- Ile kilometrów pokonuje pan codziennie?
- Wyliczyłem, że około dziesięciu. Sama ulica Szczecińska jest przecież dość długa. Jednak to mi nie przeszkadza, pracuję już 21 lat w tym rejonie i przez ten czas świetnie poznałem mieszkańców, większość znam po imieniu. Zdobyłem ich zaufanie i lubimy się.
- W pana rejonie są wieżowce. Jeździ pan windą, czy biega po schodach?
- Na górę wjeżdżam i potem schodzę. Raz zdarzyło mi się zaciąć w windzie. Nawet się przestraszyłem, bo nagle zaczęła buczeć i się trząść...
- Od tego biegania, ma pan pewnie niezłą kondycję?
- To są zalety tej pracy. Nie muszę już ćwiczyć na siłowni i pracuję na świeżym powietrzu. Nogi, owszem, czasami bolą, ale chodzenie jest już dla mnie jak narkotyk. Jak wracam do domu do to chwilę odpocznę i zabieram żonę na spacer.
- To jak często kupuje pan nowe buty?
- Co trzy miesiące mam nowe.
- Ale podobno, poza chodzeniem, ma pan jeszcze inną pasję...
- Moim królestwem jest kuchnia. Gotować nauczyłem się w wojsku i to polubiłem. A od kilkunastu lat piekę ciasta. Specjalizuje się w tortach i wychodzą mi coraz smaczniejsze.
Jeśli chcesz zagłosować na tego listonosza wyślij SMS o treści GP.LIST.22 pod nr 71466.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?