, ale wtedy zdecydowały względy ekonomiczne. Sam pierścionek był tak drogi, że aż się nogi pode mnę ugięły. A jak zaczęliśmy liczyć koszta wesela, to po prostu się rozmyśliliśmy. Woleliśmy zbierać na mieszkanie, co do dziś się nie udało.

Od początku studiów byli skazani tylko na siebie.

- Żyliśmy ze stypendium i z korepetycji - mówią. Dziś też mamy słabe pensje. Oboje uczymy w szkołach. Stać nas tylko na wynajęcie mieszkania.

Przyznają, że ślub nie jest im potrzebny.

- Planujemy razem przyszłość, ale od początku dawaliśmy sobie dużo swobody - twierdzi Mariusz. - Wiedzieliśmy, że może być różnie. Agnieszka planuje robić karierę naukową w jakimś dużym ośrodku akademickim, a ja? Mnie jest dobrze w moim mieście. Może gdyby było dziecko, to inaczej byśmy na to spojrzeli? Ale nie ma i raczej nie będzie. Nie mamy na to czasu ani pieniędzy.

Taki stan rzeczy zaakceptowali już rodzice obojga.

Jedyny problem mają z nazewnictwem.

- Przedstawiając Mariusza mówię po prostu, że to mój Mariusz. Chłopak nie pasuje, bo chłopaków mają nastolatki. Konkubent brzmi okropnie, a poza tym ma pejoratywne znaczenie. Media często donoszą, że konkubent molestował dziecko, konkubina go pobiła. Źle się kojarzy - mówi Agnieszka.

Judyta (35 lat) i Tomasz (32 lata)

Są razem od trzech lat, bo tyle ma ich syn. Wtedy też razem zamieszkali. Dla obojga był to szok, bo prowadzili luźny i rozrywkowy tryb życia.

Ona była już po pierwszym nieudanym małżeństwie i nie szukała nikogo na stałe.

- Straciłam zaufanie do mężczyzn. Postanowiłam, że teraz będą wyzwoloną singielką cieszącą się życiem i wolnością. Nie ukrywam, że bawiłam się nieźle. Po rozwodzie miałam jeszcze kilku facetów. Nie powiem partnerów, bo często byli to faceci na jeden raz. Jednym z nich miał być Tomasz.

Jednak z ich przygody narodził się Stefanek.

- Gdy Judyta powiedziała mi, że jest w ciąży, to jakby mnie ktoś obuchem w łeb walnął. Dotykałem jej brzucha i mówiłem: "To moje dziecko". Było dla mnie oczywiste, że muszę być dla niego tatą - wspomina Tomasz.

Postanowili spróbować i zamieszkali razem. Aneta pochodzi z pobożnej rodziny i trudno było rodzicom pojąć decyzję córki. Nalegali na ślub.

- Wiedziałam, że drugi raz takiego błędu nie zrobię. Przysięga nawet przed ołtarzem jest niczym. Nie ma żadnego znaczenia. Poza tym, przeżyłam też rozwód. To był koszmar. Nie chciałabym drugi raz przez to przechodzić - mówi Judyta.

Opinie

Opinie

Ks. Tadeusz Itrych, proboszcz parafii pw. św. Rodziny:
- Dzieci ze związków pozamałżeńskich jest bardzo dużo, ale nie prowadzę statystyk. Nigdy jednak nie odmówiłem udzielenia chrztu. Co dziecko jest winne? Każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie, ale życie jest, jakie jest. Często się tak ludziom układa nieszczęśliwie, że nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego, bo na przykład są po rozwodach. Jeśli młodzi z wyboru nie chcą wziąć ślubu, to zawsze zachęcam do złożenia przysięgi przed ołtarzem, ale nigdy nie zmuszam. Wiem, że teraz jest wiele związków na odległość, które mogą nie przetrwać próby czasu.

Sebastian Zdończyk, socjolog zachowań ludzkich:
- Związki pozamałżeńskie są dziś po prostu alternatywą dla małżeństw. Niektórzy w przyszłości planują wziąć ślub. To po prostu kolejny etap w życiu. Deklarację na takie życie składa 98 procent moich studentów. Kolejna grupa, to ci, którym nie udał się pierwszy związek i mają obawę przed kolejnym sformalizowaniem związku. Wreszcie osoby, które nie chcą się pobrać ze względów światopoglądowych, czy religijnych. Mówią, że niepotrzebny im papierek. Ale każdy związek zakłada trwanie, a nie rozstanie. A żeby trwać, to musi obowiązywać lojalność i wierność.

Alina (32 lata) i Maciej (40 lat)

Są razem 10 lat. Osiem lat temu urodziła się ich Ola i wtedy zamieszkali razem. Ślub nie był możliwy, bo Alina musiała się rozwieść.

- Długo to trwało, ale udało się. Nie chciałam pakować się w kolejny związek niby na całe życie - mówi. - Poza tym, nie było pieniędzy - dodaje.

Teraz myślą o ślubie, ale cywilnym. Zresztą kościelny i tak nie byłby już możliwy.
- Dlaczego teraz? Chyba żeby zapewnić córkę, jak bardzo ją kochamy. Bo to jest najtrudniej dziecku wytłumaczyć - twierdzi Alina. - Dlaczego mama i tata nie mają ślubu. Nie mają zdjęć ślubnych. Dlatego odbyły się już zaręczyny. Oboje jesteśmy ateistami, przysięga przed ołtarzem nie ma dla nas znaczenia. Przyznaję jednak, że ochrzciliśmy córkę, chodzi na religię, a w tym roku pójdzie do pierwszej komunii. Może to obłudne, ale serce by mi pękło, gdybym musiała patrzeć na płaczącą Olę, bo inne koleżanki mają białą sukienkę i prezenty komunijne, a ona nie. Robię to tylko dla niej.

Damian (37 lat) i Elwira (41)

Są razem od pięciu lat. Oboje są po rozwodach. Zamieszkali razem, ale od początku obowiązywała umowa - nie podoba się, kłamiesz - rozstajemy się. Do dziś mają oddzielne konta bankomatowe i żyją na własny rachunek.

- Gdyby jedno z nas chciało się rozstać, to po prostu może wziąć swoje rzeczy i wyjść - mówi Elwira. - Każde z nas przechodziło przez rozwód. To naprawdę traumatyczne przeżycia. Przed sądem, publicznie trzeba mówić o najintymniejszych sprawach. To było najgorsze. Strasznie odbija się na psychice człowieka - mówi Damian.

Niestety, dużo też musieli pracować nad zaufaniem, bo każdy już się na kimś zawiódł. Dzieci nie mają. To znaczy Damian ma syna, ale z pierwszego małżeństwa. Mieszka z matką. Elwira chciałaby mieć dzieci. - Niestety, jestem już za stara. Za duże ryzyko - mówi.

Przyznają jednak, że ta wolność w związku na kocią łapę jest tylko pozorna. I tak jak wychodzą, to mówią dokąd i z kim. I tak podświadomie mają zakodowane, że obowiązuje wierność. Bo inaczej takie bycie razem nie miałoby sensu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza