Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Biedroń - geniusz selfie i wirtuoz autopromocji

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Łukasz Capar
Profil Roberta Biedronia na Facebooku obserwuje już prawie 320 tys. osób. Nie wiedzą, że część wpisów robią tam urzędnicy słupskiego ratusza i to w godzinach pracy w ramach obowiązków.

Robert Biedroń systematycznie i konsekwentnie buduje swoją karierę polityczną, co najlepiej widać w internecie w mediach społecznościowych: na Facebooku, Twitterze i Instagramie.

W opublikowanym tego lata artykule o prezydencie, który napisała jedna z rosyjskich dziennikarek, nazwała Roberta Biedronia geniuszem selfie i wirtuozem mediów społecznościowych.

Tak widzą to ludzie z zewnątrz.

Okazuje się, że prezydent nie żałuje na to miejskich pieniędzy. Nie chodzi tylko o zakup za 4 719,46 zł specjalnego programu do transmisji na żywo.

Oficjalnie miał on służyć miastu, np. do transmisji ze spotkań z mieszkańcami, nie użyto go do tego, służy zaś li tylko prezydentowi w transmisjach na Facebooku, w których większość czasu poświęca swojej karierze politycznej w kraju.

Teraz okazało się, że urzędnicy z zespołu doradców i asystentów prezydenta prowadzą jego profile w mediach społecznościowych. Robią to w ramach umowy o pracę w słupskim ratuszu. Którzy z nich? Oficjalnie nie wiadomo, choć dostają pensje z miejskiej kasy, a nie od Roberta Biedronia.

Na pytania o nazwiska i stanowiska tych osób otrzymaliśmy od władz miasta tylko taką odpowiedź: „Profile Roberta Biedronia wykorzystywane do celów informacyjnych i promocyjnych miasta obsługują pracownicy Zespołu Doradców i Asystentów”.

Opinie prywatne czy oficjalne prezydenta

Paradoksem jest więc, że wpis na profilu prezydenta o ujawnianiu tzw. Misiewiczów (od nazwiska doradcy-rzecznika ministra obrony narodowej, który otrzymał miejsce w radzie nadzorczej, choć nie miał wymaganego wykształcenia) mógł umieścić Igor Nizio, który jako nastoletni asystent Biedronia został słupskim urzędnikiem i mimo braku wykształcenia oraz doświadczenia otrzymał pensję na poziomie dyrektorskim.

Właśnie takie wpisy, dokonywane w godzinach pracy pobudziły jednego ze słupszczan do drążenia tematu prezydenckiego facebooka.

Na początek wprost zapytał ratusz o to, czy informacje na profilach Roberta Biedronia są jego prywatnymi opiniami, czy oficjalnymi opiniami prezydenta miasta Słupska, oraz kto je redaguje. Po tygodniu dostał odpowiedź, że to profile Roberta Biedronia, ale są wykorzystywane do celów promocyjnych miasta od grudnia 2014 roku.

Ta wymijająca odpowiedź nie zadowoliła słuszczanina, który uznał, że warto drążyć temat, zadając kolejne zapytania. Konkretnie słupszczanin wypunktował urzędników pytając: „Które z wymienionych celów (informacyjne, promocyjne miasta Słupska) realizowane są poprzez umieszczanie poniższych treści: - wywiad z Leszkiem Jażdżewskim; komiks z „pozdrowieniami dla pewnego księdza”; nowe zdjęcie w tle z podobizną prezydenta miasta Słupska; informacja o „smacznych cudach” w Kroś- nie komiks-satyra na temat LGBT; rozważania na temat ataków terrorystycznych“.

Zobacz także: Nowe decyzje personalne prezydenta Roberta Biedronia

CIĄG DALSZY ARTYKUŁU NA NASTĘPNEJ STRONIE

Przykładów było więcej, gros wpisów dokonano w godzinach pracy. W odpowiedzi, na którą słupszczanin musiał czekać ponad miesiąc, przyznano, że te wpisy „...nie realizują celów informacyjnych i promocyjnych Miasta Słupska, dlatego też nie zostały umieszczone na profilu miasta”.

Jak zauważa słupszczanin, na profilu prezydenta jest sporo kontrowersyjnych światopoglądowych wpisów, jeszcze więcej promujących samego włodarza miasta, a najmniej jest tam rzeczy promujących miasto.

Co znamienne, pytań słupszczanina i odpowiedzi na nie tym razem nie opublikowano w Biuletynie Informacji Publicznej. Być może z powodu niewygodnych dla kierownictwa ratusza kwestii. Typu: „Czy możliwość korzystania z Internetu, w godzinach pracy urzędu, do celów niezwiązanych z pracą zawodową przysługuje tylko prezydentowi miasta Słupska, jego doradcom i asystentom, czy jest to powszechna praktyka zgodna z podpisaną niedawno Kartą Różnorodności eliminującą dyskryminację ze względu na m.in. piastowane stanowisko?“

Prawda o Słupsku czy propagandowy fałsz?

Tu odpowiedź była bardzo lakoniczna i pominęła kluczowe aspekty, choćby prawdy o mieś- cie. Często prezydent promuje tam artykuły o sobie, a w nim autorzy piszą ciekawe rzeczy typu: Słupsk miasto bez zabytków itd.

Ale są też kwestie ważne dla lokalnego samorządu, choćby sprawa pieniędzy na promocję miasta.

Oto zapytania słupszczanina: „Czy w związku z wykorzystywaniem profili prezydenta miasta Słupska do promocji miasta i współredagowanie ich w ramach obowiązków służbowych przez osoby zatrudnione w ratuszu można stwierdzić, że prezydent Robert Biedroń umieszcza na swoim profilu informacje kłamliwe? (wpis z dnia 19.07.16 r. z informacją „a na promocję Słupska wydaje 0 zł”).

Czy prezydent Robert Biedroń jest autorem słów „Ponieważ radni nie chcą przekazywać żadnych środków na reklamę miasta, korzystam z tego, że jestem znany, rozpoznawalny?

Jak powyższe stwierdzenie ma się do faktu zakupienia oprogramowania do prowadzenia projektu „Biedroń Live”, który „będzie wykorzystywany m.in. do promocji instytucji kultury, ważnych wydarzeń, także np. biznesowych?“ Podobnie jak stwierdzenie ma się do kwoty 522 300 złotych zapisanych w budżecie miasta po stronie wydatków przy pozycji „Promocja jednostek samorządu terytorialnego?

Czy z jakiegoś powodu kwota ta nie zostanie wykorzystana zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem?” Odpowiedzi na te pytania pominięto pod pretekstem, że byłby to komentarz do słów prezydenta.

Obraz prezydenta w krzywym zwierciadle

Czytając wpisy na profilu prezydenckim, można nabrać przekonania, że faktycznie Robert Biedroń jeździ do pracy rowerem, nie korzysta ze służbowej limuzyny i na wszystkim oszczędza. Choć tak naprawdę to skrzywiony obraz prezydenta, który do ratusza chodzi piechotą i korzysta z ratuszowej skody zakupionej przez poprzednika. Gorzej, że w wielu wpisach informacje o Słupsku są, delikatnie mówiąc, nieprawdziwe i niepochlebne.

- Wciąż nie zostałem poinformowany, jak wiele służbowego czasu poświęca dziennie prezydent miasta Słupska na wyszukiwanie i publikowanie na portalach społecznościowych treści niezwiązanych z polityką informacyjną i promocją miasta. Chciałem też dowiedzieć się o konkretną kwotę zapisaną w budżecie. Czy jest ona wydatkowana zgodnie z zapisem, czy z jakiegoś powodu nastąpiła zmiana? - zauważa słupszczanin.

Jak widać więc, władza o działalności w internecie słupskich urzędników i prezydenta rozmawiać nie chce.

- Dziwię się radnym, że nie zajmują się sprawą pieniędzy na promocję - kończy słupszczanin. A wystarczy wejść w rejestr umów publikowany w Biuletynie Informacji Publicznej urzędu miejskiego, by zobaczyć, że pieniądze na różne działania promocyjne płyną szeroką rzeką, nawet szerszą niż za poprzednika Roberta Biedronia.

Przeczytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza