Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeka Słupia śmierdzi, bo gnije w niej roślinność

Magdalena Olechnowicz
Zarośnięty brzeg Słupi na terenie Parku Kultury i Wypoczynku.
Zarośnięty brzeg Słupi na terenie Parku Kultury i Wypoczynku. Fot. Krzysztof Tomasik
Gnijąca roślinność w Słupi, na terenie Parku Kultury i Wypoczynku jest zmorą mieszkańców okolicznych domów. Po naszej interwencji inspektorów obiecał przysłać Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Zarośniętą szuwarami Słupię zobaczyć może każdy, kto wybierze się na spacer wzdłuż jej brzegu. Jednak uroki tego tak naprawdę odczuwają - i to dosłownie - mieszkańcy domów znajdujących się w pobliżu.

- Rzeka jest tak zarośnięta, że boimy się, że może dojść do podtopień, bo koryto jest coraz węższe. Ale to jeszcze nic. Najbardziej uciążliwy jest smród - mówi mieszkanka ul. Wiejskiej w Słupsku. - Latem, gdy jest gorąco, ta roślinność gnije i strasznie śmierdzi. Na dodatek robactwo do tego ciągnie. Okna otworzyć nie można. Mieszkam tu już 30 lat. Ostatni raz rzekę pogłębiano jakieś 20 lat temu. Może czas już to powtórzyć?

Poszukiwania odpowiedzialnego za stan rzeki zaczęliśmy od Parku Krajobrazowego "Dolina Słupi". Tam jednak dowiedzieliśmy się, że utrzymywanie brzegów rzeki nie leży w kompetencjach parku. Odesłano nas do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

- A owszem. Rzeka jest strasznie zarośnięta. Jeżdżę rowerem wzdłuż jej brzegów i sam to widzę. Trawy i sitowie rosną wzdłuż całej rzeki, nie tylko na tym odcinku w centrum. Może to być nawet niebezpieczne, bo zawęża się koryto i zmniejsza się przepływ rzeki - przyznaje nam rację Zygmunt Śliwa, kierownik słupskiej delegatury WIOŚ w Gdańsku, ale... odsyła gdzie indziej. Do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Tam też spotkaliśmy się ze zrozumieniem.

- Owszem, Słupia leży w zasięgu naszych zainteresowań. Niestety, procesy gnilne zachodzą teraz wszędzie, nie tylko nad Słupią - mówi Jan Wróblewski, zastępca dyrektora RZGW w Gdańsku. - Tam, gdzie jest najgorzej, wykaszamy trawy i zarośla. Głównie w rejonach rolniczych. Apelują o to sami rolnicy, bo jak zarośnie rzeka i wyleje na pola, to stracą swoje zbiory. Inna sprawa, że środki mamy bardzo ograniczone. Są cięcia w budżecie. Nie starcza nam na wszystko.

Po naszej interwencji dyrektor obiecał jednak, że wyśle nad Słupię swoich inspektorów.

- Przyznaję, że ze Słupska nie mieliśmy żadnych zgłoszeń. Mamy tam swój nadzór wodny. Jeśli inspektorzy nie są w terenie, to zaraz pójdą zobaczyć, jak to wygląda. Gdy okaże się, że rzeczywiście jest problem, to wykosimy zarośla - obiecuje Jan Wróblewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza