Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z biegaczem-lekarzem Edwardem Pokornym z Ustki

fen
Edward Pokorny ma swoją pasję. To amatorskie bieganie.

Co skłoniło pana do uprawiania biegania i ile lat trwa ta przygoda na różnych trasach?

Do biegania skłoniło mnie kilka powodów. Pierwszy to zdrowotny. Będąc na spacerze z 5-letnim synkiem w lesie podusteckim, goniąc uciekającego szkraba, doznałem po przebiegnięciu 100 metrów zadyszki. Miałem wówczas 31 lat, byłem lekko „podtatusiały”, paliłem papierosy, miałem świadomość obciążenia rodzinnego chorobami układu sercowo-naczyniowego. Przez pierwsze 5 lat po studiach nie uprawiałem żadnego sportu, mimo że od dzieciństwa do ich zakończenia byłem czynnym sportowcem: grałem w koszykówkę, na zapleczu klubu Start Gdynia, piłkę nożną w trampkarzach Bałtyku Gdynia, pływałem we Flocie Gdynia, uprawiałem kolarstwo. Rozsądek zatem i wiedza medyczna zdecydowały, że trzeba coś zmienić w trybie życia. Początkowo zacząłem biegać wraz z sąsiadem z klatki schodowej na nieistniejącej dzisiaj ścieżce zdrowia. Drugi powód, który przyczynił się do kontynuacji biegania, był polityczny. Po ogłoszeniu stanu wojennego w 1981 roku, jako działacz „ Solidarności”(członek pierwszego Zarządu Regionu Słupskiego), obawiałem się represji, rozważałem ucieczkę z kraju. Bez możliwości szybkiej nostryfikacji w tamtych czasach dyplomu lekarskiego, liczyłem się z koniecznością podjęcia za granicą pracy wymagającej dobrej kondycji i sprawności fizycznej (gońca?, roznosiciela pizzy?). Tak więc przygoda moja z bieganiem trwa 38 lat, 25 lat minęło od pierwszego startu w biegu ulicznym (sierpień 1993), a namówił mnie do startu mój przyjaciel Wiktor, który dzięki bieganiu pokonał trwale zagrożenie ciężką chorobą naczyniową.

Gdzie pan trenuje i ile czasu poświęca treningom w tygodniu?

Trenuję głównie w lasach, biegam po plaży. W przeszłości zdarzało mi się biec z Ustki do pracy w Słupska. Zakładając, że trenuję, biegając najwyżej dwa - trzy razy w tygodniu, to około 5 godzin tygodniowo. Stanowczo za mało.

Ulubione dystanse to...

Dziesięć kilometrów.

Bierze pan udział w maratonach i półmaratonach. Pokonanie dystansów powyżej 42 i 21 km to kiedyś był akt heroizmu. Czy czuje się pan jak bohater po minięciu mety?

Po przebiegnięciu pierwszego maratonu w 1995 roku, do którego byłem kompletnie nieprzygotowany, czułem się jak heros. Z czasem, poznając środowisko biegaczy (wśród nich wielu wybitnych), stałem się raczej... pokorny, choć nadal odczuwam frajdę przybiegając (jako 70-latek) przed młodszymi.

Jaką przyjmuje pan taktykę podczas rywalizacji?

Nigdy taktyka nie była moim wyznacznikiem w zawodach. W zależności od samopoczucia, dystansu, pogody, starałem się zawsze biec ile sił w nogach. Bardzo rzadko zdarzało mi się gonić kogoś za wszelką cenę. Czasem walczyłem z własnymi słabościami w celu osiągnięcia lepszego czasu.

Niedługo półmaraton słowiński na ziemi usteckiej. Ile razy pan w nim startował i jak jest z przygotowaniami do tej imprezy?

W półmaratonie słowińskim, który tak naprawdę wymyśliłem i stworzyłem, biegłem 20 razy. Nigdy nie przygotowywałem się specjalnie do żadnego biegu (może z wyjątkiem biegu na 100 km w 2004 roku), moje przygotowanie w przeszłości to w miarę systematyczne bieganie, na ile pozwalał czas i praca. Tak jest do teraz.

Jak pan ocenia trasę z Rowów do Ustki?

Trasa przebiega od granic gminy Ustka, jest malownicza i średnio trudna.

Co daje bieganie?

To przedłużenie życia poprzez profilaktykę wielu chorób, dobrą formę fizyczną, zgrabna sylwetka. Najkrócej określił to lekarz m.in. królów Zygmunta Augusta i Stefana Batorego Wojciech Oczko, żyjący w XVI wieku... Ruch może zastąpić niemal każdy lek, żaden lek nie zastąpi ruchu.

Które zawody wspomina pan najmilej?

Najmilej wspominam swój pierwszy maraton (Warszawa 1993 r.), najliczniejszy (Chicago Maraton 2003 r.) i setny (Król Maratonów- Boston 2009 r).

Jakie ma pan jeszcze marzenie biegowe?

Biegać do siedemdziesiątego piątego roku życia.

Rozmawiał Krzysztof Niekrasz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza