Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Sebastianem Milą, uczestnikiem III Amber Cup w Słupsku

Rafał Szymański
Sebastian Mila przyznał się, że pierwszy raz grał w Słupsku.
Sebastian Mila przyznał się, że pierwszy raz grał w Słupsku. Fot. Łukasz Capar
- Mieszkasz w Koszalinie, ale chyba bardzo rzadko masz okazję przyjeżdżać do Słupska?

- Rzeczywiście, po raz pierwszy byłem nad Słupią w hali Gryfia. A przecież to tak niedaleko Koszalina. Fajnie było zobaczyć się z kolegami, z którymi spotkam się już niedługo ponownie na stadionach ekstraklasy. Dobrze jest tak pożytecznie wykorzystać ten wolny czas, jaki nam pozostał do chwili rozpoczęcia treningów przed rundą rewanżową.

- Jak czujesz się w futbolu na parkiecie? Równie dobrze jak na trawie?

- Lubię grać na parkiecie. Jednak pełnowymiarowe boisko, pełne trybuny, kibice, spotkanie o punkty. To jest jednak coś innego.

- Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska Wrocław, twojego obecnego klubu, nie ma nic przeciwko takim praktykom? Nie denerwuje go, że występujesz w hali?

- Przed wyjazdem na urlopy rozmawialiśmy ponad godzinę. Omawialiśmy nawet moje wizyty w halach. Zagrałem w takich imprezach w Gdańsku i Świdwinie. Wyraził zgodę na moje występy. Nie ma problemu.

- Grasz na boisku w pomocy, w hali taka formacja nie istnieje. Jak sobie więc radzisz w takich meczach pod dachem?

- Zawszę wolę grać do przodu w ataku. W Gryfii musiałem jeszcze martwić się o defensywę. Przede wszystkim starałem się nie przeszkadzać kolegom. Tak zresztą postępuję w Śląsku - nie przeszkadzam w grze na boisku moim partnerom z drużyny. Jak ma się takie nastawienie, to zazwyczaj wszystko dobrze wychodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza