- Darowizna to skandal - uważają ustczanie. I nie tylko radni, burmistrz i urzędnicy, którym koło nosa przeszła galeria sztuki marynistycznej w Czerwonej Szopie.
- Z punktu widzenia przewodnika po Ustce to strata ogromnej atrakcji - uważa historyk Marcin Barnowski.
W 1867 roku po wschodniej i zachodniej stronie portu powstały dwie drewniane bazy ratownicze ze sprzętem do ratowania załóg statków wyrzuconych na mieliznę. W 1887 roku drewnianą szopę zastąpiono murowaną, dzięki fundacji pracowników poczty i telegrafu dla uczczenia 90. urodzin cesarza Wilhelma I. Od 1867 do 1945 roku usteccy ratownicy-ochotnicy uratowali 166 osób. Teraz budynek mają zająć także ratownicy, bo ma mieścić się w nim - po remoncie i adaptacji - pogotowie ratunkowe. Nie tak dawno radni powiatowi uchwałą podarowali Czerwoną Szopę marszałkowi. Nawet radni wybrani przez mieszkańców Ustki nie zagłosowali "przeciw". Za przekazaniem było 17 radnych, nawet ci z Ustki, troje - Joanna Chabowska, Stanisław Zieliński i Maciej Karaś - wstrzymało się od głosu. Szopa poszła w ręce marszałka mimo protestu radnych miejskich, którzy apelowali do radnych powiatowych o nieprzekazywanie budynku.
- Bo burmistrz słabo się starał - słyszymy w kuluarach starostwa.
Okazuje się, że jednak się starał, a w kuluarach usteckiej rady z kolei mówi się, że Szopa padła ofiarą innej zamiany nieruchomości, która wiąże się z należącym do powiatu pałacem w Damnicy.
Obiecali, nie dali
Burmistrz Jacek Graczyk w 2014 roku na samym początku swojej kadencji zwrócił się do starosty Zdzisława Kołodziejskiego o przekazanie Czerwonej Szopy.
Starosta w piśmie odpowiedział, że "nieruchomość jest przedmiotem użyczenia oraz dzierżawy do końca 2016 roku" i podjęcie rozmów może nastąpić po wygaśnięciu tych umów.
Tymczasem zanim umowy wygasną w grudniu, pod koniec kwietnia starostwo darowało budynek marszałkowi. - Przeniesienie pogotowia na zatłoczoną ulicę Marynarki Polskiej do Czerwonej Szopy to irracjonalny pomysł - mówi burmistrz Ustki Jacek Graczyk. - Jak karetka wyjedzie do akcji w sezonie zatłoczoną ulicą? Zamiast pomagać, sama spowoduje kolejne nieszczęścia. Kto wpadł na ten bzdurny pomysł?
Nie przyspawał się do budy
Pogotowie do tej pory stacjonowało przy szpitalu w Ustce. Jednak w sytuacji niewiadomych losów szpitala dyrektor pogotowia rozglądał się za nową siedzibą.
- Zwróciłem się do starosty i wojewody, czy posiadają obiekty dla podstacji pogotowia. Otrzymałem informację, że Czerwona Szopa może być na to przeznaczona - informował Mariusz Żukowski, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Słupsku, usteckich radnych podczas Komisji Budżetowo-Gospodarczej.
Przy Czerwonej Szopie w porcie teraz stacjonuje ambulans wodny.
- Ale ta buda się wali! To wszystko ruina. Jak sanepid idzie, to mam serce przy głowie. Obiekt wymaga natychmiastowego remontu. Zespół wodny musi być, bo mam to w projekcie unijnym zapisane - argumentował dyrektor, zastrzegając, że do "obiektu się nie przyspawał".
Dyrektor przekazał marszałkowi informacje o Szopie. Marszałek wysłał komisję na wizję i zwrócił się do starosty o przekazanie majątku.
Jednak dyrektor radnych miejskich nie przekonał. Tymczasem mimo ich sprzeciwu radni powiatowi uchwalili, że Czerwona Szopa przechodzi na własność Samorządu Województwa Pomorskiego. Przekazanie nastąpiło w formie darowizny na cele publiczne. Nastąpiło pod warunkiem zachowania celu publicznego. Jeśli tak się nie stanie, darowizna zostanie odwołana.
- Proponowałem pozostawienie karetek przy szpitalu, dopóki on istnieje i przeniesienie ambulansu wodnego do nowej bazy SAR w zachodniej części portu - mówi Grzegorz Koski, przewodniczący Rady Miasta w Ustce. - Wyjazd karetki jednokierunkową, zatłoczoną w sezonie ulicą Marynarki Polskiej, gdzie jest strefa zamieszkania, będzie tragedią. Przecież w planach mamy całkowite zamknięcie ulicy dla ruchu kołowego. O tę "budę", jak nazywa Czerwoną Szopę dyrektor pogotowia, walczymy od kilkunastu lat. Dziwię się, bo starostwo obiecało przekazać miastu budynek.
Czerwona Szopa za Lotha, a komu pałac w Damnicy?
Tymczasem wkrótce może dojść do kolejnej transakcji samorządowej między starostą a marszałkiem, bo starostwo chce pozyskać od marszałka budynek w Słupsku przy ul. prof. Lotha, z którego wkrótce wyprowadzi się zarząd szpitala.
- Nie ma ani oficjalnej umowy, ani uzgodnienia. Natomiast nie ukrywam, że o budynek przy ulicy Lotha się staramy - mówi Paweł Lisowski, członek zarządu powiatu. - Jeśli będzie zgoda marszałka, to być może tam przeniesiemy ośrodek szkolno-wychowawczy z Damnicy. Sytuacja obecnie wygląda tak, że pałac nie spełnia warunków do prowadzenia takiej działalności. Obiekt jest warunkowo dopuszczany przez straż pożarną. Wkrótce może się okazać, że nie mamy lokalu i staniemy przed dylematem, jak zagwarantować opiekę około 70 wychowankom. A podopieczni są najważniejsi. Poza tym docierają do nas sygnały, że lokalizacja ośrodka powinna być w centrum powiatu. Na razie jednak nie ma decyzji ani o przeniesieniu na Lotha ośrodka, ani o sprzedaży pałacu. Faktem jest to, że od dłuższego czasu zarząd powiatu stara się o obiekt na działalność opiekuńczo-wychowawczą.
Co z niepełnosprawnymi intelektualnie dziećmi z Damni-cy, na razie więc nie wiadomo. Bardziej pewne były plany, że pogotowie w Ustce po remoncie Czerwonej Szopy przeniesie się do niej ze szpitala, ale władze Ustki zainterweniowały u marszałka.
- Na razie niczego nie planuję - powiedział nam w środę dyrektor Mariusz Żukowski.
- W czwartek będę u marszałka w departamencie zdrowia w związku z korespondencją, jaka nadeszła od burmistrza Ustki i radnych. Po rozmowach w tej sprawie zostanie przedstawione stanowisko. A prawda jest taka, że każdy chce, by karetka jak najszybciej dojechała, ale żeby nie jeździła przed jego domem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?