Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z prezesem MZK w Koszalinie

Rafał Wolny [email protected] Tel. 94 347 35 99
Prezes Bacławski.
Prezes Bacławski. Radek Koleśnik
Rozmowa z Andrzejem Bacławskim, od stycznia 2013 r. prezesem MZK Koszalin

- Przejął pan firmę w dość poważnym dołku - coraz niższe przychody, coraz mniej pasażerów.
- Aż tak źle to nie jest, choć faktycznie przychody z roku na rok maleją. Głównie dlatego, że systematycznie zmniejsza się liczba pasażerów i to niezależnie od cen biletów. To jest tendencja ogólnopolska - coraz więcej osób przesiada się do aut prywatnych.

- Spośród tych, którzy jeżdżą autobusami, prawie 30 procent korzysta z przejazdów bezpłatnych. Można szacować, że opłaty za ich bilety przyniosłyby kilka milionów zysku. Choćby połowa cofniętych przywilejów wygenerowałaby znaczny wpływ do kasy MZK. Nie za dużo osób korzysta z przywilejów?
- To pytanie nie do mnie. Jesteśmy spółką komunalną i to właściciel (miasto - red.) decyduje o zasadach naszego funkcjonowania. My sami o niczym nie możemy decydować.
- Jednak prezydent i radni mogą podejmować decyzje na pańskie wnioski. Tylko musi je pan mieć.

- Będziemy występowali o to, żeby przynajmniej dla części uprzywilejowanych wprowadzić choć minimalną odpłatność. Oprócz tego, że wygeneruje to jakiś zysk, pozwoli nam także określić ile faktycznie osób korzysta z tych przejazdów. W tej chwili trudno jest to wiarygodnie policzyć, bo nie zostaje po nich żaden ślad.

- Minimalna odpłatność, czyli jaka?
- Nie mogę o tym mówić, bo nie uzgadnialiśmy jeszcze tego z władzami.

- A podwyżki cen innych biletów będą?
- Będziemy występowali o drobne korekty cen biletów jednorazowych. Miesięczne chcielibyśmy pozostawić na obecnym poziomie. W ten sposób możemy wpłynąć na wzrost liczby stałych pasażerów.

- **Kierowcy narzekają na korki, brak miejsc parkingowych. To szansa dla komunalnego przewoźnika, ale musicie zachęcić mieszkańców, by przesiedli się do autobusów.**
- Problem w tym, że w Koszalinie nie ma specjalnych pasów dla autobusów ani taksówek i nie ma szans by powstały. Więc autobusy stoją w tych samych korkach, co auta. To nie przemówi do kierowców. Na dzień dzisiejszy nie znaleźliśmy pomysłu, żeby mieszkańców znacznie zachęcić do korzystania z naszych usług.

- A bilety czasowe (na jednym bilecie można odbyć podróż z kilkoma przesiadkami w określonym czasie - red.)? Wiele miast stosuje je z powodzeniem.
- Nie zastanawiałem się jeszcze nad takim rozwiązaniem. Problem może być z kupnem takich biletów u kierowcy, gdyż biletem jest automatycznie paragon fiskalny. Myślę jednak, że byłoby to uzasadnione. Tak samo jak możliwość kupna biletu przez telefon komórkowy - myślimy już nad wprowadzeniem takiej usługi.

- Póki co rekompensujecie straty ciągłymi podwyżkami. W przeliczeniu na kilometr trasy mamy jedne z droższych biletów w kraju.
- Wynika to z wielkości miasta, bo trasy u nas nie są długie. Ale co do podwyżek, to się nie zgadzam. W ubiegłym roku cena była korygowana, ale przez cztery poprzednie lata stała w miejscu, a liczba pasażerów i tak malała. Tabor mamy najnowocześniejszy w Polsce, więc nie jest to wina braku komfortu. Nie mamy wpływu na to, że ludzie odchodzą. Stają się wygodni i stać ich na to, by dojeżdżać wszędzie samochodami.

- W takim razie MZK powinno powoli pakować walizki, bo wkrótce okaże się niepotrzebne.
- Nasza działalność wynika z ustawy o transporcie publicznym. Naszym celem jest przede wszystkim zaspokajanie potrzeb lokalnych mieszkańców, a nie zarabianie pieniędzy, choć to również jest ważne.

- Tyle że działalność MZK kosztuje nas rocznie prawie dziesięć milionów złotych dotacji.
- Dostajemy jedną z najniższych dotacji w kraju. Ostatnio około dziewięciu, a w podobnym Słupsk dotacja wynosi 14 mln zł rocznie. Staramy się rozwijać działalność pomocniczą i będziemy starali się, by przychody pokrywały choć część kosztów.

- Z roku na rok jest coraz mniej kursów. Planujecie likwidację lub skracanie kolejnych?
- W tej chwili nie planujemy likwidowania żadnych linii. Likwidujemy tylko te nierentowne. Choćby przywróconą na próbę nocną, gdzie koszt przewozu jednego pasażera wyniósł 25 złotych. Nie stać nas na to, dlatego staramy się wprowadzać inne rozwiązania - choćby kursy łączone czy rozrzedzenie kursów dla poprawy ich rentowności.

- Bylebyście się nie rozpędzili i nie zostawili pasażerów tylko z "czternastką" i "szesnastką".
- Tak się nie stanie, ale tam gdzie na trasach jeżdżą pojedyncze osoby, trzeba poważnie przeanalizować celowość utrzymywania linii.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza