Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa a Anthony Goodsem, obrońcą EC Słupsk

Krzysztof Nałęcz
Krzysztof Nałęcz
Anthony Goods, obrońca Energi Czarnych Słupsk. Na zdjęciu pierwszy z prawej.
Anthony Goods, obrońca Energi Czarnych Słupsk. Na zdjęciu pierwszy z prawej. Łukasz Capar
Rozmowa a Anthony Goodsem, obrońcą Energi Czarnych Słupsk.

Dołącza pan do drużyny w chwili, gdy boryka się z dość głośnymi problemami. Jak to wpływa na ogólne wrażenia z pobytu w mieście?

Nie wpływa. Nie narzekam, wiem już gdzie znajduje się spożywczy i siłka (śmiech). Owszem, słyszałem o problemach, ale mało mnie obchodziły, bo to raczej nie moja sprawa. Gdy przyjeżdżałem, problemy zdawały się być pozostawione w przeszłości. Jesteśmy teraz skupieni i pogodni. Widać, że nastroje się poprawiły.

Jak pan ocenia drużynę do której trafił. Jej atuty, słabości?

Jestem pod wrażeniem. Szczególnie defensywy i pewności siebie – drużyna nie ma jakichś wzlotów i upadków, wszyscy są zaangażowani przez cały czas. W niektórych ekipach jedni się lubią, inni nie – tutaj takiej sytuacji nie ma. Czuć, że wszyscy tworzą drużynę. Widać ludzie zżywają się ze sobą w trakcie cięższych czasów.

Przed kontraktem w Słupsku rozegrał pan osiem spotkań w Pau Ortez, i to były głównie bardzo dobre występy. Dlaczego nie został pan we Francji?

We Francji podpisałem jedynie czasowy kontrakt na zastępstwo kontuzjowanego gracza. Wziąłem tę propozycję aby nie musieć wracać do Stanów Zjednoczonych, gdzie bym siedział i czekał na oferty. Dzięki temu też łatwo było mi przyjechać do Słupska gdy pojawiła się taka propozycja.

Jest pan typem punktującego strzelca, co udowodnił od razu po przyjeździe (14 i 12 pkt.) z niezłym rzutem z dystansu. Ale w dwóch meczach wpadły tylko dwie trójki. To kwestia adaptacji?

Po pierwsze gra ofensywna we Francji wygląda zupełnie inaczej – ma inny styl, rzuty są z nieco innych pozycji. Po drugie, po dwóch trenerach i z ponad 50 różnymi zagrywkami w głowie potrzebuję trochę czasu (śmiech). Wszystko jest kwestią różnic, ale nie jakiegoś konkretnego problemu. Potrzebna jest cierpliwość.

Jak porówna pan mecze z Kutnem na wyjeździe i spotkanie w Słupsku? Mecze o podobnych wynikach, ale innej specyfice?

Trudno mi to wszystko jeszcze ocenić. To moje początki w Polsce. W każdym kraju gra się inaczej. Powoli nabywam pojęcie, na czym tutejszy system polega. Łapię już ten cały tutejszy feel. Jestem tu jednak od raptem tygodnia i ciągle się przyzwyczajam. Wszystko powinno przyjść z czasem.

Z Czarnych odszedł Jerel Blassingame, klasyczny rozgrywający, mózg drużyny. Teraz będzie istniała konieczność, abyś przez część czasu spędzaną na boisku pełnił rolę rozgrywającego, na zmianę z Chaevaungh’em Lewisem. Czy w karierze zdarzało się panu grać jako istotny point guard?

Tu i ówdzie – na Ukrainie, Dominikanie czy w Izraelu. W każdym z tych miejsc zdarzało mi się dużo grać na pozycji rozgrywającego i radziłem sobie z tym bez problemu. Pozycja nie ma dla mnie większego znaczenia – po prostu kocham grać w koszykówkę. Czegokolwiek oczekiwać będzie ode mnie trener – zrobię to.

Czy jeszcze za wcześnie czy jest pan już w stanie podzielić się ogólnymi wrażeniami z Gryfii?

Chciałbym, by kibice pamiętali, że naszym celem są play-offy. Musimy dalej walczyć i grać naprawdę ostro. Nie obejdzie się bez wsparcia fanów. Jesteśmy bardzo wdzięczni za nie, bo ono naprawdę robi różnicę. Mecze w Słupsku są absolutnie totalnie szalone, ale takie otoczenie daje zawsze przewagę.

Rozmawiał Krzysztof Nałęcz

ZOBACZ TAKŻE: Derby Pomorza. Energa Czarni Słupsk - AZS Koszalin 72:70

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza