- Proponowaliśmy świadków i decyzja, by ich nie wysłuchać jest dla mnie niezrozumiała. Będę wnioskował o uzasadnienie pisemne i przygotuję apelację. Są jeszcze sądu w Gdańsku - skomentował po wyroku adwokat, który domagał się w dobie covid-19 przerwania pobierania opłat w słupskiej strefie płatnego parkowania, a następnie wniosek zmodyfikował, wnosząc o dokładną dezynfekcję słupskich parkometrów.
- Mam dowody, że ten obok mojego miejsca pracy, nie jest dezynfekowany. Zdjęcia robione dzień w dzień dowodzą, że zabrudzenia na nim są te same, dzień po dniu - mówi Bartosz Fieducik.
Przypomnijmy, mecenas pozwał władze Słupska w sprawie płatnej strefy parkowania pod koniec marca. Sąd pozew przyjął. Prawnik wynajęty przez miasto w kwietniu odpowiedział, domagając się odrzucenia pozwu, ze względu na niedopuszczalność drogi sądowej. W skrócie chodziło o to, że to nie prezydent miasta a rada miejska ustanawia strefę i prezydent musi jej wolę wykonywać.
Po drugie, jak sąd nie podzielił tego prawnego argumentu, to radca prawny chciał odrzucenia pozwu w całości. A na świadków chciał wezwać m.in. wiceprezydenta Marka Golińskiego i dowodzić, że strefa płatnego parkowania w żaden sposób nie zagraża zdrowiu korzystających z niej słupszczan.
Mecenas Fieducik, także chciał wezwać swoich świadków, w tym wiceprezydenta.
Sąd jednak uznał dzisiaj, że świadkowie niepotrzebni mu są do wydania wyroku i oddalania pozwu.
Przypomnijmy, że mecenas mówił składając pozew do sądu:
- Jest mi bardzo przykro, że muszę występować przeciwko własnemu miastu, ale nie może być tak, że jego władze, których podstawowym obowiązkiem jest troska o zdrowie i jakość życia mieszkańców nie robią tego, co w sąsiednich miastach podano mieszkańcom na srebrnej tacy od razu.
Sam z własnej kieszeni opłacił pozew. Jak mówi, w tej sprawie nie o pieniądze chodzi a o zasady. Wpłacił do kasy sądu 600 zł i jak mówi, by nie narażać miasta na dodatkowe koszty, sam się będzie reprezentował w sądzie. Nie wziął do pomocy innego prawnika, by koszty sądowe w razie przegranej miasta, były jak najmniejsze.
Przegrał jednak i teraz zapowiada apelację. Mecenas argumentował, że od dłuższego czasu w związku z faktem szerzącej się epidemii, działaniami podejmowanymi przez inne miasta w zakresie uchylenia opłat odczuwa poważny dyskomfort psychiczny oraz stres związany z faktem, że jego miasto nie podejmuje wszelkich niezbędnych działań zmierzających do uchylenia zagrożenia epidemią, a tym samym naraża go na obawę o własne zdrowie.W pozwie argumentował w podobny sposób, jak argumentują inni prawnicy w sprawie smogu, który zagraża zdrowiu mieszkańców miast. Coraz częściej sądy stają w tych sprawach po stronie mieszkańców.
ZOBACZ TAKŻE: Słupszczanie o powiększonej strefie płatnego parkowania
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?