Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad zostawił nam brud i robale

Kamil Leszk [email protected] tel. 059 822 82 82
Marianna Szyca boi się o zdrowie trójki swoich dzieci. Już kilka razy apelowała do urzędników o zajęcie się sprawą śmierdzącego mieszkania.
Marianna Szyca boi się o zdrowie trójki swoich dzieci. Już kilka razy apelowała do urzędników o zajęcie się sprawą śmierdzącego mieszkania. Fot. Kamil Leszk
Niewyobrażalny smród wydobywa się z jednego z mieszkań w bloku przy ulicy Kochanowskiego. Jego lokator jest w szpitalu. Wcześniej gromadził odpady ze śmietników. Mieszkańcy prosili o pomoc urzędników. Bezskutecznie.

Budynek przy ulicy Kochanowskiego 5 to stara kamienica, nieremontowana od lat. Już przy wejściu odrzuca zarówno obskurny wygląd klatki schodowej, jak i okropny odór.
- Ten smród idzie z mieszkania na pierwszym piętrze - mówią mieszkańcy. - Przez to u mnie też brzydko pachnie, a w dodatku mam karaluchy
- skarży się Marianna Szyca, która mieszka piętro wyżej.
- Z mężem i trójką dzieci zajmujemy jeden pokój. Boję się o nasze zdrowie, bo przecież tu jakieś choroby mogą się roznieść z tego brudu.
Rajmund Olik ze swoją matką sąsiaduje ze śmierdzącym lokalem. - Wszędzie wychodzi wilgoć i robactwo - mówi Olik.
- Mieszkanie jest od blisko trzech lat puste, w środku jest tylko masa starych ciuchów, kartonów i różnych naznoszonych z całego miasta śmieci. Dzieli nas tylko płyta gipsowa, więc smród i insekty łatwo się do mnie dostają.
Mieszkańcy boją się epidemii. Zwłaszcza od kiedy kilku widziało szczury. - Byłem w tym mieszkaniu i to było okropne - mówi przedstawiciel wspólnoty mieszkaniowej. - Tu powinno się przyjechać przyczepą i wszystko wyrzucić. Niestety, nikt się tą sprawą mimo naszych apeli w różnych instytucjach nie zajmuje.
Urzędnicy twierdzą, że nie mogą samowolnie wejść do mieszkania i usunąć znajdujących się tam rzeczy. - Przeprowadziliśmy tam wizję lokalną i zajmujemy się sprawą - mówi Zenon Smantek, kierownik Wydziału Spraw Obywatelskich i Społecznych w ratuszu. - Niestety, dopóki właściciel mieszkania jest w szpitalu, nie możemy wejść do środka.
Po naszym telefonie do domu przy ulicy Kochanowskiego 5 przyjechali pracownicy sanepidu. Stwierdzili, ku oburzeniu mieszkańców, że zagrożenia nie ma. Jednak zaplanowali sprawdzenie lokalu. Urzędnicy znają sprawę od dłuższego czasu, bo dwa lata temu nakazali lokatorowi usunąć śmieci. Nie dopilnowano jednak, aby to zrobił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza