Według przepisów określających wymagania techniczne, jakie musi spełniać ustecki port, w miejscu wejścia do niego musi być głębokość 6 metrów. O takich warunkach armatorzy kutrów mogą jednak tylko pomarzyć. Od miesiąca nie można się tam zanurzyć głębiej niż na 3,2 metra.
- Przy takiej głębokości przepływanie tego miejsca jest bardzo niebezpieczne i szorujemy dnami łodzi o piasek - mówi Adam (nazwisko do wiad. red.), rybak z Ustki.
- Jeżeli wychodzimy w morze pustymi statkami, to dajemy jakoś radę. Najgorzej jest wtedy, gdy wracamy z morza z ładowniami zapełnionymi rybą. Wówczas nasze kutry są głębiej zanurzone i wejście do portu staje się bardzo niebezpieczne. Może obrócić statek i doprowadzić do wypadku.
Administrujący portem Urząd Morski w Słupsku wie o spłyceniu już od miesiąca. Od tego czasu urzędnicy nie zrobili nic, żeby wejście do portu pogłębić. Rybakom przekazali tylko ostrzeżenie nawigacyjne, żeby uważali w płytszym miejscu.
- Takie ostrzeżenie na razie wystarczy - uważa Jerzy Wiśniewski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku.
Dyrektor zaznacza, że nie może pogłębić portu, bo nie ma jak. - W listopadzie skończyła się umowa z poprzednią firmą pogłębiającą, a nowy przetarg rozstrzygniemy pod koniec lutego lub na początku marca - tłumaczy Wiśniewski. - Jeżeli łacha piasku powiększy się, to będziemy interweniowali i pogłębimy ją awaryjnie.
To nie pierwsze problemy ze spłyceniem wejścia do portu w Ustce. W marcu 2007 r. z portu nie mogły wypływać jednostki o większym zanurzeniu niż 3,6 m. Rybacy zgłaszali problem w kapitanacie portu, ale ich apele nie odnosiły skutku. Dopiero po naszej interwencji słupski Urząd Morski zdecydował się na wysłanie z Darłowa do Ustki pogłębiarki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
