Te słowa odnosiły się do Krzysztofa P., byłego prezesa spółki NAOS, który w Sądzie Rejonowym w Słupsku odpowiada w związku z oskarżeniem wysuniętym przez 27 firm i osób ze Słupska i innych miast. W latach 2005 i 2006 miał kupować od nich materiały budowlane i usługi, a potem nie regulować faktur. W ten sposób firmy utraciły od kilkuset do nawet przeszło 60 tysięcy złotych.
Na tyle właśnie swoje straty oszacowała też Jolanta Lewand-Paprocka, lekarka ze Słupska, która panu P. zleciła wybudowanie nowego domu na działce po ojcu w Poddąbiu. Jak mówi, podpisała z P. umowę, bo znała jego żonę pielęgniarkę, a jego stan posiadania budził zaufanie. Jako kierownik budowy miał kupować potrzebne materiały budowlane na jej nazwisko. W zamian przekazywała mu w ratach pieniądze na sfinansowanie wykonywanych prac. W sumie na ten cel przekazała mu 225 tys. zł oraz 15 tys. zł tytułem wynagrodzenia. Ostatnią ratę wypłaciła pod koniec lutego 2010 roku.
- Już wtedy trwały spory, bo zorientowałam się, że za moje pieniądze pan P. kupował materiały na remont swojego ośrodka wypoczynkowego w Dębinie. Gdy zaczęłam o P. rozpytywać, okazało się, że oszukał już wiele osób. 40 z nich wytoczyło mu sprawy cywilne, ale wyrok na 1,7 miliona złotych nie został wyegzekwowany. Dlatego zdecydowałam się na proces karny - mówiła wczoraj w sądzie Lewand-Paprocka.
To, że mogło dojść do oszustwa, uświadomiła jej biegła, która obliczyła, że P. wydał jej 55 tys. złotych na inne cele niż budowa w Poddąbiu. Poza tym odezwali się hurtownicy żądający zapłaty za materiały, których nie wykorzystano do inwestycji Lewand-Paprockiej. Ona sama zauważyła, że część urobionego betonu z gruszki wylewano najpierw w ośrodku w Dębinie, a dopiero później jechała ona do Poddąbia.
Krzysztof P. nie przyznał się do winy. Siedząc na ławie oskarżonych, z rzucającym się w oczy dużym krzyżem na szyi, odmówił wczoraj składania zeznań. Tak samo zrobił podczas postępowania przygotowawczego. Nie zadawał też żadnych pytań ani Lewand-Paprockiej, ani Dariuszowi Małeckiemu, współwłaścicielowi firmy Alfa z Charnowa, od której jego firma kupiła okna za ok. 7 tys. zł, ale do tej pory nie zapłaciła. - Za to wielokrotnie byłem zbywany - mówił Małecki.
Lewand-Paprocka dodaje, że była wręcz straszona przez ludzi, których według niej nasyłał na nią Krzysztof P.
- Przy tym poinformował policję, że to ja go straszę, nasyłając na niego ludzi z półświatka. Policjantka, która zajmowała się tym zgłoszeniem, je wyśmiała - relacjonowała Paprocka. Nie ukrywała także, że o swoich kłopotach z P. poinformowała Urząd Kontroli Skarbowej w Słupsku. Proces ma być kontynuowany w połowie czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?