Rolnicy protestują, domagają się pomocy rządu i interwencyjnych cen

- Domagamy się wsparcia, mamy konkretne propozycje, tylko rząd musi nas wysłuchać - mówił przewodniczący. - W przeciwnym razie podzielimy los stoczniowców, a została nas już garstka.

- Nie ma pieniędzy na uprawy ziemi - mówił rozgoryczony Stanisław Biraszka, rolnik z Mielęcinka, właściciel 30 hektarów gruntów. - Wszystko drogie, tylko zboże tanie. Dopłaty to za mało.

- Ciężko wyżyć przy takich stawkach potwierdzali bracia Paweł i Rafał Kozłowscy, rolnicy z Troszyna. Jak twierdzą, ledwo wiążą koniec z końcem, mimo iż gospodarują na 300 hektarach ziemi, głównie obsiewanej zbożem, którego ceny na rynku są skandalicznie niskie.

Rolnicy nie doczekali się nikogo z zarządu wojewódzkiego PSL, dlatego przybili do drzwi list otwarty do przewodniczącego PSL Kazimierza Ziemby.

Domagają się racjonalnej polityki przy sprzedaży nieruchomości przez Agencję nieruchomości Rolnych, preferencje przy zakupie ziemi dla rolników, utrzymania ubezpieczeń KRUS.

Oczekują natychmiastowej interwencji rządu i ustalenia minimalnych opłacalnych cen zbóż, mleka, trzody.

- Domagamy się wsparcia zakładów przemysłu ziemniaczanego i przetwórstwa rolnego - podkreślał przewodniczący "Solidarności" Rolników Indywidualnych. - Przesunięcia terminów spłaty kredytów inwestycyjnych z dopłatą ARiMR rolnikom w trudnej sytuacji ekonomicznej.

Spod siedziby władz wojewódzkich PSL rolnicy z transparentami i syrenami ruszyli pod siedzibę władz wojewódzkich koalicyjnego PO. Protest zakończyli pod urzędem wojewody zachodniopomorskiego.

- To ostatni moment, by wesprzeć rolnictwo i cały sektor - podkreśla Kosmal. - Jeśli rząd nie zacznie działać, później nie będzie już komu pomagać.