Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozporządzenie sprzed 62 lat wciąż obowiązuje. Są w nim m.in. zapisy o... Milicji Obywatelskiej

Jeśli istnieje podejrzenie, że przyczyną śmierci człowieka było zabójstwo, należy niezwłocznie powiadomić Milicję Obywatelską - to jeden z zapisów przestarzałego rozporządzenia
Jeśli istnieje podejrzenie, że przyczyną śmierci człowieka było zabójstwo, należy niezwłocznie powiadomić Milicję Obywatelską - to jeden z zapisów przestarzałego rozporządzenia archiwum
Okręgowa Izba Lekarska w Szczecinie apeluje o zmianę niektórych przepisów. Nic dziwnego, istnieją w nich bowiem jeszcze: Milicja Obywatelska, Rada Narodowa i felczer - instytucje i zawody, których już od dawna nie ma.

Jeśli istnieje podejrzenie, że przyczyną śmierci człowieka było zabójstwo, należy niezwłocznie powiadomić Milicję Obywatelską. Mało tego: MO pilnuje, czy nikt nie łamie przepisów przygotowywanych przez... Radę Narodową. Tym bardziej że zgon może stwierdzić lekarz albo felczer. To nie żart. Takie zapisy znajdziemy w nadal obowiązującym rozporządzeniu do ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1961 roku. Okręgowa Izba Lekarska w Szczecinie apeluje o pilną zmianę przepisów.

Rada Narodowa (PRL-owski organ władzy państwowej) została zlikwidowana 33 lata temu, w 1990 r. W tym samym roku policja zastąpiła rozformowaną Milicję Obywatelską. Poza tym w Polsce już od wielu lat nie kształci się nowych felczerów, działa ich więc już w kraju bardzo niewielu. Mimo to, do tych anachronicznych instytucji wciąż odwołuje się rozporządzenie w sprawie stwierdzania zgonu i jego przyczyny.

Dlatego Lekarze z Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie przygotowali stanowisko w tej sprawie. Apelują w nim o pilne dokonanie zmian, bo obecna ustawa „to relikt minionej epoki, pełen anachronizmów, zupełnie nieprzystający do czasów współczesnych”.
Inicjatorem stanowiska szczecińskiej OIL jest jej sekretarz Aleksander Matysiak.

- Namawiając do dyskusji, argumentował, że prawo jest w tym wypadku niedostosowane do rzeczywistości, co może być w niektórych sytuacjach niebezpieczne - twierdzi Michał Kaczmarek, rzecznik prasowy OIL Szczecin.

Nieaktualne są na przykład przepisy dotyczące kierowania na sekcję zwłok niejasnych przypadków śmierci (w sytuacji gdy zgon stwierdzono w warunkach domowych). Sekretarz OIL wyjaśnia, że w rozporządzeniu nie ma rozwiązań do zastosowania w sytuacji, gdy wątpliwości budzą przyczyny zgonu, a jednocześnie jest pewność, że nie nastąpił on z przyczyn zewnętrznych.
„To zagraża porządkowi prawnemu. Może prowadzić do niewykrycia sprawcy czynu zabronionego” - czytamy w ostatnim stanowisku OIL.

Obecnie problemem jest często stwierdzenie zgonu w przypadku nagłego zachorowania lub nieszczęśliwego wypadku. Do stanów nagłych jeżdżą zwykle karetki pogotowia ratunkowego. Rzadko kiedy jednak w skład ekipy ambulansu wchodzi lekarz - najczęściej tworzą ją wykwalifikowani ratownicy. W obowiązujących zapisach nie zostali oni jednak uwzględnieni - kilkadziesiąt lat temu nikt nie przewidział powstania takiego zawodu. A to oznacza, że nie są uprawnieni do wystawiania karty zgonu.

- Realizacja zapisów nieaktualnego rozporządzenia budzi wątpliwości ze strony lekarzy, prowadząc do sytuacji, w której pogrążona w żałobie rodzina nie może uzyskać karty zgonu z powodu braku strony zobowiązanej do wystawienia niniejszego dokumentu - podkreśla samorząd lekarski.

Do stwierdzenia zgonu uprawniony jest tylko lekarz. Na co dzień wygląda to tak: jeśli człowiek umarł w dzień, to jego zgon stwierdza lekarz rodzinny. A jeśli po godzinie 18? Najczęściej prośby o stwierdzenie zgonu są kierowane do lekarzy nocnej opieki zdrowotnej. Tu często jednak powstają problemy - zdaniem autorów apelu pracują tam bowiem lekarze niedoświadczeni w tego typu sprawach. Ale nie tylko o doświadczenie tutaj chodzi.

Dramatyczną historię opowiedział nam jeden z naszych Czytelników z okolic Polanowa. Teściowa pana Aleksandra zmarła o godz. 15.45 w sobotę. Szybko się przekonał, że zespół karetki pogotowia nie przyjeżdża do takich przypadków. Przychodnia, której pacjentką była kobieta, nie pracuje w weekendy, lekarz z opieki doraźnej z koszalińskiego szpitala odmówił przyjechania w okolice Polanowa. Ostatecznie pomogła przychodnia w Polanowie - lekarz, który nie miał takiego obowiązku, przyjechał na miejsce i wystawił kartę zgonu, bez której zakład pogrzebowy nie może odebrać ciała. Zajęło to ponad siedem godzin.

- Trauma w rodzinie zostanie na długo - zauważa nasz Czytelnik. I podkreśla, że problemem jest nie tylko to, ile to trwało, ale i to, że rodzina musiała walczyć z biurokracją w tak trudnym momencie.

Marek Stachowicz, który kieruje przychodnią w Polanowie, przyznaje, że nie była to pierwsza taka sytuacja, gdy po godzinach pracy lekarze interweniują, rozumiejąc trudną sytuację rodzin.

- Potrzebne jest nowe rozwiązanie, które pozwoli nam uniknąć tego typu dramatycznych sytuacji. Musimy pamiętać, że prócz zgonów w domu mamy też sytuacje, gdy ciało zostaje znalezione w przestrzeni publicznej. Nimi powinni zajmować się koronerzy. Ale u nas ich nie ma.

Problem z wystawieniem aktu zgonu z powodu braku koronera obrazuje sytuacja z Potęgowa w powiecie słupskim. W lutym tego roku na podwórku jednej z posesji zasłabł starszy mężczyzna. Rodzina znalazła go po kilku godzinach bez oznak życia. Wezwano pogotowie. Ratownicy stwierdzili śmierć mężczyzny, ale nie mogli wydać aktu zgonu.

Może to zrobić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, ale w godzinach pracy. Szkopuł w tym, że ciało mężczyzny zostało znalezione o godz. 7, a lekarz POZ rozpoczynał pracę o godz. 9. Według przepisów w takim przypadku akt zgonu powinien wypisać powołany przez powiat lekarz koroner. W rezultacie akt zgonu wystawił lekarz koroner ze Słupska, ale stało się to dopiero po godz. 15. Zanim to nastąpiło, ciało mężczyzny cały czas leżało na podwórku posesji.

W dokumencie z 1961 r. są wymienione osoby, które mają prawo wystawić kartę zgonu - są wśród nich przedstawiciele nieistniejących już zawodów, a także nieistniejących instytucji. I tak, „w przypadku, gdy nie ma lekarza zobowiązanego do wystawienia karty zgonu, dokument wystawia: lekarz, starszy felczer albo felczer zatrudniony w przychodni bądź ośrodku zdrowia lub jego placówce terenowej (wiejski felczerski punkt zdrowia) oraz położna wiejska, jeżeli zgon noworodka nastąpił na terenie gromady, w której działa”. Zwrot koroner (kojarzący się wówczas ze „zgniłym Zachodem”) oczywiście też nie występuje.

Zawody takie jak felczer i wiejska położna już dawno przeszły do historii. Nie istnieją także pielęgniarskie punkty zdrowia, a także jednostka administracyjna gromada wiejska. A rozporządzenie w tej formie wciąż jest prawem obowiązującym...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rozporządzenie sprzed 62 lat wciąż obowiązuje. Są w nim m.in. zapisy o... Milicji Obywatelskiej - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza