Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowy finał afery melioracyjnej tuż-tuż. Ostatni świadkowie

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Jedną z osób oskarżonych w aferze melioracyjnej jest senator Stanisław Gawłowski
Jedną z osób oskarżonych w aferze melioracyjnej jest senator Stanisław Gawłowski archiwum
Na 6 lutego zaplanowano najprawdopodobniej przedostatnią rozprawę w tzw. aferze melioracyjnej. Wszystko wskazuje na to, że na kolejnej sąd zakończy proces, ale na wyrok jeszcze poczekamy.

Wielowątkowa afera melioracyjna to jedna z najgłośniejszych spraw ostatnich lat w naszym regionie. Na ławie oskarżonych zasiada ponad 20 osób, w tym Stanisław Gawłowski jeden z najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej na Pomorzu (obecnie senator niezrzeszony) były wiceminister ochrony środowiska, jego żona, teściowie jego pasierba, Tomasz P., były dyrektor zachodniopomorskiego zarządu melioracji w Szczecinie, Mieczysław O., były szef Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, przedsiębiorcy, urzędnicy.

Proces zaczął się 21 stycznia 2020 r. przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Akta zgromadzone w śledztwie liczą 400 tomów, a odczytanie samego aktu oskarżenia zajęło prokuratorowi aż trzy godziny. Do tej pory odbyło się prawie 40 rozpraw (ostatnia we wrześniu 2022 r.), na których przesłuchano ponad stu świadków. Do przesłuchania został świadek prokuratury, który od dłuższego czasu przebywał na zwolnieniu lekarskim. O przesłuchanie dwóch kolejnych osób wnioskowali obrońcy oskarżonych.

- W tak dużych, skomplikowanych i wielowątkowych sprawach jest normalne, że jedne dowody wynikają z drugich i po przeprowadzeniu zasadniczego trzonu sprawy, składanych i uwzględnianych przez sąd jest jeszcze kilka wniosków dowodowych - tłumaczył sędzia Grzegorz Kasicki, przewodniczący składu sędziowskiego.

Lutowa rozprawa będzie jedną z ostatnich.

- Podejrzewam, że w ciągu dwóch kolejnych rozpraw może się udać zamknąć przewód - mówi mec. Włodzimierz Łyczywek, jeden z obrońców Stanisława Gawłowskiego.

- Wszystko wskazuje na to, że proces faktyczne zbliża się do końca. Na razie wyznaczona jest rozprawa na 6 lutego. Jeśli zajdzie konieczność, sąd wyznaczy kolejny termin - dodaje sędzia Michał Tomala.

Do tego trzeba dodać co najmniej jedną rozprawę na mowy końcowe stron, zanim sąd ogłosi nieprawomocny wyrok.

Sprawa polityczna?

Większość oskarżonych nie przyznaje się do winy. Ale są i tacy, którzy licząc na niski wyrok, poszli na współpracę z prokuraturą i opowiedzieli o kulisach procederu, zarzucając Stanisławowi Gawłowskiemu m.inn. przyjmowanie łapówek, co kodeksowo oznacza po prostu korupcję. Polityk usłyszał siedem zarzutów, w tym pięć związanych z przyjmowaniem łapówek i praniem brudnych pieniędzy.

- Jestem niewinny, prokuratura o tym wie i ma tego dowody. Ale woli robić z tego sprawę polityczną - powtarza od miesięcy Stanisław Gawłowski.

- Zgromadzony materiał wskazuje na to, że w związku z pełnioną w rządach PO-PSL funkcją sekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska, ówczesny poseł Stanisław Gawłowski przyjął jako łapówki co najmniej 733 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych oraz nieruchomość w Chorwacji. Ponadto zarzuty dotyczą nakłaniania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, ujawnienia informacji niejawnej, plagiatu pracy doktorskiej, pranie brudnych pieniędzy - oskarża prokuratura. M.in. miał przyjąć co najmniej 405 tysięcy złotych w gotówce od przedsiębiorcy Krzysztofa B. z Darłowa, byłego bliskiego znajomego.

- W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, miał oferować przedsiębiorcy przychylność, poparcie oraz pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od zarządu - oskarża prokuratura.

Wiceminister miał też nakłaniać przedsiębiorcę do wręczenia dyrektorowi Tomaszowi P., byłemu dyrektorowi zachodniopomorskiej melioracji, łapówki w kwocie co najmniej 200 tysięcy złotych. Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane, co Tomasz P. potwierdził w sądzie i w prokuraturze.

- Przyznaję się do wszystkich przestępstw. Ja nie prosiłem o te pieniądze, oni mi je przynosili. Krzysztof B. mówił, że to kanapka (tak oskarżeni mieli nazywać łapówki - red.), że kazali mu się dzielić pieniędzmi. I dał do zrozumienia, że przyszedł od Gawłowskiego - mówił Tomasz P.

Krzysztof B. potwierdził, że Gawłowski kazał mu dzielić się pieniędzmi z P., aby „nie był pokrzywdzony”.

Prokuratura ustaliła, że wygrywający przetargi przedsiębiorca - za radą ówczesnego wiceministra - wręczał osobom decydującym o wynikach przetargów łapówki w wysokości 2-3 proc. wartości kontraktów. Jeden z nich, dotyczący ochrony Mierzei Jamneńskiej, opiewał na prawie 21 milionów złotych. Jak łatwo obliczyć wręczane „kanapki” kosztowały ponad pół miliona zł.

Akt oskarżenia ma 1100 stron. Obejmuje 32 osoby i 94 zarzuty. Dziewięć osób dobrowolnie poddało się karze i przyznało do winy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sądowy finał afery melioracyjnej tuż-tuż. Ostatni świadkowie - Głos Szczeciński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza