Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia Dawid Piasecki: Nieważne jaki zespół. Ważne są rozsądne decyzje

Rafał Szymański
Dawid Piasecki to coraz bardziej rozpoznawalny arbiter w kraju.
Dawid Piasecki to coraz bardziej rozpoznawalny arbiter w kraju. Fot. Krzysztof Tomasik
Rozmowa z Dawidem Piaseckim, arbitrem ze Słupska, który poprowadzi pierwszy mecz wiosennej ekstraklasy.

Dawid Piasecki

Dawid Piasecki

Jesienią sędziował pięć spotkań w ekstraklasie i dwa w Pucharze Ligi. Sezon wcześniej był arbitrem w II lidze.

- Pan dostąpi zaszczytu inauguracji rundy wiosennej w ekstraklasie piłki nożnej. W piątek o godz. 17.45 pana gwizdek oznajmi początek meczu Polonia Bytom - Wisła Kraków.

- Tak, to prawda. To dla mnie bardzo miła niespodzianka, a także zaszczyt. Doceniono więc to, co zrobiłem w rundzie jesiennej.

- Do tej pory jako nowy w ekstraklasie sędziował pan mecze słabszych drużyn. Tym razem po raz pierwszy poprowadzi pan mecz mistrza kraju - Wisły Kraków.

- Fakt. To pierwsze moje spotkanie z zespołem Białej Gwiazdy. Ale przygotowuję się do tego. Oglądam zapis DVD z kilku spotkań wiślaków, przygotowuję się na zagrania kilku ich zawodników. Niektóre są szczególnie niebezpieczne i sprawiły dużo problemów sędziom w rundzie jesiennej. Myślę jednak, że dam radę.

- Który z zawodników z Krakowa wygląda na największego boiskowego brutala albo spryciarza, wykorzystującego nieuwagę arbitra?

- Jest dwóch takich: Cleber i Marek Zieńczuk.

- Jak przygotowywał się pan do tej rundy? Jesienią sędziował pan kilka spotkań, wiosna wygląda także na intensywną. Arbiter na takim poziomie nie może chyba ot tak wstać z fotela i powiedzieć "No, to jestem gotowy"?

- Oczywiście, że nie. Przygotowania do wiosny rozpocząłem już pod koniec grudnia ubiegłego roku. Myślę, że jestem dobrze przygotowany. Swoje zrobił także obóz kondycyjny dla arbitrów, jaki miałem w Turcji. Poza tym miałem także indywidualne treningi. Egzaminy zdałem, kondycję mam, trzeba to sprawdzić w boju. Nie powinienem mieć problemów. Ale wszystko, jak mówią trenerzy i piłkarze, zweryfikuje boisko. Drużyny też przecież trenowały trzy miesiące, są nabuzowane, głodne zwycięstw i punktów. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w piątek.

- Kluby przygotowują się, grając sparingi, czy pan także organizował specjalne mecze, by "czuć boisko", pozostawać w rytmie meczowym?

- Sędziowałem kilka meczów w Trójmieście, drużynom z II i III ligi, sędziowałem mecze Gryfa 95 Słupsk. Niestety, nie było mi dane sędziować spotkań zespołom z ekstraklasy, bo akurat Arka Gdynia i Lechia Gdańsk były w Turcji i praktycznie od razu przystępują do rozgrywek. Ale miałem ten trening z gwizdkiem, miałem szkolenie teoretyczne, no i fizyczne.

- Czy te szkolenia spowodowały, że powoli przesuwa się pan w hierarchii polskich arbitrów bliżej czołówki?

- Jest trochę lepiej, niż zakładałem, ale nie chcę zapeszyć. Zobaczymy, jak będzie pod koniec sezonu.

- Co to znaczy, trochę lepiej?

- Powyżej środka...

- To jakie cele stawia sobie Dawid Piasecki przed rundą wiosenną? Ile spotkań chciałby posędziować?

- Tak dużo jak się da. Każdy z arbitrów będzie rozstrzygał w pięciu-sześciu spotkaniach, licząc razem z Pucharem Ekstraklasy i Pucharem Polski. Ta runda jest krótsza, jest mniej kolejek do grania i mniej meczów do sędziowania. Mój cel to prowadzenie spotkań na równym i dobrym poziomie.

- Wiosną zespoły grają bardziej zacięte mecze, tutaj decyduje się więcej ważnych sprawa - mistrzostwo, spadek, udział w pucharach. Będzie trudniej niż jesienią?

- Zdecydowanie tak. Mecze na wiosnę mają zdecydowanie większy ciężar gatunkowy niż jesienią. Jest więcej pracy, więcej emocji, więcej kontrowersji. To zapewne będzie cieszyć kibiców.

- Ale widać jak Polskie Kolegium Sędziowskie ufa panu. Jesienią prowadził pan mecze słabszych zespołów, wiosną, gdzie więcej kłopotów, przesunięto pana na pierwszą linię...

- Niejednokrotnie jednak mecz meczowi nie jest równy. Często spotkania drużyn z dolnej części tabeli są bardziej emocjonujące niż starcia drużyn z czołówki ekstraklasy. Wszystko zależy od tego, jak się układa sytuacja na boisku i jakie akcje krytyczne tam wystąpią. Moim celem samym w sobie nie jest prowadzenie spotkań pomiędzy najlepszymi, ale podejmowanie mądrych, rozsądnych decyzji w trudnych momentach.

- I jeszcze pytanie, które powinno paść na początku. Jak często wciąż ludzie zaczynają rozmowy z panem od żartów w stylu "kiedy pojedzie pan do Wrocławia"?

- Stanowczo za często. Ja to wszystko rozumiem, to są żarty. Natomiast na poważnie żart powtarzany w ten sam sposób przestaje bawić i pojawia się refleksja, kiedy to się skończy i wyłapią wszystkich nieuczciwych ludzi związanych z futbolem. Kiedy zacznie to funkcjonować normalnie. Bo tak na dobrą sprawę wcale mnie nie cieszy, że zatrzymują trenerów, czy piłkarzy lub działaczy. To wszystko bije w polski futbol, a nam potrzeba rozwoju. Raz na zawsze skończmy to, ukarajmy winnych i idźmy do przodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza