Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nakazał zbadać Park Klasztorne Stawy

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Prace wykonywała forma Golf Projekt Waldemara Szadnego, a nadzorował Bud-Invent, który nadzorował budowę akwaparku. Według biegłego drzewa uschły z powodu błędów w pracach.
Prace wykonywała forma Golf Projekt Waldemara Szadnego, a nadzorował Bud-Invent, który nadzorował budowę akwaparku. Według biegłego drzewa uschły z powodu błędów w pracach. Krzysztof Piotrkowski
Umorzenie śledztwa w sprawie Klasztornych Stawów zostało skutecznie zaskarżone do sądu. Sąd cofnął sprawę prokuraturze, nakazując, by zbadała stan nie tylko 13 obumarłych drzew.

Park wodny nieskończony. Drzewa w Klasztornych Stawach uschły. Te dwie inwestycje, objęte kiedyś wspólnym, zwróconym już dofinansowaniem, znane są bardziej ze spraw prokuratorskich i sądowych niż jako miejsca tłumnie odwiedzane przez słupszczan. Choć bywalców parku nie brakuje.

Zakwasili i udusili

Silne dęby i buki, 100-150-letnie, a nawet starsze prawie 30-metrowe olbrzymy padły ofiarą beztroskiego prowadzenia inwestycji. Spośród 115 drzew w parku trzynaście okazów, a wszystko wskazuje na to, że będzie ich więcej, umarło. Dlatego, że wysypano wokół nich wybrany ze stawów namuł, co zmieniło współczynnik kwasowości, a później wystające szyjki korzeniowe zasypano kilkudziesięciocentymetrową warstwą gruntu. Stało się to w czasie urządzania parku. Po tym drzewa udusiły się. Spada z nich kora, a w czasie wiatrów spore gałęzie.

Gdy miejscy urzędnicy zorientowali się, co może być przyczyną usychania drzew, część z zasypanych drzew udało się uratować. Wówczas usunięto nasypaną warstwę ziemi. Odkopane drzewa wypuściły liście i mają szanse na przetrwanie. Te pozostałe - już nie.

Administrator parku - Słupski Ośrodek Sportu i Rekreacji - wystąpił do miasta o wycinkę trzynastu drzew. Koszt wycinki i nasadzeń nowych drzew to 30 tysięcy złotych. Jednak gdyby ktoś doprowadził do takiego stanu drzewa na terenie prywatnym, to administracja naliczyłaby kary w wysokości siedmiu milionów złotych.

W sierpniu 2014 roku Andrzej Kaczmarczyk, wówczas wiceprezydent Słupska, powiadomił Prokuraturę Rejonową w Słupsku o zniszczeniu drzew na terenie chronionym w czasie od 11 października 2011 roku do czerwca 2014 roku. Szkody oszacowano na około 7 mln zł, czyli właśnie wysokość kary.

Na ile jest istotna szkoda

Prokuratura powołała biegłego w tej sprawie, ale mimo że wskazał przyczynę, umorzyła śledztwo.

- Ze względu na brak znamion czynu zabronionego - informował nas w lipcu Krzysztof Młynarczyk, słupski prokurator rejonowy. - Z opinii biegłego z zakresu dendrologii wynika, że skutki dla środowiska nie są znacząco istotne. W opinii - oprócz nasypania namułu przy drzewach - podniesiona jest też kwestia, że w tym miejscu było kiedyś dzikie wysypisko śmieci.

Ratusz zaskarżył postanowienie o umorzeniu do Sądu Rejonowego w Słupsku. Na posiedzeniu w listopadzie sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora uchyliła postanowienie prokuratury i poleciła prokuraturze dalej prowadzić sprawę.

- Należy sprawdzić, na ile szkoda rzeczywiście jest istotna, bo nie tylko obumarło 13 drzew, ale uszkodzono dwadzieścia dwa drzewa. Również należy sprawdzić, czy nie doszło do degeneracji świata zwierzęcego i roślinnego oraz czy nie doszło do zniszczenia siedlisk gatunków chronionych - uzasadniła sędzia.

Czytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza