Świetnie to było widać podczas wtorkowej (2 maja) rozmowy w programie "Kropka nad I" Moniki Olejnik w TVN24, podczas której dziennikarka wyraźnie chciała wydobyć z Biedronia deklarację, że będzie ubiegał się stanowisko prezydenta RP. Choć zalotnie się uśmiechała i przywoływała sondaże, z których wynika, że prezydent Słupska liczy się w przedbiegach do prezydentury państwa, to jednak swojego celu nie osiągnęła, bo Robert Biedroń jest zbyt sprytny, aby tego rodzaju deklaracje już ogłaszać . Nic więc dziwnego, że wykpił się przypomnieniem choćby premiera z Krakowa, którym miał być Jan Rokita, a nigdy do tego lansowanego w mediach awansu nie doszło. Biedroń zatem po raz kolejny pokazał, źe jest skromny i zdroworozsądkowy, co się zapewne będzie podobać wielu jego zwolennikom. Być może jednak nie wszyscy zauważyli, że tym razem już nie odwołał się się do swego do niedawna powtarzanego jak mantra stwierdzenia o tym, że na razie jest prezydentem Słupska i że nie ma innych planów politycznych.
To oznacza, że powoli chyba jednak zaczyna zmieniać swoją polityczną retorykę i że bierze pod uwagę możliwość zakończenia słupskiej przygody, choć jeszcze tego wprost nie mówi. Na dodatek właściwie nakreślił, jak może wyglądać jego polityczny program, gdy dojdzie do prezydenckiej rozgrywki, bo już teraz zasugerował, że chce być trzecią siłą, która będzie jednoczyć ludzi, a nie ich dzielić, jak to robią PO i PIS. Stąd zapewne rozdawał równo razy, krytykując zarówno przywódców PO, jak i lidera PiS.
Jednocześnie wyraźnie stanął po stronie Emanuela Macrona, kandydata na prezydenta Francji, który niedawno postawił Jarosława Kaczyńskiego w jednej linii z Putinem, co nie dziwi, bo zarówno Macron, jak i Biedron wydają się być zwolennikami tych samych wartości, które są bliskie liberalno-lewicowym mediom. Warto też zauważyć, że w swoich wypowiedziach doceniał albo usprawiedliwiał wszystkie najważniejsze środowiska lewicowe w Polsce - od SLD do Partii Razem, co może być prognostykiem do tego, że będzie dążył do stworzenia lewicowego ruchu społecznego, skupiającego różne odcienie lewicy, na czele którego stanie, aby walczyć o zwycięstwo w mocno obecnie podzielonym społeczeństwie polskim.
Czy mu się uda? W najbliższej kampanii prezydenckiej chyba nie, bo jego ewentualni konkurenci - Andrzej Duda i Donald Tusk - na razie wydają się zbyt silni, choć do 2020 roku wiele jeszcze może się zmienić. Inna rzecz, że polityczno-światopoglądowe ataki Biedronia, które wymierza w kierunku partii rządzącej i jego wodza, z pewnością nie służą Słupskowi, bo grupa rządząca może mu się w każdej chwili odwinąć, a w praktyce to my, mieszkańcy miasta, możemy to odczuć. Już przecież widać, że niektóre obietnice, które padły podczas ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu, może już na zawsze albo co najmniej na długie lata pozostaną tylko obietnicami.
Zobacz także: Robert Biedroń deklaruje, że będzie kandydował ponownie na prezydenta Słupska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?