Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice uczniów SP nr 7 w Słupsku napisali list otwarty do prezydenta miasta

Zbigniew Marecki
Rada Rodziców przy Szkole Podstawowej nr 7 w Słupsku oczekuje od prezydenta miasta jasnego określenia, jaki będzie los  tej placówki.
Rada Rodziców przy Szkole Podstawowej nr 7 w Słupsku oczekuje od prezydenta miasta jasnego określenia, jaki będzie los tej placówki. Archiwum
Rada Rodziców przy Szkole Podstawowej nr 7 w Słupsku oczekuje od prezydenta miasta jasnego określenia, jaki będzie los tej placówki. Swoje oczekiwanie sformułowała w liście otwartym do prezydenta Macieja Kobylińskiego.

Treść listu:

Z głębokim niepokojem przyjmujemy informacje o planach przeniesienia uczniów Szkoły Podstawowej nr 7, czyli naszych dzieci, do Szkoły Podstawowej nr 2 w Słupsku, co de facto oznacza likwidację tej zasłużonej dla miasta placówki z ul. Kilińskiego. Jest rzeczą oczywistą, że budzi to nasze zaniepokojenie, jak każda sytuacja niepewna.

Tu nie chodzi o wygląd jakiejś kamienicy, naprawę chodnika czy dziurawej rynny. Tu idzie o nasze dzieci, o ich psychikę, a w konsekwencji - o przyszłe życie.

Ponieważ ciągle nie wiemy jakie losy czekają w najbliższym czasie nasze dzieci, a przyczyną planowanego połączenia szkół mają być oszczędności związane z nadchodzącym rzekomo niżem demograficznym, pozwalamy sobie przypomnieć Panu Prezydentowi "Strategię Oświatową Miasta Słupska na lata 2010 - 2014".

Na str. 98 Autorzy tego dokumentu wskazują, że począwszy od roku szkolnego 2009/10, w którym do szkół podstawowych w Słupsku uczęszczały 5024 osoby, do roku 2013/14 ma przybyć dokładnie 1071 nowych uczniów. Jak to się ma do kolportowanych wieści o rzekomym niżu demograficznym?

Oprócz tego na każdego ucznia państwo przekazuje do budżetu miasta subwencję oświatową, więc nieprawdą jest, że nasz samorząd ponosi całkowite koszty utrzymania oświaty. Cześć tych wydatków ponosi państwo, a więc i tutaj są nasze podatki!

Mamy podstawy, by przypuszczać, że pod tymi pozornymi oszczędnościami ktoś chce pokryć jakieś braki w miejskiej kasie, ale to nie nasze dzieci spowodowały te braki, dlaczego zatem mają je łatać traumą przenosin w obce środowisko, a później przypuszczalnie także utratą bliskiego sobie nauczyciela?

Naszym zdaniem, a są wśród nas pedagodzy, prawnicy, lekarze, naukowcy, a także ekonomiści, oszczędności w skali miasta będą nieporównywalnie małe w stosunku do krzywdy psychicznej, jaką ewentualni pomysłodawcy zmian szykują naszym maluchom. Koszty stałe utrzymania obiektu po zlikwidowanej SP 7 niewiele się zmienią, zmiana będzie tylko taka, że większą subwencję otrzyma SP 2, co po zwolnieniu z pracy kilkunastu nauczycieli może przynieść jakieś oszczędności. Tylko jakim kosztem? Nie zgadzamy się na uprzedmiotawianie naszych pociech: one są podmiotem w każdej szkole, a nie meblem, który można przenieść w dowolne miejsce, bo mu wszystko jedno!

Kolejne oficjalnie informacje, jakie do nas dotarły mówią o tym, iż całym oddziałom, przeniesionym z "7-ki" do "2-ki" towarzyszyć mają przez rok ich wychowawcy i większość nauczycieli. Co będzie po roku?

Czy nasi miejscy administratorzy oświaty, zapewne pedagodzy z wykształcenia zdają sobie sprawę z tego, jaką psychiczna huśtawkę, związaną z przenosinami, a następnie zagęszczaniem klas i zmianą nauczycieli przeżyją nasze dzieci i jak to się odbije na ich psychice? W SP nr 7, dzięki jej kameralności, nasze dzieci czują się bezpiecznie i podmiotowo, gdyż nie są tam anonimowe. W SP nr 2 liczba uczniów po tej fuzji prawie się podwoi i szkoła stanie się molochem, w którym nikt nikogo nie zna. Nie zgadzamy się na to, gdyż w następnych latach do tej grupy dołączą nowi uczniowie!

Dlatego, jako mieszkańcy Słupska, regularnie płacący podatki, których częścią Ratusz tylko zarządza, a nie jest ich właścicielem, oficjalnie pytamy Pana Prezydenta: jakie są plany Ratusza wobec Szkoły Podstawowej nr 7?

Podkreślamy: pytamy PANA PREZYDENTA, bo to właśnie Pańskie hasło wyborcze brzmiało: "Biorę odpowiedzialność!". Prosimy zatem, by Pan ją rzeczywiście przyjął na siebie i nie chował się za niczyje plecy, gdyż nawet w takim przypadku całkowita odpowiedzialność za krzywdę wyrządzaną naszym dzieciom spadnie na Pana, na nikogo innego.

Domagamy się szybkiej i konkretnej odpowiedzi na to pytanie! Nie interesują nas rozgrywki polityczne, niuanse i intrygi, lecz przyszłość naszych dzieci.

Mamy pełną świadomość co do naszych praw w kwestii zarządzania miastem, jak i możliwości, które daje nam w tej sprawie demokracja. W obronie interesów naszych dzieci, w razie potrzeby nie zawahamy się sięgnąć po każdą z nich!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza