- Kłopoty z graczami podkoszowymi ma teraz wiele klubów w Europie. Wy pozbyliście się aż trzech takich zawodników, tuż przed świętami. Czy już wtedy wiedzieliście, kto będzie ich następcą?
- Nie można rozmawiać z nowym środkowym, kiedy ma się jeszcze starych w składzie. Prezes Andrzej Twardowski - i słusznie - zawsze narzuca taki właśnie reżim pracy - wszystko w swoim czasie. Było rozpoznanie rynku.
Ja od początku sezonu badam, tak naprawdę, co się dzieje na rynku. Było paru zawodników, z których agentami rozmawialiśmy pod hasłem "Co by było gdyby". Ale nie można takich rzeczy robić. Agenci się znają i między sobą rozmawiają. Plotki się rozchodzą. Tak naprawdę wszystko się rozgrywało w tym ostatnim tygodniu przed świętami. Był w Słupsku agent Jacka Ingrama, szybko się porozumieliśmy, gracz też był zainteresowany tym, by odejść.
- Komu proponowaliście kontrakt w Słupsku?
- Cała filozofia naszych poszukiwań polegała na tym, że nie byliśmy do końca zadowoleni z ofert zawodników, którzy zgadzali się na ewentualne przyjście do nas. Zawsze wydawało nam się, że możemy mieć kogoś jeszcze lepszego.
Cała rozmowa z Adamem Romańskim w poniedziałkowym "Głosie"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?