Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd organizuje proces, a miasto odwleka przetarg

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Prokuratura nie ustaliła, kto więc architekt został oskarżony jedynie o posługiwanie się podrobioną dokumentacją projektową, a nie sfałszowanie podpisów.
Prokuratura nie ustaliła, kto więc architekt został oskarżony jedynie o posługiwanie się podrobioną dokumentacją projektową, a nie sfałszowanie podpisów. Kamil Nagórek
Na 13 grudnia słupski sąd rejonowy wyznaczył sprawę akwaparku. Ale to na razie posiedzenie, a nie rozprawa główna.

Tymczasem wczoraj RZI znowu przesunął termin przetargu na dokończenie budowy obiektu.

To rzadko się zdarza, ale tym razem się zdarzyło. Sędzia Jarosław Turczyn, który poprowadzi sprawę, skorzystał z przepisu dotyczącego wyznaczenia posiedzenia przed rozprawą główną. Dzieje się tak w przypadku, gdy sprawa jest zawiła lub istenieją inne ważne powody, dla których takie posiedzenie przyczyni się do usprawnienia procesu.

- To posiedzenie o charakterze organizacyjnym, by ustalić stanowiska stron, na przykład w kwestii dobrowolnego poddania się karze, czy też konieczności przesłuchania wszystkich przedstawionych przez prokuraturę świadków - mówi sędzia Krzysztof Obst, wiceprezes sądu rejonowego. - Nie można też wykluczyć, że obrona wystosuje wniosek o zwrot aktu oskarżenia prokuraturze.

W tej sprawie raczej zanosi się na proces w trybie zwyczajnym. Mówię jednak ogólnie, bo wszystko zależy od sędziego i sytuacji na posiedzeniu.

Proces dotyczy czterech oskarżonych - trzech urzędniczek z wydziału urbanistyki, architektury i budownictwa słupskiego ratusza, które - zdaniem słupskiej prokuratury okręgowej - nie dopełniły obowiązków, dotyczących rzetelnego sprawdzenia projektu budowlanego.

W konsekwencji zatwierdzono nieprawidłowy i niezgodny z przepisami prawa budowlanego projekt Parku Wodnego i na jego podstawie wydano dwa pozwolenia na budowę. Tymczasem projekty były sfałszowane, bo ktoś podrobił podpisy ośmiu projektantów.

Prokuratura nie ustaliła, kto więc architekt został oskarżony jedynie o posługiwanie się podrobioną dokumentacją projektową, a nie sfałszowanie podpisów. Na tych osobach ława oskarżonych się kończy.

- Dobrowolne poddanie się karze absolutnie nie wchodzi w grę - mówi słupski adwokat Zbigniew Kowalski, który w tym procesie razem z synem

Jędrzejem broni swoją żonę - dyrektorkę wydziału w czasie wydawania pozwoleń na budowę.

- Moje stanowisko jest takie, że to kolejna pomyłka prokuratury. Nie chcemy wyprzedzać faktów i przedstawimy je w toku procesu.

Adwokat przykładowo, ale ogólnie wskazuje na zakres badań podrobionych podpisów, bo próbki pobierano od błędnie wytypowanych osób, czy trzykrotną zmianę treści zarzutu, bo prokuratura nie potrafiła określić powstałej szkody.

- Żona moja jest niewinna. To, że została w sprawę uwikłana, jest totalnym skandalem, wbrew zdrowemu rozsądkowi i faktom, które wskazują na to, że proces powinien dotyczyć innych osób. Urzędniczki są zasłoną dymną. Nie wiem, kogo prokuratura chroni. Można się jedynie domyślać. Sąd robi krok do przodu, a inwestor stoi w miejscu.

Wczoraj Rejonowy Zarząd Inwestycji, który jest inwestorem zastępczym, po raz kolejny zmienił termin przetargu na dokończenie budowy akwaparku. Tym razem otwarcie kopert wyznaczył na 5 grudnia.

- Na prośbę oferentów i z powodu dużej ilości pytań, które nam zadają. Mamy ich już ponad trzysta tłumaczy Cezary Waśniewski, prezes RZI, zazaczając że zainteresowanym firmom, których w tym przypadku jest kilka, chodzi o realne wyznaczenie kosztów. Prezes odpowiada też, że to zamawiający, czyli SOSiR działający w imieniu miasta, decyduje o przesunięciach terminu przetargu.

Tak się składa, że ten grudniowy ma odbyć się już po listopadowej sesji rady, na którą przygotowano projekt uchwały w sprawie emisji obligacji na akwapark.

Chodzi w nim o przesunięcie na rok 2014 wcześniej uchwalonych obligacji na kwotę 17,3 miliona złotych. Ratusz uzasadnia tę konieczność przedłużającym się terminem realizacji inwestycji.

Zaznacza, że winę za to ponosi dotychczasowy wykonawca, z którym zerwano umowę. Przewiduje zakończenie inwestycji w następnym roku. Tymczasem radni, choćby z PO, już wcześniej na naszych łamach zapowiadali, że najpierw przetarg, później pieniądze, ponieważ chcą wiedzieć, ile jeszcze potrzeba środków na dokończenie budowy.

Przypomnijmy, że w poprzednim unieważnionym przetargu jedyny jego uczestnik EkoWodrol zażyczył sobie 47 milionów złotych. Ta kwota przeraziła inwestora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza