Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Dawidem Kościowem, oszczepnikiem z Ustki

Krzysztof Niekrasz
Dawid Kościów nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nadal chce rzucać daleko powyżej osiemdziesiątki. Jest bardzo ambitny.
Dawid Kościów nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nadal chce rzucać daleko powyżej osiemdziesiątki. Jest bardzo ambitny. Łukasz Capar
Rozmawiamy z Dawidem Kościowem, oszczepnikiem z Ustki.

Od kiedy zaczął pan uprawiać lekkoatletykę i czy od razu był to rzut oszczepem?

Przygodę z lekkoatletyką zacząłem w gimnazjum. Kiedyś po szkole zostałem popatrzeć, jak koleżanka rzuca oszczepem, więc pomyślałem, że może spróbuję swoich sił. Agnieszka Sałach, nauczycielka wychowania fizycznego, zabrała mnie na zawody szkolne i tak to się zaczęło. Początkowo była to zabawa, ale po namowach Agnieszki, zacząłem trenować u trenera Henryka Michalskiego. Początkowo próbowałem swoich sił w wieloboju, skoku w dal, ale to nie było to. Oprócz lekkiej atletyki, lubiłem siatkówkę.

Kto pana obecnie trenuje?

Moim trenerem jest Henryk Michalski.

Jak układa się panu współpraca ze szkoleniowcem?

Współpraca jest bardzo dobra, widać to po wynikach sportowych. Czasami pojawiają się zgrzyty, ale to raczej normalne, ważne, że potrafimy sobie wszystko wyjaśnić.

Jak często pan trenuje?

Sześć razy w tygodniu.

Jak wygląda pana trening?

Trening jest bardzo zróżnicowany dopasowany pode mnie, tak, aby z dnia na dzień stać się coraz lepszym. Nie mogę zdradzać szczegółów.

Jak się koncentruje pan przed zawodami?

Słucham muzyki, staram się wyczyścić głowę i nie myśleć za dużo o samych zawodach.

Pana oszczepniczy wzór?

Jan Żelezny.

W tym roku w mistrzostwach Polski w Lublinie zdobył pan brązowy medal w rzucie oszczepem. Duża satysfakcja?

Satysfakcja to mało powiedziane, nie da się tych emocji opisać .To coś niesamowitego.

Tegoroczna rywalizacja krajowa oszczepników była na bardzo wysokim poziomie. Jak pan ocenia finałowy konkurs na lubelskim stadionie?

Konkurs był rewelacyjny. Pierwszy raz w historii czterech oszczepników rzuciło ponad 80 metrów. To musiało robić wrażenie, tym bardziej jestem szczęśliwy, że mogłem w tym uczestniczyć i przyłożyć się do tego widowiska.

Z reguły medaliści mistrzostw Polski uczestniczą w mistrzostwach Europy czy świata. Niestety, pana zabrakło w ekipie biało-czerwonych na tegoroczne zmagania europejskie w Berlinie. Ma pan żal do władz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki?

Gdzieś w tych wszystkich emocjach może nie tyle co żal, ale było mi bardzo przykro, że nie znalazłem się w reprezentacji Polski, pomimo spełnienia wszystkich warunków. Teraz już o tym nie myślę, widocznie tak miało być.

Czy według pana występ polskich oszczepników, czyli pana kolegów, w mistrzostwach Europy na berlińskim stadionie można ocenić pozytywnie?

Pewnie, jak najbardziej pozytywnie. Chłopaki pokazali, że oszczep wychodzi z cienia innych konkurencji i w przyszłych latach możemy spodziewać się jeszcze lepszych sukcesów.

Jak będą przebiegały pana przygotowania do nowego sezonu w 2019 roku?

Mam zaplanowanych kilka obozów, jednak większość treningów będę robił na miejscu. Na pewno nie będę przyspieszał tych przygotowań. Sezon 2019 jest długi, mistrzostwa świata są pod koniec września. Mistrzostwa Polski w połowie sierpnia, więc za szybko nie ma co zaczynać.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na pewno marzy pan o kolejnym medalu w mistrzowskiej imprezie w następnym roku. Jaki wynik może dać gwarancję stanięcia na podium?

Trudno odpowiedzieć, bo do tego roku wynik ponad 80 metrów dawał zawsze medal, W 2018 roku to się zmieniło, a w kolejnych latach może być zupełnie inaczej. Każdy konkurs jest inny i pisze odrębną historię.

Czy podczas konkursu jest w panu sportowa złość?

Podczas konkursu staram się skupiać tylko na wykonaniu dobrego rzutu, nie odczuwam sportowej złości.

Ile wynosi pana rekord życiowy?

80.64 metra.

Których oszczepników zalicza pan do swoich najgroźniejszych rywali w kraju?

Każdy z rywali jest groźny, ale jeżeli miałbym wytypować, to najgroźniejszy jest Marcin Krukowski, który w tym sezonie regularnie rzucał ponad 80 metrów.

Przez wiele lat gościł pan na wielu stadionach. Czy zginęły panu kiedyś oszczepy?

Nigdy się to nie zdarzyło.

Kto jest twoim najwierniejszym kibicem?

Najbliżsi - dziewczyna, rodzina, przyjaciele, zawsze ściskają mocno kciuki i czuję ich wsparcie.

Ma pan jakieś specjalne zaklęcia przed konkursami lub w trakcie ich trwania?

Nie mam nic takiego.

Ile lat pan uprawia sport?

Trenuję od 2005 roku, ale z drobnymi przerwami.

Dobiega końca 2018 rok. Jakimi sukcesami może się pan jeszcze pochwalić poza wcześniejszym brązem?

W tym roku poza brązowym medalem wywalczyłem jeszcze trzecie miejsce w międzynarodowych zawodach w Halle (jeden z lepszych mityngów rzutowych na świecie), trzecia pozycja w Memoriale Józefa Żylewicza w Gdańsku, druga lokata w Memoriale Ryszarda Ksieniewicza w Słupsku. oraz w miniony piątek drugie miejsce w Memoriale Michała Barty w Kołobrzegu.

Czym zajmuje się pan poza sportem?

Pracuję w Szkole Podstawowej nr 2 w Ustce jako kierownik gospodarczy.

Jakie elementy należy jeszcze poprawić w pana przypadku, by oszczep często lądował powyżej osiemdziesięciu metrów?

Głównie są to elementy w technice. Muszę czasami opanować emocje i nie spinać się za bardzo.

Jak ocenia pan zakończony tegoroczny sezon?

Najlepszy w mojej karierze.

Ile lat zamierza pan jeszcze rzucać oszczepem?

Dopóki zdrowie pozwoli, a tak szczerze trudno odpowiedzieć. Na pewno będę trenował do 2020 roku, bo wtedy są igrzyska olimpijskie w Tokio. Będę bardzo walczył o minimum, aby tam pojechać.

Rozmawiał
Krzysztof Niekrasz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza